Wraz z uzbrojonym Yearanem Moira stanęła naprzeciw dość licznej grupki uchodźców. Ci… stropili się na widok, dwójki uzbrojonych gospodarzy. Nie wyglądali zresztą szczególnie groźnie i - poza ich przewodnikiem - nie posiadali broni. - Witam towarzyszy Harfiarzy. Szczerze powiedziawszy nie spodziewałem się zastać tu kogokolwiek. Myślałem że większość z nas albo opuściła Srebrne Marchie by szukać wsparcia wśród ościennych państw lub zakonspirowała się czekając na okazję do działania.- rzekł mężczyzna, który ich tu przyprowadził.- Ja mam na imię Harvek. -Ja tu tylko jestem harfiarzem. Nazywam się Yearan. A to jest Moira… jedna z podróżników, którzy uratowali mnie, gdy orki przycisnęły mnie do ściany.- Harfiarz przedstawił stoją obok niego dziewczynę. Na co Harvek odpowiedział.- To się chwali… ostatnio ludzie Marchi zapominają, że to wspieranie siebie nawzajem pomagało im tu przetrwać. Wskazał za sobą.-Tak jak ci tutaj… wojna zrujnowała im życie, więc zabrałem ich ze sobą. - Cóż, nasi towarzysze broni właśnie wyruszyli zapolować na stado jeleni. Powinni niedługo wrócić, a pomoc przy oprawianiu dziczyzny się przyda - Moira mrugnęła do Harveka, uśmiechnęła się szeroko i gestem zaprosiła podróżnych do środka. -Zostawcie tu odzienie i bagaże - na górze jest ciepła kuchnia i może znajdą się jakieś resztki obiadu. Yearan jest świetnym kucharzem. Ludzie zaczęli dziękować Yearanowi i Moirze po czym udawać się do środka wieży, byli zmęczeni i wygłodzeni zapewne. Zaś Harvek przyglądając się temu rzekł.
-Cóż… będzie na razie trochę tu tłoczno. Niestety okolica wokół wieży nie nadaje się na osadę, ale poza mgłą znam kilka miejsc skąd można wziąć materiały budowlane. - Skoro dolina nie nadaje się na osadę to gdzie chcesz te materiały wykorzystać? - zdziwiła się Moira. -Dolina może i nie nadaje się do założenia stałej osady, ale gwarantuje bezpieczeństwo dla uchodźców... niestety. Zbudowanie takiej małej osady wokół wieży, to rozwiązanie tymczasowe, dopóki nie wymyślimy lepszego pomysłu. Z tego co wiem, portale pod wieżą także nie prowadzą do żadnych bezpiecznych obecnie miejsc.- wyjaśnił Harvek.- Na razie musi starczyć to co jest. -A gdzie prowadzą te portale pod wieżą?-zapytał Yeraran zaciekawiony. -Z tych do których klucze zostały odnalezione, to jeden do Everlund, drugi w okolice Adbaru, trzeci gdzieś w Grzbiet Świata.- wyjaśnił Harvek.- Do innych kluczy nie mamy. - Jak znajdziecie jakiś na południe to dajcie znać - z nieoczekiwanym sarkazmem wtrąciła Moira. Nie wiedziała co nie podoba się Harvekowi w tej okolicy. Zwierzęta były, a plony dało się uzyskać wszędzie; kwestia włożonego w uprawę wysiłku. W końcu się na tym znała. Może po prostu nie chciał na dłuższą metę obcych w harfiarskiej kryjówce. - I tak minie wiele dni nim ci ludzie będą zdolni do czegokolwiek poza opłakiwaniem włąsnej straty.- Pewnie wcześniej nie mieli na to czasu. -To prawda… Niestety taka jest wojna. A wy kim jesteście, poza tym, że ratunkiem dla jednego z nas?- zapytał Harvek przyjacielsko. - Uchodźcami tak jak oni, brutaknie rzecz ujmując. Tyle że nam udało się zwiać bez większego dobytku, za to z bronią w dłoniach. -Wojownicy? To się chwali, bo ci tutaj do wojny nie byli szkoleni.- stwierdził z uśmiechem Harvek. -A co z Nesme? I kluczem w nim ukrytym?- przypomniał Yearan. -A tak… klucz jest bezpieczny. Nesme… już niezupełnie.- stwierdził zakłopotany Harvek. - Czyli jest jak było - podsumowała Moira i opowiedziała harfiarzowi czego dowiedzieli się względem orczych posiłków i tak dalej, oraz o mapie, którą znalazł Eryk. Z oglądem musieli poczekać do powrotu łowców. - A ci ludzie skąd są? - Z Uroczyska, Żółtych Piasków, Brzegów i innych wiosek, których istnienia na Marchii nikt nie będzie pamiętał za parę lat.- wyjaśnił Harvek, a tymczasem od drugiej strony nadchodził Gram tupiąc głośno buciorami. -Heeej… upolowalim my trochę mięska! Trzeba je przenieść! Co to za banda?! - Taka jako i my. Pomogą zeżreć coście upolowali - roześmiała się Moira i spojrzała na Yearana. - Czeka cię duuuuużo gotowania! -Poradzę sobie.- stwierdził Yearan dumnie, podczas gdy Gram zgarniał z uchodźców tych którzy nadawali się na tragarzy. Starcy, kobiety i dzieci zostały w środku wieży.
Moira przez chwilę dumała nad tym co zrobić, ale w końcu została w wieży. Jeszcze się narobi; skoro przyszedł starszy stażem Harfiarz z wiedzą i planami to spokój nie potrwa długo. Wolała odpocząć na zapas. |