Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-03-2017, 18:26   #133
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Venora dokonała bez wątpienia trudnego wyboru. Rycerka zdecydowała, że najpierw zajmie się dobiciem zamroczonego gnolla, a dopiero potem spróbuje pokonać ogra. Ciężko było stwierdzić, czy jej wybór był słuszny, lecz teraz nie było już odwrotu. Przez sekundę powiodła wzrokiem za toczącym się łbem gnolla i już miała szykować się do natarcia na ogra, ale gdy spojrzała w jego stronę było już za późno by podjąć jakiekolwiek działanie. Druzgocący cios masywnego korbacza był tak silny, że Venora pierwszy raz w życiu wypuściła z ręki miecz, a sekundę później brakło jej sił by utrzymać tarczę. Mętnym wzrokiem powiodła po polu bitwy widząc jak jej kompani wciąż zmagają się z wymagającymi przeciwnikami, jakimi okazały się gnolle.
Paladynka spojrzała na ogra, który uśmiechał się do niej triumfalnie. Wielkolud zawył głośno i groźnie po czym uderzył kobietę potężnym sierpem w twarz. Venora osunęła się na bezgłowe truchło herszta gnolli i zanim odpłynęła usłyszała raz jeszcze bojowy okrzyk ogra...


-Lady Venoro...- męski głos wyrwał rycerkę z pięknego snu. Odzyskała świadomość, otworzyła oczy i nagle poczuła zastrzyk ogromnego bólu. Venora z trudem łapała oddech, bolał ją bark, żebra oraz ramiona, a o spuchniętej i zakrwawionej twarzy już nawet nie chciała myśleć.
-Lady Venoro...- znów usłyszała swoje imię i skoncentrowała się z całym sił na twarzy młodego paladyna, którego imienia nie mogła sobie zwyczajnie przypomnieć.
-Zwyciężyliśmy- rzekł trzymając się za krwawiącą nogę. Mężczyzna był mocno pokiereszowany, lecz najwyraźniej uznał, że swoją objawioną moc leczącą wykorzysta by choćby ocucić swoją dowódczynię.
Venora z trudem podniosła się do pozycji siedzącej i ogarnęła wzrokiem usłany ciałami grobowiec. Na powalonym cielsku ogra siedział blady i obolały Ur-Shak. Obok niego leżeli Wlad i Bars, zaś Ernest krążył trzymając się za pokiereszowane ramię oglądając czy żaden gnoll przypadkiem jeszcze nie dycha.

-Zwyciężyliśmy, ale oni nie dadzą rady dalej pójść. Są w ciężkim stanie a ja użyłem swoją leczącą magię by zbudzić ciebie pani- syknął przez zaciśnięte zęby Manas, najmłodszy z paladynów towarzyszących rycerce.
Najlepiej z nich wszystkich wyglądał Ernest, lecz to nie oznaczało, ze wygląda dobrze. Wojownik dostrzegł, że Venora jest już przytomna i podszedł do niej klękając na jedno kolano obok Manasa.
-Żyjesz? Dzielna z ciebie dziewucha. Wstawaj. Trza wracać do zjawy...- rzekł spokojnym tonem.
W tym momencie Ur-Shak podniósł się na równe nogi i podszedł chwiejnym krokiem trzymając w ręku szklaną flaszkę z błękitną miksturą.
-Mam tylko jedną. Sama zdecyduj komu ją podamy...- rzekł chłodno -Ernest sprawdź czy te parszywce nie mają przy sobie czegoś co mogłoby się nadać- zwrócił się do kompana, po czym wyciągnął rękę do Venory -Wstawaj...-
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline