Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2017, 14:24   #82
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Krasnoluda przez chwilę zamurowało. Zamiast przekonywać do swoich racji poznany podczas dzisiejszych ćwiczeń Diuk postanowił wprowadzić własne porządki. Był w tym tak bezczelny, że aż warto było go za to docenić. Nim to zrobił, do konfrontacji z Diukiem poderwał się Baron, a co odważniejsi z pozostałych zaczęli głośno protestować przeciw dyktaturze Diuka. W międzyczasie sytuację próbowała uspokoić sigmarytka.

Brodacz doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli ulegną jawnej groźbie ze strony Diuka, to ten zostanie nieformalnym przywódcą drużyny, który korzystając ze wzbudzanego strachu i obawy przed konfrontacją ze strony jakiejś połowy rekrutów będzie dyktował swoje warunki. Na to nie można było pozwolić, chociaż bijatyka mogła skończyć się poważnymi kontuzjami tym bardziej, że nie powstały jeszcze żadne grupy, więc każdy będzie walczył o swoje i z każdym, kto podlezie pod rękę. Dodatkowo dostrzegł jakiś przedmiot w dłoni Diuka, który mógł być czymkolwiek - podejrzewał napięściak lub jakiś kamień, którym mógł uderzyć bądź rzucić w oponenta.

Atmosfera zaczynała gęstnieć, a koguciki prężyły muskuły próbując jednocześnie zaimponować gapiom, jak i zniechęcić przeciwnika. Wydawało się, że rozbite gęby będą nieuniknionym finałem tej dysputy.

- Człowieki, co wyście tacy wyrywni!? - zawołał. - Nikt tutaj nikogo póki co do niczego zmuszał nie będzie i swojego zdania narzucał. - Powiedział z naciskiem. - Jak już uradzimy kto za porządki w tym burdelu będzie odpowiadał przed sierżantem, to wtedy co innego. - Dodał.

- Jak dotąd trzy osoby zgłosiły chęć objęcia dowodzenia drużyną, czyli Maud... - wskazał na kapłankę - Baron... - skinął na mężczyznę - i... ekhem... eeelf. - Jego mina przy tym ostatnim sugerowała, że właśnie wypił łyk okrutnie kwaśnego wina. - I żeby było do równego, to niech stracę - dorzucam swoją brodę z całą zachwycającą resztą w komplecie, co oznacza, że jestem gotów pomóc wam utrzymać się przy życiu nieco dłużej, niż żyje przeciętny rekrut na polu bitwy. Korzystajcie, póki macie wybór, bo sierżant tyle cierpliwości miał nie będzie i sam powybiera, a wtedy na lamenty będzie nieco za późno.

- A żebyśmy nie zaczęli naszego wspólnego romansu od wybijania zębów, to zdecydujcie się po prostu na poparcie dowolnego z kandydatów, tylko nie pytajcie mnie dlaczego nie elfa, bo to oczywiste jest, hehehe. - zarechotał. - Po prostu zróbcie to, o co kobieta was prosi i tyle. Brak poparcia kogokolwiek oznacza, że macie w dupie, kto będzie dowodził i spotka was szczęście, jeśli będzie sprytniejszy od miotły. To też jest podejście.- Wyjaśnił.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline