Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-03-2017, 22:46   #90
Anvan
 
Reputacja: 1 Anvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znanyAnvan wkrótce będzie znany
Na placu

Roland przyglądał się kolejnym walczącym. A było na co patrzeć. Pośmiać się z elfa który został powalony na starcie. Poznać umiejętności niektórych. Najciekawsza była chyba jednak walka kapłanki. Imponowała mu jej upartość, umiejętności, choć walczyła pięściami przeciwko halabardzie nie ustępowała pola. Mało tego okazała się być trudnym orzechem do zgryzienia dla sierżanta. Gdyby nie jego zbroja wynik mógłby być zupełnie inny.
Po pojedynkach sierżant oświadczył, że sami mają wybrać dowódców drużyn. Mocno to zaniepokoiło Rolanda. Istniało ryzyko wybrania na te stanowiska ludzi którzy zupełnie się do tego nie nadają i powiodą drużyny na śmierć. Zastanawiał się nad tym jedząc, a gdy nie podjął decyzji postanowił pójść na spacer.
Najłatwiej byłoby samemu się zgłosić. Rozważył za i sprzeciw mijając magazyny. Mijając po raz drugi plac ćwiczebny doszedł do wniosku, że argumenty po obu stronach są takie same. Odpowiedzialność za życie żolnierzy. Stojąc na strzelnicy i obserwując z daleka jednego z rekrutów ćwiczącego przy świetle pochodni rozważał która opcja jest gorsza. Być dowódcą i doprowadzić do śmierci kogoś z oddziału co na wojnie było prawdopodbne, czy być winnym zagłady oddziału bo nie zgłaszając się doprowadził do wybrania idioty. Widząc, że rekrut gasi pochodnie sam ruszył w kierunku kwater. Po drodze postanowił zgłosić się na zastępcę, przyznał się przed sobą, że jest to trochę tchórzowskie zachowanie, ale na lepsze nie wpadł.
Kwatery.
Przyszedł akurat by usłyszeć wywiedź diuka. Była zbyt agresywna i wymuszająca posłuszeństwo. Trzeba będzie przytemperować delikwenta.
- Uspokój się panie kolego, wszczynanie bójek nie lubiane jest przez sierżantów. Wystaw sobie panie kolego, że raz widziałem sytuację gdzie sierżant zoczył obity ryj u jednego z żołnierzy. Całemu oddziałowi kazał robić kółka na placu. Powiem ci że długo tak biegali, oj długo. Zaufaniu ci powiem że żołnierze tego nie lubią, w zwyczaju mają mśćić się na takich gagatkach przez których muszą biegać. Powiem ci też panie kolego, że nie ma takiego mocarza który by po cwiczeniach w ciągu dnia dał radę każdej nocy czuwać, ani też takiego który sam by zdzierżył przeciw reszcie dziesiątki.
Potem opierając się o ścianę wysłuchał reszty, rozeznał kto się zgłasza. Rozmyślanie przerwała mu kapłanka, która skrytykowała "tradycję".
- Toć to żadna tradycja- zaśmiał się. - On poprostu wie, że z czarodziejem nie da rady bo czarować nie umie, w łuku z elfem nie zdzierży, a w mieczu za słaby by dać radę z żołnierzem. Zresztę jak mówiłem, żadnego prania po mordach tu nie będzie..
- Postanowiłem zgłosić swoją kandydaturę na zastępcę dowódcy.- podszedł do kapłanki, mając wciąż baczenke na diuka i powiedział:
- Sigmarytko, powiem szczerze, zainponowałaś mi na placu, miedzy innymi dlatego chciałbym ciebie widzieć jako dowódcę. Wierzę, że będziesz w stanie poprowadzić nas do boju.-
Roland następnie udał się pod ścianę, gdzie obserwował dalsze rozmowy. Gdy zobaczył, że diuk atakuje ruszył rozdzielić walczących tępym końcem halabardy
 
Anvan jest offline