Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2017, 22:47   #171
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny

Belsdorf
teraźniejszość
Po przebudzeniu Aldric czuł się fatalnie. Bolała go głowa i wszystkie możliwe mięśnie. Kilka godzin snu, nawet w wygodnym łóżku, to za mało żeby wynagrodzić ciału wysyłek poprzednich dni, jak i pobudkę i nie lada spacerek w środku nocy. Poza tym, przez poprzednie lata przywykł do twardego posłania, i nawet najprostsze łóżko było nie tyle luksusem, co niedogodnością. Niewielką, ale jednak. Oczywiście, mógł spać na podłodze, i czasem tak robił, chciał jednak za wszelką cenę powrócić do normalności, a spanie w łóżku to jedna z tych codziennych czynności, które w jego oczach właśnie o tym świadczyły.

Obudził się jako ostatni, krótko po Mortizie.Prawda, mógł spać dłużej, wszak nie zamierzali wyjeżdżać dnia dzisiejszego, nawet jeśli krasnolud cudownie ozdrowiałby przez noc. Nie mógł jednak odpędzić myśli, że wydarzenia ostatniej nocy nie dadzą o sobie zapomnieć, szczególnie, że Ulryka nadal nie wróciła, z tego co usłyszał. A jak sprawa zaginięcia Ulryki ,to i sprawa jej fizycznej transformacji, oraz bestii mieszkającej w lesie - czy minotaur był jedynym pomiotem Chaosu w okolicy? Co z pozostałymi, domniemanymi, wilkołakami? Ludzie mogą chcieć odpowiedzi, a to łatwo mogło przerodzić się w kolejny problem, a Aldricowi dziwnie zaczęło zależeć na dobru tutejszej wspólnoty. Od momentu, w którym mu zaufali i oddali się pod jego rozkazy podczas poszukiwań, potraktował to wszystko bardzo poważnie i wziął na siebie odpowiedzialność za nich, nie tylko na czas łowów, jak się teraz okazało. Ciążyło mu ich dobro, chociaż w gruncie rzeczy niczego im nie zawdzięczał. Było to dziwne, i nieco niepokojące - nie wiedział, czy powinien zaakceptować przyszywaną odpowiedzialność, czy się jej wyzbyć.

Zastanawiał się nad tym podczas śniadania, tylko jednym uchem słuchając Mortiza, aż zdecydował, że nie będzie się zbyt mocno wczuwał w rolę, jaką na siebie nałożył. Miejscowi mieli swoje sprawy, swoje zmartwienia, a on miał swoje. Teraz musiał skupić się na odzyskaniu tożsamości. Ale czy odzyska tym też łaskę Sigmara? Nie wiedział, ale na tym zależało mu znacznie bardziej niż na samym nazwisku. Musiał teraz myśleć o sobie, aby później móc dbać o innych. Dlatego zamiast odwiedzić Antona i wypytać o Ulrykę, zamiast pójść pocieszyć Bene, zamiast wypytać o inne zagrożenia czyhające w lesie, o których słyszał wczoraj w karczmie, zdecydował, że pójdzie z Mortizem do kapłanek Shallya i dowie się, jak bardzo opóźni się ich wyprawa.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline