Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-03-2017, 23:11   #266
Krieger
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
-Kurwa.- Syknął Sand i zerwał się z hamaka, rzucając otwartą księgę Zoraxa za siebie.

-Ostrożnie! To ostatnia spuścizna po wielkim człowieku, chamie małorolny!- Skarcił go Balzacc, dofruwając do księgi i delikatnie gładząc jej pożółkłe karty dziobem.

-Wielkim człowieku? Zorax był starym, zramolałym kutasiarzem, który nienawidził wszystkiego i wszystkich, z wzajemnością.- Balzacc otworzył dziób w geście zaskoczenia i przyłożył skrzydło do piersi, jakby słowa przywoływacza go fizycznie zraniły. -I wszystkie notatki i zaklęcia pisał kodem! Dwie godziny ślęczałem nad jednym z paragrafów. Używał alfabetu piekieł, ale zdania były tylko zbitkiem bezsensownych liter! Ale gdy podmieniło się je na ich odpowiedniki w necril, przeczytane na głos, od tyłu...- Sand zbliżył się do otwartej księgi i przyłożył palec do jednej z linijek. -..."Dwa funty cukru, galon wody, trzecia część uncji drożdży"... Kurwa!- Mężczyzna złożył dłonie za plecami i cały czerwony na twarzy zaczął wydeptywać mikroskopijny z racji braku miejsca krąg na deskach pokładu. Jego chowaniec przez chwilę wpatrywał się w niego, a potem spojrzał na księgę i przerwócił pazurzastą stopą kilka stron.

-Czego tak właściwie szukasz, chłopcze? Nie wiesz, że czytanie cudzych ksiąg jest w pizdę niebezpieczne? Chcesz wysłać cały statek w Mroczny Arras, albo zmienić się w nocnik?- Próbując przyjąć mentorski ton, Balzacc wydawał się Sandowi jeszcze bardziej wkurwiający. Korzystając z całej siły woli, chłopak opanował się i zaczął masować nasadę nosa kciukiem i palcem wskazującym.

-Widziałeś, co stało się dziś na statku? Próbowałem przywołać coś zdatnego do walki... Tylko cudem ci pustynni bezbożnicy nie pomarli ze śmiechu.- Czarodziej zgrzytnął zębami na samą myśl. -Wiem, że potrafię zrobić to lepiej! I wiem też, że znajdę instrukcje w tej gloryfikowanej rolce srajtaśmy, jeśli tylko uda mi się odcedzić wartościowe informacje od przepisów na czarodziejski bimber i proszków na problemy z potencją!

-No już, już, nie płacz tak.- Balzacc cmoknął z politowaniem i przestał przerzucać karty. -Ja idę na imprezę, a ty siedź tutaj i kiś się w pirackich bąkach, jeśli taka twoja wola.- Z tymi słowami, papuga poleciała w stronę schodów, ostrożnie manewrując skrzydłami by nie przyfanzolić w którąś z belek podtrzymujących dudniący od stóp pijanych marynarzy pokład powyżej.

Sand odprowadził go nienawistnym wzrokiem i z westchnieniem wrócił do hamaka i lektury. Położył na kolanach otwartą księgę i z braku lepszych alternatyw zaczął żmudne szukanie słów-kluczy, które byłyby na tyle obiecujące by tłumaczenie całości było warte jego zachodu. Ku jego zdziwieniu, wyglądało na to że odnalazł dokładnie to czego szukał - poprawioną, rozszerzoną wersję zaklęcią przywołującego którego nauczył się jeszcze pod pieczą Zoraxa, bogatszą o bardziej skomplikowane, ale prezycyjniejsze formuły, i komentarze uzupełniające prostszą wersję o przyzywanie więcej niż jednego z pomniejszych mieszkańców planów. Żywiołaki, diabły... Im dłużej czytał, tym większy stawał się jego uśmiech.

Nagle czarodziej uświadomił coś sobie i spojrzał z zaskoczeniem za Balzacciem, który dawno już zniknął we włazie na wyższy pokład. Czy papuga umyślnie nakierowała go na to znalezisko? Dotychczas byłoby to niesłychane. Sand obserwował zachowanie ptaka przez ostatnie kilka miesięcy i wszystkie oznaki wskazywały na jego postępującą demencję. Chowańce są w dużej mierze odbiciami swoich mistrzów, a dusza Zoraxa była stara i przepełniona czystym magicznym potencjałem, którym karmił się Balzacc. Od czasu śmierci staruszka i połączenia z Sandem, z dnia na dzień papuga dziecinniała - czy też dziadziała - zapominając większość tego co dotychczas wiedziała, i z budzącego dawniej grozę wśród służby Zoraxa demonicznego ptaka z ostrym jak sztylet, mrocznym intelektem zmieniła się w wulgarną, srającą na wszystko z góry istotę nie tak różną od wyliniałego pobratymca, którego Sand pochwycił i zamordował z pomocą Ryby. Przywoływacz nie miał czasu przeprowadzić dokładnych badań nad tym zjawiskiem i po części stracił nadzieję na poprawę tego stanu, ale od czasu przybycia na statek czuł w swoim towarzyszu zmianę. Balzacc przeprowadził z nim dyskusję na temat Rahadoum, zaśpiewał Bądź Cheliax panią wszystkich mórz, a nawet sposób w jaki skarcił go dzisiaj na kasztelu i próbował dokonać szarży na wroga - zaczął powoli przypominać swoje dawne ja. I teraz, przypadkiem przerzucając karty w starej księdze Zoraxa...

Pod pokład zeszła Perła. Sand momentalnie otrząsnął się z zadumy, przybrał zwyczajną sobie minę pozbawionego emocji cheliańskiego naukowca, i schował nos w księdze.


[media]http://img14.deviantart.net/eed0/i/2015/207/4/8/greenwing_macaw_by_philipphuber-d63p198.jpg[/media]
 

Ostatnio edytowane przez Krieger : 10-03-2017 o 23:14.
Krieger jest offline