- Saskio droga - zagaił nieco przygnębiony rozstaniem z samym sobą Forgione. - Może zakradłabyś się w ukochanym sobie mroku i zobaczyła co tam się wyprawia? Jeżeli to jacyś dobrotliwi wędrowcy, to nas pewnie ugoszczą. A jak bandyci, to sobie coś od nich weźmiemy. Jak odludzie, to zabijemy i weźmiemy łupy. Jak... W sumie można by długo wyliczać. W sumie, to ubiłbym jakiegoś cholernego margra.
Glewia usiadł na ziemi i zaczął sprawdzać ekwipunek. Czy szklana glewia jest ostra. Czy szabla luźno w pochwie chodzi. Zamierzał też sprawdzić cały moduł generujący ochronne pole, który miał przyczepiony do opaski na głowie. Zdawało się, że wszystko jest w porządku. Miał teraz chwilę, żeby rozkoszować się krótkim lenistwem.