Mamusia wróciła, pomyślał przez moment Garidan, gdy z wody wynurzyła się wielka bestia i ruszyła w pogoń za Sanderem. I, nie da się ukryć, cieszył się, że to nie on wybrał się na spacer do wraku.
Rzuciwszy na ziemię zbierane liście zaczął trzymać kciuki za uciekiniera i równocześnie zastanawiać się, jak niby miałaby wyglądać walka toczona ze stworem tej wielkości.
Już z mniejszymi kraboskorpionami mieli pewne kłopoty, a co z ich 'mamuśką'? Jakiej niby broni mieliby użyć przeciwko stworowi tej wielkości? Ognia?
Jemu samemu został jeden tylko czar, który mógłby zrobić jakieś wrażenie na przerośniętym krabie, ale z pewnością nie takie, by stwór zechciał zrezygnować ze znajdującej się o krok, a uciekającej kolacji.
Garidan cofnął się o krok, by cierpliwie poczekać, aż przeciwnik znajdzie się w zasięgu jego czarów. |