Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2017, 21:28   #64
kinkubus
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Jedynka wreszcie weszła do salonu, jak rasowy kowboj. Rozejrzała się po wnętrzu i ostatecznie zwróciła wzrok tam, gdzie wskazywała Diaz. Nie wiedziała co powiedzieć. Chyba była na takie żarty już za stara.
Potrafi robić coś innego, oprócz drinków? — zapytała po chwili milczenia. — Zresztą, zabralibyście dupy w troki i pomogli przy szukaniu fantów, przelewaniu paliwa... Na drogę weźcie sobie po butelce, tylko nie schlejcie się.
Niestety poczuwała się w obowiązku być tą, która psuje imprezy. Parchatą kontrolą rodzicielską.

Por amor de Dios... luzuj pancerz, Margarita — Latynoska rozsiadła się wygodnie na barze, łapiąc za najbliższą flaszkę. Wyglądała w porządku, etykietka zawierała słowo Tequilla i tyle Diaz do szczęścia potrzebowała. Golnęła solidnie, potem drugi raz i dopiero wtedy podjęła paplaninę — Tamte zjeby bawią się w szambonurków, mamy czas. A on? — pokazała holo kciukiem i beknęła dla zdrowotności — Pewnie wkurwia, ale to w standardzie. Nic nie podpalałam, to nie trzeba się zwijać na biegu. Dawaj, rápidamente! Jebniem lufę i lecim z koksem, a robota nie kutas - dwa tygodnie postoi. Poza tym jak to tak, na trzeźwo robić? — rzuciła filozoficzne pytanie, przystawiając ponownie szklaną szyjkę do ust.

Z chuja spadłaś? Widziałaś, ile tego kurestwa kręci się po dżungli? Tylko czekać, jak przybiegną tutaj, goniąc za busem. Weźcie się do roboty.
Zawróciła ku wyjściu, ale szybko zatrzymała się i wróciła do barku. Wzięła jedną flaszkę i wyszła na zewnątrz uzupełnić - jej zdaniem - najważniejszy zasób, jaki było paliwo. Bus chyba palił dużo, więc zapasu trzeba było mieć proporcjonalnie... dużo.

Nie sraj ogniem bo ci gaci do checkpointa zabraknie — Black 2 nie wydawała się przejęta w najmniejszym stopniu. Dalej siedziała pieszcząc flaszkę i przelewając jej zawartość w bebech — Jesteśmy za płotem, będzie źle położymy po glebie zaporę i chuj. Nie musimy się szczypać. Poza tym mam swoje zasady. Na trzeźwo nie robię, to uwłacza mojej godności — prychnęła i przyłożyła rękę do urażonej piersi, kryjącej jeszcze bardziej urażone serce. Że też ktoś posądzał Diaz o takie herezje! Przekręciła głowę na Black 5 i mruknęła — Ciotka, weź tam flaszkę i zanieś Wujaszkowi. Tamten whiskacz wygląda legitnie. — szyjka butelki pokazała inną butelkę za barem.

“Margarita” jak ją ochrzciła Diaz wyszła z powrotem na zewnątrz lokalu. Nadal nic się nie zmieniło niż jak przed chwilą tędy przeszli wchodząc do środka. Pancerze wspomagane nie były projektowane z myślą o precyzyjnych operacjach jak choćby prowadzenie pojazdów. Ale za to kostki energetyczne zasilające pojazdy były na tyle duże i toporne, że Bradley nie miała trudności z wyrwaniem pokrywających silnik osłon i wydobyciem energetycznych zasobów pojazdów. Co prawda na raz pojazd zużywał jedno ogniwo ale właśnie zużywał i można było mieć kilka na zapas. Zdołała wydobyć cztery kostki z czterech pojazdów reszta wydawała się zbyt zniszczona by było sens je wyjmować.

W przewróconej policyjnej “pandzie” znalazła trupa. Widać jakiś aresztant bo wciąż miał ręce skute z tyłu jak policyjne protokoły nakazywały. Zalatywało od niego zgnilizną i kilkunastogodzinnym trupem oraz jakimś zwierzęcym odorem. Płeć trupa była nierozpoznawalna z powodu uszkodzeń ciała. Właściwie wyglądał jakby coś zeżarło go żywcem. Raczej sporo małych stworzeń niż jeden czy kilka większych drapieżników. Głowa przypominała bardziej obciągniętą krwawymi ochłapami czaszkę z resztkami włosów niż twarz. Zamarła w ostatnim agonalnym krzyku przez co szczęka była nienaturalnie szeroko rozwarta.

Pod sufitem była wieszak na strzelbę. Ją samą znalazła na obecnym dnie pojazdu czyli na drzwiach od kierowcy na jakich leżała maszyna. Wewnątrz było sporo krwawych rozbryzgów ale chyba głównie od trupa z tyłu i tego co go rozwlokło po całym tylnym siedzeniu przy okazji zachlapując wnętrze reszty pojazdu. Zauważyła, że radio pojazdu wciąż mryga światełkami więc musiał być sprawny. Kto wie, może dałoby się z kimś nawiązać kontakt po drugiej stronie. W bagażniku który nie miał szans oprzeć się pancernym łapom pancerza wspomaganego znalazła jakieś torby. W nich coś co wyglądało jak ulotki namawiające do otwarcia oczu i walki z systemem. Rozpoznawała standard używany przez “Dzieci Gai” i inne podobne ugrupowania terrorystów i sekciarzy.

Trójka wewnątrz baru rozgościła się na dobre. Black 7 wygodnie rozparł się na siedzeniu przed barem i zamówił piwo. Ale zimne. Gdy system spełnił jego zamówienie wydawał się być wniebowzięty. W końcu czekał na te zimne piwo od spotkania w sali narad na orbicie. Prawdziwe, zimne, piwo idealne na ten tropikalny skwar na zewnątrz. Chłodzące przyjemnie gardło i czoło gdy się je przystawiło do niego. Co prawda operator pancerza wspomaganego mógł sobie pozwolić na znacznie większy komfort w gestii klimatyzacji ale i tak co zimne piwo w prawdziwym klubie to jednak zimne piwo w prawdziwym klubie. I to za darmola! Chociaż z powodu blokady Kluczy Parchy i tak by nie mogły niczym, zapłacić ze swojego Klucza.

W tym czasie Diaz co nieco już przycisnął pęcherz. A była taka okazja! Opróżnić go w komfortowych warunkach prawdziwej, oświetlonej i klimatyzowanej cywilizacji a nie gdzieś w dżungli pod drzewkiem w krzaczkach. Znalezienie toalety nie było trudne. Była gdzieś w bocznej odnodze głównej sali na parterze. Black 2 przyciśnięta nadciśnieniem na pęcherz niezbyt miała ochotę zwiedzać i zwłóczyć w drodze do chwili samotności ale w drodze z powrotem już była nieco bardziej spostrzegawcza. Wychodząc z toalety spojrzało jej się na przeciwną stronę korytarza. Napis nad chyba wejściem był całkiem wymowny.


Gdy podeszła obadać sprawę nieco bliżej okazało się, że nie jest to wejście tylko zejście. Po schodach w dół. Długie schody wiodące na poziom niżej wyłożone ładnym, czerwonym dywanem. Schody były na tyle długie, więc i niskie, że pewnie poniższe pomieszczenie musiało być podobnie wysokie jak i parter. No może trochę niższe. Jednak dywan był też przyozdobiony czerwonymi i żółtawymi rozbryzgami oznaczającymi krwawe zmagania ludzi i xenosów. Podobnie w tej czerwieni wyraźnie złociły się wystrzelone łuski. Co parę schodków jakaś chyba była czy dwie. Nawet same zdechłe xenos ze dwa leżały na schodach i jeszcze trzeci na samym dole. Brzęczące przy nich muchy i smrodek zgnilizny wokół poprutych pociskami wnętrzności świadczył, że były już teraz zdecydowanie martwe.

Dziwki, wóda i lasery! Ostatnie dwa już mieli, brakowało pierwszego, lecz oto przed Diaz pojawiło się zejście prosto do podziemnego kręgu uciechy cielesnej… a tak przynajmniej głosił napis nad wejściem. Uradowała się niezmiernie, gdyż ostatnie miesiące nie obfitowały w podobne doznania. Ciężko się z kimś rypać, jak się siedzi samemu w celi.
Wuuuujaszku! — wydarła ryja przez korytarz, obracając go tam gdzie bar i Ortega. Poprawiła miotacz w łapach. Przypadkowo ustawiła odbiór Obroży na grupę niebieskich... i Padre — Wuuujaszku chooodź! Znalazłam zejście do kurwiej jamy! Może jest tam jeszcze coś żywego, co da się wyruchać! Albo zjarać… ale będzie wesoło! Rusz się!

Black05 już miała powiedzieć, co Black02 może sobie sama zrobić, odnośnie wspomnianej flaszki, jednak 07 już obsłużył się sam, poszła więc za jego przykładem, i napiła się zimniutkiego piwka. Odpaliła szluga, przez chwilę odprężyła się całkowicie, przymykając nawet oczy. Poczuła się jak dawniej, jak na wolności....
Meh — Skrzywiła się nagle, po czym przeskoczyła przez bar. Stojąc już za ladą, zaczęła przeszukiwać jej półki poniżej, szukając jakiś interesujących fantów. Lekko przy tym podrygiwała w takt brzmiącej muzyki, kręcąc przede wszystkim tyłkiem. Chyba miała imprezowy nastrój.
Jakby was zaczęło co ruchać, dajcie znać! — Odkrzyknęła, dając tym samym do zrozumienia, że nie wybiera się chwilowo do piwnic.
 
kinkubus jest offline