Caafiel był odrobinkę zdegustowany skromnym wystrojem wnętrza. Widząc elfa razem z krukiem podchodzącego aby się podpisać pokręcił głową. Dzisiejsza naiwność była rzeczą ogólną i z satysfakcją przyjmowaną przez różnego rodzaju szarlatanów - może nawet Caafielowi się trochę udzielała, lecz cóż zachował resztki zdrowego rozsądku. Popatrzył na zbieraninę jakby się nie zrozumieli i powtórzył:
- Och panowie, co nagle to po diable. Powiedzcie wpierw, co z tego będę miał...
Jakieś korzyści ? Nie przyszedłem tu powiedzmy sobie szczerze rozwiązywać kogokolwiek problemów za, na dobrą sprawę nic - powiedział lekko urażonym głosem.
Lekki uśmiech błąkał mu się po twarzy, dłoń spoczywała otwarta na złotym lwie przyczajonym na rękojeści miecza. Prawa, natomiast spoczywała na oparciu.
__________________ Młot na czarownice. |