Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-03-2017, 19:18   #36
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Agnese chwyciła go za rękę i przyciągnęła do siebie, tak by ułożył się na jej rozgrzanym ciele.
-Ach Alessandro. Jak ty żeś się uchował. - Pocałowała go czule. - Coś czuję, że dam ci się rozgrzewać co noc.
- Aaa, wiesz, nie trzeba w tym robić przerw, znaczy no wiesz, czy kobiety i mężczyźni mogą tak codziennie? - dopytywał się wpatrując się w nią intensywnie. Chyba wampirzyca zdeprawowała go właśnie nawracając na seksoholizm wyjątkowy - Eee, jeszcze tego, byłem w klasztorze - wyjaśnił. Akurat dosyć częste zjawisko w domach magnaterii, na pewno zaś Colonnów. Najstarszy syn miał zapewnić dziedzictwo, zaś młodszych kierowano do służby kościelnej. Wpływy Colonnów sprawiały, iż zostali opatami, czy biskupami. Widocznie tak było z markizem, tyle jednak, że zapewne coś stało się jego bratu. Dlatego musiał wrócić do domu swojej rodziny.

-To będziemy musieli sporo nadrobić… tak codziennie powinno być w sam raz. - Ucałowała go raz jeszcze.
- Rozumiem, że jesteś już zmęczona. No i zbliża się dzień, a ty za dnia pościsz i medytujesz, pamiętam, ale czy … czy możemy jeszcze raz? - poprosił gorąco - żebym jeszcze bardziej miał o czym rozmyślać.

Wampirzyca obróciła się na brzuch i wypięła pośladki.
-To teraz tak. Co byś miał o czym rozmyślać. - Sięgnęła do jego dłoni i ułożyła ją na swojej piersi. Tak! To było podniecające. Alessandro czuł to za każdym razem mocniej, ale …
- Agnese, znaczy jak mam … tak od tyłu … w pu … pę? - wyszeptał wręcz z niedowierzaniem, niecałkiem wiedząc co robić, lecz jego dłoń bawiła się jej piersiami podszczypujac jeciutko zaróżowiony sutek.

Agnese sięgnęła do jego członka i wsunęła w siebie.
- Pupa będzie innym razem. - wymruczała, a on odetchnął, że jego nauczycielka nie wymaga tak straszliwego bezeceństwa, przynajmniej nie za tym razem. Ale nawet to było niezwykłe. Był za nią i patrzył na jej plecy, jej pośladki, jej włosy. Od tyłu i ona po prostu oddawała się mu, aż nie mógł inaczej, tylko ruszył szybko z kopyta łapiąc ją za biodra i wciągając w siebie, sam zaś także wykonał ruch do przodu. Byli tacy mokrzy, wypełnieni sokami i znów coraz mocniej wydzielanymi. Agnese czuła jak mocno ją rozciąga i jak jego męskość uderza w jej wnętrze pod innym kątem. On zaś jęczał, ponownie coraz głośniej. Jak dobrze, że każdy stosunek tego dnia przedłużał kolejny. Ten był najdłuższy i najgwałtowniejszy. Uderzał z nią coraz mocniej i szybciej i po prostu bardziej jak dziki pierwotny człowiek bierze swoją samicę, niż cywilizowany mieszkaniec Italii. Jęczał coraz głośniej, wzdychał, ale ciągle jeszcze szybciej i już po prostu świat wirował mu wewnątrz myśli, zaś centrum owego świata stanowiła ona.

Wampirzyca delektowała się entuzjazmem tej świeżej krwi. Czuła jak narasta w niej apetyt, jak palce zachłannie tarmoszą pościel. Jej kły wysunęły się, ale na szczęście Alessando nie mógł ich widzieć…. Jutro. Jutro się z niego napije. Ale dzisiaj on dostarczał jej innego płynu, innej przyjemności, może nie tak wyjątkowej, jak krew, ale odkąd spełnił się dar faerie, to było to znowu cudowne odkrycie. Dogłębne, przejmujące oraz bardzo kobiece. Kochała się, oddawała się, pozwalała się pragnąć, pożądać … Alessandro chciał ją posiąść i ona udzieliła mu tej łaski. Nie widział jej kłów, tylko plecy i pupę, nie widział nic, po prostu poruszał się coraz mocniej. Agnese ku swemu zaskoczeniu poczuła, że znów dochodzi. Jej ciało zacisnęło się na nim tak mocno aż sam znowu jęknął i znowu wyrzucił w niej miliony swoich malutkich kropelek. Potem powtórnie, jeszcze raz … Przeszyty orgazmem, który przestrzelił jego ciało na wylot poruszał się, kłuł ją szaleńczo swoim męskim mieczem, aż wreszcie objęła go błogość, gdy opadł wychodząc z niej i podpierając się dłonią o pościel. Oddychał bardzo ciężko, ale uśmiech nie schodził z jego młodzieńczego lica.

Tymczasem dochodził poranek. Agnese dała mu chwilę odpocząć, wtulając się w niego. Jednak gdy poczuła, że zmęczenie wymagać zaczyna od niej sporej ilości siły woli by utrzymać świadomość nachyliła się do jego ucha.
- Alessandro. - ucałowała go - chciałabym by ten moment trwał wiecznie, ale lepiej by by to co tu zaszło pozostało między nami. - Gładziła ostrożnie jego pierś. - Lepiej by nikt cię tu nie zobaczył.

Młody markiz przystał bez najmniejszych problemów na propozycję Agnese.
- Do jutra, najpiękniejsza spośród pięknych - wypowiedział słodko.
Wpatrywał się w nią tak intensywnie, tak pełen uczuć, że chyba nawet, gdyby mu powiedziała, że port Ostia jest zbudowany ze szwajcarskiego sera, uwierzyłby bez jakichkolwiek zastrzeżeń.



29 sierpnia 1503

Przebudzenie kolejnego wieczora było bardzo miłe. Wygodne łoże, wspomnienie słodkich igraszek z hojnie obdarzonym młodzieniaszkiem oraz góra skarbów pod ścianą. Owszem niewątpliwie, była zmęczona po wczorajszym na samo wspomnienie walk oraz całej wyprawy. Jednak raczej psychicznie niż fizycznie. Signora Contarini stanowczo wolała się kochać i rozmawiać, niźli walczyć. Miała ochotę coś przegryźć. Była dosyć starym wampirem i potrzebowała krwi… dużo krwi.

Słoneczko skryło się za horyzontem. Jak zwykle każdego dnia o tej porze, do drzwi signory rozległo się pukanie, które dotarło do przebudzonych zmysłów wampirzycy. Agnese znała je na pamięć. To Gilla przychodziła powitać ją oraz powiadomić o najważniejszych wydarzeniach. Tak było też tym razem.

Agnese leżąc powiedziała standardowe „proszę, wejdź” zaś ghulica weszła, jak zwykle w pełnej gotowości starannie zamykając za sobą drzwi.
- Witaj signoro – skłoniła się obdarzając swoją panią uśmiechem łączącym miłość oraz poufałość starego sługi. - Zdaje się chyba, iż czeka na panią kolejna zajęta noc.
- Tak? - zdziwiła się uprzejmie Agnes. Wampirzyca wyciągnęła dłoń w jej stronę, zapraszając do siebie.
- Ma pani dwójkę gości, którzy czekają. Dodajmy, że w dwóch różnych częściach pałacu. Pan Philippo Pazzi, wysłannik florenckiego gonfaloniere, chciałby się z panią widzieć. Przyszedł niedawno i wścieka się, że zamiast natychmiast go przyjąć, ma pani dzienne posty oraz medytacje. Borso powiedział jednak, że nie życzy sobie, iżby ktoś przeszkadzał signorze podczas bogobojnych praktyk, jeśli zaś spróbuje zakłócić je, dostanie po łbie bez względu na to, czyim jest wysłannikiem. Drugi natomiast pan, jest znacznie milszy. Rozmawia głównie z Kowalskim, który opowiada mu na temat swojej ojczyzny. To, signora – Gilla przerwała dla większego efektu – nie mniej, ni więcej, tylko sam kardynał Giovanni di Lorenzo de Medici.

Gilla przysiadła na łóżku obok swej Pani. Agnese wtuliła się w ghulicę i zaciągnęła jej zapachem. Jej nagie ciało ocierało się o suknię Gilli.
- Coś jeszcze? - Agnese wsunęła dłoń pod suknię kobiety i powoli ruszyła nią ku górze. Czuła jak ciało Gilli nagrzewa się od jej chłodnego dotyku.

Medyceusze wprawdzie zostali wygnani z Florencji, ale mieli stanowiska w Rzymie, zaś ich bank dalej doskonale działał. Władze Republiki Florenckiej bardzo niechętnie widziały tych, którzy się kumali z dawnymi nieoficjalnymi władcami. Jednak również w samym mieście Medyceusze mieli swoich cichych zwolenników. Po cóż jednak chciał odwiedzić Agnese kardynał? Tak czy siak Agnese wiedziała, że tą dwójkę ludzi musi przyjąć w pierwszym rzędzie.
- Cóż jeszcze? - spytała.- Sir Alessio zniknął niemal na cały dzień i przybył z informacją, że chyba znalazł jedną poszukiwaną, cokolwiek miał na myśli. Dlatego będzie chciał liczyć na panią podczas próby uwolnienia. Planuj udać się tam oraz odpowiednio zadziałać. To właściwie wszystko z szerszej działalności, jednak na gruncie domowym … markiz zwichnął sobie rękę. Nie wiadomo dlaczego uznał, że do tej pory odpowiednio nie trenował swoich umiejętności fizycznych, dlatego ma zamiar zacząć. Ćwiczył cały dzień i oczywiście przesadził. Nic wielkiego, ot lekko naruszony mięsień ręki. Jest całkowicie sprawny, aczkolwiek obecnie leży w swoim łożu z miną cierpiętnika. Ponadto nasz nowy znajomy wyciągnięty z egipskiej barki.
- Cóż on? - Wampirzyca dotarła dłonią do bielizny kobiety, czując jak ta drży. Nie krępując się wsunęła palce i zaczęła się bawić jej wilgotnymi już płatkami.
-Właściwie nic, poza faktem, że nie chciał spać w łóżku, tylko położył się na podłodze zawijając kocem. Jego rany oczywiście się jeszcze nie zasklepiły, ale mają się lepiej, znacząco lepiej. Trzeba mu będzie jednak kogoś podrzucić, albo lepiej dwóch ktosiów. Oczywiście jego żona, bowiem powiedzieliśmy, że są małżonkami wydaje się znacznie mniej dzika. Co ciekawe, jest wojowniczką. Nigdy bym się nie spodziewała – wyjaśniała Gilla czekając na polecenia swojej signory. Nie mogła oprzeć się swojej pani. Weszła normalnie przekazując informacje, jednak dalej … Jeszcze peóbowała zachować się niczym profesjonalistka.

Ten dotyk był jednak tak elektryzujący, tak cudowny, tak bardzo pełen szalonego pożądania, że nie dało się go ignorować. Ona wsadziła jej w majtki rękę i zacząła się bawić w jej intymności.
- Ach – Gilla próbowała wytrzymać, ale nie dała rady. Jej oblicze zdradzało napięcie oraz roznące pożądanie. - Pani, naprawdę czekają – wyszeptała padając na łoże obok Agnese. Intensywne, bardzo intensywne, że poruszyła biodrami i zaczęła nimi ruszać coraz mocniej. Palce signory stanowiły prawdziwy balsam podniecenia.

Wampirzyca wsunęła głowę pod suknię ghulicy i ze smakiem wgryzła się w jej udo.
- Taaaak … - zdołała wyjęczeć jeszcze Gilla, która dostała gwałtownego orgazmu. Agnese czuła nagle gwałtowne napięcie jej ciała oraz wręcz morze soczków, które popłynęło jej po dłoni penetrującej łono swojej podwładnej.

Agnese wysunęła kły i oblizała się ze smakiem. Wypiła tylko odrobinę by kobieta nie straciła przytomności. Zalizała rany poruszając się bardzo blisko rozpalonej szparki Gilli, która drżała niczym kwiat na wietrze. Po czym powoli, całując jej udo, wysunęła się spod sukni.
Oparła się na łokciu, zaś Gilla powoli dochodziła do siebie opadłszy całkowicie na wznak na łoże.
- Signora, twoje polecenia? - wyszeptała wreszcie do wampirzycy.
- Jesteś cudowna. - Agnese uśmiechnęła się. - Będę musiała się z nimi spotkać. Najchętniej zaczęłabym od odwiedzin u biednego markiza, ale rozumiem, że goście się niecierpliwią?
- Nie wiedzą o swoich wizytach - wyjaśniła Gilla już powoli mocniejszym głosem. - To ty jesteś cudowna, signora - nagle przerwała wyjaśnienia, żeby objąć, po prostu objąć Agnese tak po prostu serdecznym, miłosnym objęciem. Wampirzyca z przyjemnością wtuliła się w kobietę. Jednak powoli znowu się odsunęła kontynuując. - Wysłannik, signor Pazzi jest w pracowni, zaś kardynał w bibliotece. Którego życzyłaby sobie pani odwiedzić najpierw? Pierwszy przyszedł signor Pazzi, który rzeczywiście wydaje się niecierpliwy. Kardynał jest miły oraz zadowolony rozmawiając z signorem Kowalskim - dodała.
- Spotkam się z kardynałem. - Usiadła na łóżku i przeciągnęła się. - Wybrałabyś mi coś skromniejszego?
- Oczywiście pani - cóż, kardynał Medici należał do tych, którzy lubią nieźle zjeść, jednak nie było o nim większych plotek. Podobno nawet nie utrzymywał konkubiny oraz nie odwiedzał dziwek. Niesamowite!

Wspaniała Gilla oczywiście znalazła odpowiedni strój dla pani, skromną, chociaż elegancką suknię z oddpowiednim gorsetem. Utrefniła Agnese włosy tworząc modną fryzurę i to wszystko w zaledwie pół godziny. cudotwórczyni. Jednak po jej wysiłkach skromna, elegancka Florentynka mogła spotkać się z kardynałem.


- Poprowadzić panią do biblioteki? - spytała Gilla.
- Prowadź. - Wampirzyca przyjęła poważną maskę i ruszyła za swoją ghulicą.
 
Aiko jest offline