Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2017, 09:03   #118
Goel
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
- Drobnostka, drogi akrobato. Gdybym tu miał dostęp do bardziej wyrafinowanego sprzętu ... Ale cóż poradzić - cieszy mnie, że pomaga. A gdyby po nocy coś w krzyżu cię zakuło nie wahaj się zażądać chrupania! - zakończył z zaskakującym dla jego sposobu bycia ożywieniem. Ale może to reakcja na stres tak podziałała? Może dzień był tak pełny wrażeń z gatunku tych nieprzyjemnych, że pokłady flegmatycznego spokoju Abelarda nie wystarczyły do utrzymania w ryzach emocji? Dość powiedzieć, że choć cyrulik myślał o udzieleniu podobnej pomocy reszcie oddziału, strach przed nowymi przełożonymi i resztą grubiańskiej hałastry przeważył. Po kilku jeszcze wymienionych zdaniach, Abelard zawinął się w koc uprzednio schowawszy łuk pod łóżkiem i zasnął niespokojnym snem.

Niewyspanie Nossenkrapa wynikłe z koszmarów o goniących go po lesie żądnych krwi kolegach z oddziału pogłębiła jeszcze wczesność pobudki. Wiedząc już jak kończy się narzekanie, skinął tylko głową akolitce i zaczął gramolić się z posłania. A było to nie lada zadanie - dawno młody balwierz nie miał takich zakwasów i restrykcji w ruchach stawów! I znów dał o sobie znać brak podstawowych aptekarskich utensyliów - ból i sztywność były na tyle nieznośnie, że Abelard rozważał na poważnie zażycie naparu kojącego, którego kilka sztuk miał jeszcze w rzeczach. Po chwili zastanowienia doszedł jednak do wniosku, że smak krowiego moczu w ustach przez cały dzień to zbyt wysoka cena z kilka godzin bólu i utykania. I jak to u Nossenkrapa często bywało, po kolejnej chwili doszedł do jeszcze innego wniosku: jeśli sierżant strzelecki uzna go za niezdolnego do ćwiczeń, znowu mu się dostanie. Wysupławszy płócienny woreczek z kilkoma porcjami naparu, wcisnął go za pazuchę gdy wszyscy zbierali się do wymarszu, chwytając również łuk i strzały z poprzedniego dnia. I naturalnie pochodnie od zwrotu kwatermistrzowi.

Na zagajenie Olega, Abelard odparł:
- A no co ci trzeba leku, panie kolego? Bo jeśli chodzi ci o coś ... hm, psychoaktywnego, to niestety - nie posiadam. A to co niosę to akurat mieszanka ziół i minerałów macerowana w krowim moczu, zwana potocznie naparem kojącym. Oprócz paskudnego smaku ma właściwości ... no, rozluźniające i nieco przeciwbólowe. Jeśliś chętny do skosztowania, zapraszam na wspólne śniadanie w najlepszej knajpie w okolicy.

Co rzekÅ‚szy uÅ›miechnÄ…Å‚Â-siÄ™ blado, wskazujÄ…c ruchem gÅ‚owy na stołówkÄ™ i ruszajÄ…c za resztÄ… oddziaÅ‚u.

Nie trzeba było więc wspominać, że i cyrulik z radością (czy raczej ostrożnym zainteresowaniem) przyjął inicjatywę nowej kapral aby oddział mógł odzyskać swój ekwipunek. Bez swojej pałki czuł się niepełny - była przecież kolejnym, niezbędnym elementem wyposażenia kręgarza-cyrulika. Idąc wraz z grupą podszedł zatem do pani kapral - z całej bowiem drużyny to ona wydawała się najbardziej ludzką. I nie chodziło tu o rasę, bo wszak i z krasnoludami kilka razy pracował. Baron wydawał się ... no dziwny po prostu, Anvan natomiast nie dał się jeszcze za dobrze poznać - a po doświadczeniach na strzelnicy Abelard wolał nie ryzykować. Gdy więc pozostali interesanci odstąpili na chwilę od Maud, podszedł do niej i cyrulik.

- Pani kapral, bo nie wyznaję się w zakonnej hierarchii a nie chciałbym urazić. Jak wiecie jestem cyrulikiem - chcę, byście, pani kapral, o tym wiedzieli bo w razie zagrożenia czyjegoś życia w wyniku odniesionych ran mam nieco większe szanse na skuteczną pomoc niż reszta grupy. I ... chcę oczywiście brać udział w szkoleniu bojowym - po prostu jeśli ktoś potrzebuje pomocy z chęcią jej udzielę. Tym lepszej, jeśli pani lub pozostałym dowódcom uda się ... pozyskać zaopatrzenie medyczne.

Propozycja Olega była bardziej niż interesująca. I jak wiele wskazywało, introwertyczny cyrulik znalazł kolejnego sprzymierzeńca w tej nieokrzesanej bandzie. Bo czegóż mógł chcieć bardziej niż zielarza? Razem mogli stanowić już jako taki "zespół pomocy" dla oddziału - choć po prawdzie przydałby się jeszcze taki Karl do pełnienia funkcji ... hm, specjalisty przeciwbólowego.

W międzyczasie udało się Abelardowi odzyskać swoją ukochaną pałkę. Biorąc ją ostrożnie do ręki i gładząc delikatnie, szepnął flegmatycznie:

- Witaj, najdroższa Anestezjo. Tęskniłem srodze za twym kojącym wpływem na mych podopiecznych.

Anestezję przypasał na prawym biodrze. Pozostawała jednak kwestia broni bocznej - wszak pałka do ogłuszania pacjentów raczej słabo sprawdzi się w walce z opancerzonym przeciwnikiem. Z drugiej strony sztylet był za mały... Ale może kord lub langsaks? Fakt faktem, jak tłumaczyli mu kiedyś najemnicy, wszystko co nie służy do jednostajnego miażdżenia wymaga wprawy i fechtunku: a zatem dla nieobeznanego w walce najlepsza jest właśnie pałka lub maczuga. I choć wizja długiego noża przy pasie niezdrowo zafascynowała cyrulika, w czasie wydawania broni bocznej poprosił o okutą pałką lub buzdygan. Chciał jeszcze pozyskać nieco wosku - jednak próby przekupienia kwatermistrza przy wszystkich mogłyby skończyć się co najmniej źle. Pozostało zatem szukać innego dojścia do zapasów wosku... Dalszą część przechadzek za Maud spędził cyrulik na ostrożnym dopytywaniu Olega o znane zioła i możliwości ich pozyskania w okolicznych lasach.

***

W trakcie śniadania Abelard zamienił kilka zdań z kucharzami co do kupna większej ilości łoju lub smalcu i wykorzystanych ziół (wiedział wszak, że nim uznają go tu za "leczącego", miną eony i sam musi zadbać o zaopatrzenie oddziału, choćby kosztem własnych, skromnych funduszy). Koniec końców udało mu się wynegocjować intratny układ - zioła pozyskał za darmo i jedynie za tłuszcz zwierzęcy musiał zapłacić. Jeśli udałoby się jeszcze zdobyć wosk ... Byliby wtedy jedyną chyba kompanią bez paprzących się ran na nogach od źle dobranych butów i brudnych onuc! Nie wspominając o uciążliwych i szpecących otarciach po ćwiczeniach, które mogły podobać się li dziwkom - oczywiście jedynie w blasku złota.

A żeby poślednie śniadanie nie smakowało zbyt dobrze, cyrulik zaparzył swój "kojący napar" - na szczęście, pod przykryciem, więc zapach nie rozniósł się zbytnio po sali (a może dobrze wkomponował się w smród ciał?). Mimo obrzydliwego smaku, napój działał - bóle mięśni i stawów nieco zelżały.

***

Na ćwiczeniach, mając już łuk - sierżant, o dziwo, nie protestował i nie kazał odpokutować przechowywania broni w barakach - Abelard skinął nieco dłużej niż na powitanie sierżantowi i na ile potrafił, na tyle starał się dotrzymać kroku pozostałym żołnierzom tak w strzelaniu jak i bieganiu po strzały. Nie było zaskoczeniem dla nikogo, że cyrulik strzelał źle. Owszem, strzały lądowały w okolicy tarczy, ale ledwie kilka wbiło się w obrzeża słomianej maty, służącej rekrutom za cel ćwiczebny.

Po obiedzie wraz z resztą rekrutów wrócił na plac i poddał się inspekcji kapłanki. Szykował się apel i młody Nossenkrap czuł, że coś wisi w powietrzu.
 

Ostatnio edytowane przez Goel : 14-03-2017 o 22:15.
Goel jest offline