Gdy demony przestały deklamować androny rodem z filozoficznych ksiąg i zmieniły się w klejnoty Liska głośno odetchnęła z ulgą. Co prawda nadal mieli problem w postaci dwóch skamieniałych kompanów, lecz przynajmniej niebezpieczeństwo zostało zażegnane.
Bardka spojrzała na trzymane przez Gnorsta i Oriannę kamienie, a potem na statuy Colina i Gabriela.
- Mo... może trzeba je przy... przyłożyć do nich? Albo do por...portalu, o którym mówiłeś, nie by... było tam dziur? - zaproponowała niepewnie. Potem jej wzrok padł na mroczną ścieżkę, która wcześniej ich nie przepuściła. Co prawda nie słychać było już szczekania Tofika, ale musiał tam gdzieś być!
- I... idziemy? - spytała wskazując na wschodnią dróżkę.