Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2017, 18:25   #81
Morri
 
Morri's Avatar
 
Reputacja: 1 Morri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłośćMorri ma wspaniałą przyszłość
Łazienka. Imogen, Natalie oraz Fluks

Natalie weszła do łazienki za koleżanką, chcąc zaoferować jej swoją pomoc. W końcu nie zawsze Minnie lądowała w salonie pielęgnacji, lubiła pracować ze swoją Parsonką.
Olander rzuciła butelkę z psim szamponem na podłogę, a psa położyła do brodzika, po czym zamknęła kabinę by Fluks samoistnie nie ulotnił się z pomieszczenia. W końcu nie każdy pies musiał lubić kąpiele. Immy nie miała w planach brania już dziś prysznica, dlatego bez wahania się wzięła jeden ręcznik by przeznaczyć go do wytarcia psa. Blondynka zdjęła spodnie, żeby nie pomoczyły się w trakcie całej tej operacji i złożyła je schludnie. Położyła je wraz z telefonem na umywalce i schyliła się po szampon by spojrzeć na etykietę.
- Iv San Bernard Szampon "Zielone Jabłuszko"... - przeczytała na głos. Dalszy napis mówił, że produkt ten odnawia i nawilża oraz nadaje włosom połysk i jedwabistość, jak również ułatwia rozczesywanie nawet bardzo skołtunionej sierści bez podrażnienia skóry. - Idealne dla ciebie frędzelku - stwierdziła Immy patrząc na psa siedzącego w kącie kabiny prysznicowej. Wtedy spojrzała na Natalie, która pojawiła się w łazience.
- Chcesz skorzystać z toalety? - zapytała Olander. - Bo jak tak, to w ostatniej chwili ci się przypomniało - dodała z lekkim uśmiechem.
- Jeszcze nie. - Parsknęła śmiechem, wiedząc, że w sumie wtargnęła do łazienki niczym niesiona rzeczywiście jakąś… potrzebą. Jednak jedyną potrzebą jaka ją napędzała było jakieś nikłe wrażenie, że musi być blisko kogoś, rozmawiać, robić coś. Inaczej znowu pogrąży się i zapadnie w sobie, w swoich depresyjnych myślach, będzie wyć w poduszkę, jeśli zostanie sama.
- Chciałabym pomóc z tym młodym… bądź niemłodym. - Wskazała palcem na siedzącego w brodziku Fluksa. - W sumie sprawdzałaś jak tam jego zęby? W jakim on mniej więcej może być wieku? A, może nie załączę ci curriculum vitae, ale tak, mogłabym wpisać, że zajmuję się psem, bo mam.

Fluks lekko merdał ogonkiem, podchodząc na skraj kabiny prysznicowej. Schylił się, by polizać Imogen w kostkę, po czym zaczął węszyć w kierunku tłustych palców Natalie. Zdawało się, że był ufnym psem i nie miał za sobą szczególnie dramatycznych przeżyć z ludźmi. Czy mógł uciec ze schroniska? A może wymknąć się jakiejś biednej staruszce w trakcie spaceru? Trudno było rzec. Posiadał za długą i splątaną sierść, która pierwotnie zdawała się w odcieniach ecru, natomiast teraz wyglądała na szarą, a miejscami brunatną, czy nawet czarną. Nawet kilka drobnych listków można byłoby wyłowić z bujnego owłosienia czworonoga. Trudno też było na tym etapie określić stan jego odżywiania. Na ten moment wydawał się normalnej postury, lecz gęsta sierść skutecznie ukrywała jego faktyczny zdrowia. Na pewno sprawiał wrażenie odważnego psa, niebojącego się ludzi. A w każdym razie nie obawiał się Detektywów. Być może Imogen i Natalie roztaczały uspokajającą aurę, dzięki której Fluks nie obawiał się nadchodzącej kąpieli.
Immy uśmiechnęła się ciepło do Natalie uznając, że stara się ona zająć czymkolwiek żeby nie myśleć o tym co dziś się wydarzyło.
- Sporo czasu minęło kiedy ostatni raz zajmowałam się psem - przyznała Olander spoglądając na Fluksa, który właśnie przylgnął nosem do drzwiczek kabiny przez co wyglądał jak glonojad. - Dawno temu, jak jeszcze chodziłam do podstawówki, to mieliśmy terriera. Kojarzysz Skye Terriery? Nasz był taki stalowy z dużymi czarnymi uszami, nazywał się Fly... - powiedziała spoglądając na kundelka. - Dzięki za pomoc, ale skoro mam go wziąć to po prostu mów mi jak coś będę robić źle, ok? - po tych słowach Immy przyklękła przed brodzikiem i odkręciła butelkę szamponu, który naprawdę pachniał zielonym jabłuszkiem. Otworzyła kabinę i sięgnęła po słuchawkę prawą ręką, lewą pilnując, żeby pies nie wyskoczył.
Douglas kucnęła przy Immy.
- Nie no, ja tam nie jestem żaden spec. Zawsze w domu było jakieś zwierzątko, łącznie z pająkami braci. - Zabolało, kiedy przypomniała sobie ptasznika Connora. Natalie przesunęła się gwałtownie, waląc łokciem o sedes. Syknęła cicho. - Psa mam teraz, ale no… nie znam się. Jakoś ze mną żyje po prostu i jeszcze daje radę. Lubię teriery. Co mam robić? - podbródkiem wskazała w bliżej nieokreślonym kierunku, wyraźnie zagubiona. Nieważne czy chodziło o ratowanie życia, czy kąpanie psa… nie wiedziała co ma robić.
- Usiądź sobie. Pogadajmy o pierdołach - odparła jej Imogen, która właśnie kończyła namaczać psa letnią wodą. Sięgnęła po butelkę szamponu i nalała sporą jego ilość na rękę. - Ja od niedawna myślę, żeby wziąć psa, jakiegoś goldena czy labradora, ale ciągle nie mogłam się zdecydować na odpowiedni moment - ciągnęła dalej rozmowę, jednocześnie nanosząc szampon na sierść Fluksa. - Ale skoro los zadecydował za mnie, to czemu nie? - uśmiechnęła się zaczynając masującymi ruchami namydlać całego zwierzaka, uważając by piana nie leciała mu do pyska i oczu.
- Zawsze kolejny może być golden, słyszałam, że to dobra rasa dla dzieci - zaczęła Nat, przerwała jednak zdanie, kiedy usłyszała kliknięcie drzwi.
 
__________________
"First in, last out."
Bridgeburners
Morri jest offline