Ten chaos w głowie, dwa mieszające się ze sobą światy, to mogło w końcu zniknąć. Niestety, droga do tego szczęśliwego zdarzenia usłana była tak licznymi jeżeli, jak, jeśli, że propozycję napicia się przyjął z ulgą. Tyle miał do przemyślenia i tyle do zapomnienia.
Początkowo jednak nie był rozmowny. Z ulgą przyjął to, że w końcu Var Nar Var się rozgadał i nie przerywał mu, aż do chwili gdy obaj usiedli na wygładzonych przez niezliczone tyłki ławach. Uniósł kielich przyozdobiony wzorami rodem z Obcego i przez moment przyglądał się klarownej, zabarwionej czerwienią i złotem zawartości.
- Twoje zdrowie Var - nie chciało mu się szukać lepszego, być może bardziej pasującego toastu. Po prostu potrzebował się napić. Śmiało pociągnął łyk trunku o gorzko-kwaśnym smaku, który ledwie mógł znieść. Zakrztusił się a z żołądka ruszyły w stronę przełyku dwie przeciwstawne fale gorąca i mdłości. Wygrała ta pierwsza i pomimo wilgoci w kącikach oczu pociągnął drugi łyk. Jednak mu smakowało.
- Będę potrzebował treningu - wyrzucił z siebie na głębokim wydechu.
- Czuję jak burzy się we mnie, wiruje, jak chce wskoczyć do ręki - unosząc dłoń rozcapierzonymi palcami do góry zademonstrował przebiegające po nich płomyki.
- Ale nie pamiętam, jak dobrze to użyć. Znasz kogoś kto może mnie trenować?
- Wszyscy Nar są wojownikami. Ale Enochowi Ognistemu dorównuje kunsztem wojny tylko kilku. Większość z nich posłałem by poszukiwali Wieloświatowych. Ale ja mogę cię uczyć. Czy też raczej, trenować z tobą, bo nauki wiele w tym nie znajdziesz.
To było obiecujące. Adamowi zaiskrzyły się oczy a w sercu zapłonął ogień. Pojawiła się szansa, że świadomie będzie mógł używać nowej mocy. Rozsiadł się wygodniej i trzymając wypełniony goryczą kielich przy ustach spoglądał na Var Nar Vara.
- Dobrze. Muszę mieć pewność, że mnie lumina nie zawiedzie. Nie podczas walki o najwyższą stawkę. - dziwny zapach trunku uderzał w nozdrza przyjemnie komponując się ze smakiem na języku i grzejącym ciepłem w żołądku.
- Nasze spotkanie jest sukcesem. Dowodzi, że Maskę można pokonać. Każdy kolejny… Wieloświatowy, który przyłączy się do nas będzie nie tylko naszym wzmocnieniem, ale i porażką wroga. - Czy Var Nar Var potrzebował otuchy? Być może nie, nie wiedział tego, lecz sam z całą pewnością jej szukał. W głowie nie przestawały huczeć mu ognie stosu, których nawet moc luminy nie mogła ugasić.
- Bo gdyby wszystko było już przesądzone, to po co miałby trudzić się wyłapywaniem nas po jednym, skoro i tak przyjdziemy do niego? |