Na słowa Mraud niziołek się zdziwił:
- Jak to magia nie pochodzi od bogów? To od kogo pochodzi? Przeciez wszystko pochodzi od bogów.....
- Weźmy na przykład te uszy... - Niklaus był nie rad, że akolitka nie zapytała go o nie by mógł kontynuować swoją odpowiedź - bo z nimi jest jak z Magią to znaczy nikt nie ma wpływu na to czy urodzi się z uszami takimi śmiesznymi jak ten elf, przy okazji napomnę że wcale się nie dziwię, że krasnolud się z niego śmieje naprawdę zabawnie to wygląda ciekawe czy jeśli krasnolud by się z takimi samymi urodził to też inne krasnoludy by się z niego śmiały? Jak myślisz? Albo czy jak by miał takie uszy to by mu broda nie urosła? To byłoby dopiero prześmieszne ale czekaj.... co to ja opowiadałem? - rzekł zamyślony i lekko pogubiony niziołek
- Aaa no własnie niektórzy rodzą się z uszami a niektórzy się rodzą z Magią. To znaczy nie, że mają to magię ale że mogą ją posiąść.... to znaczy mogą czarować a inni nie mogą czarować. Dlatego prosty wniosek że Magia jak wszystko pochodzi od bogów - zakończył dumny z siebie młody Kołodziej
Niklaus robił poważną minę gdy Lotfers (czy jakoś tak mu było) opowiadał o tych psach, magii i ręce która karmi. Trochę się pogubił podczas wykładu ale za żadne skarby świata nie dał tego po sobie poznać wspinając się na wyżyny swego aktorstwa. Z lekkim zastanowieniem w oczach kiwał co jakiś czas głową i nie przerywał magowi. Ten Magus coś mu mówił ale nie mógł sobie przypomnieć co. Postanowił, że kiedyś wróci do tej sprawy i podpyta jeszcze raz Czary-mary kto to zacz.
Ostatecznie z wyczarowania Ognika nic nie wyszło więc Niklaus był zmuszony zaprzestać na strzelaniu procą w głupie nieruchome cele....
Po pewnym czasie niziołkowi kiszki zaczęły grać marsza. Tak dawno jadł sniadanie i tak szybko by nadążyć za Szefową, że już zapomniał.
Nie mniej postanowił, że już wystrzelał tyle kamieni, że jak na chwilę zniknie z placu i wymknie się do kuchni coś smacznego zjeść to przecież nikt nie zauważy....