Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2017, 13:09   #205
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Siły dobra
Zanim ktoś zdołał odpowiedzieć komandosom dłoń Raydena rozbłysła światłem. Jax rozluźnił się, odetchnął głębiej. Rany i oparzenia zabliźniły się, po paru chwilach wstał i poklepał się po klatce piersiowej i żebrach.
- Jak to zrobiłeś?
- Przecież Cage mówił, że jestem bogiem
- odparł Rayden.
- Mówił, że ty uważasz, że jesteś bogiem… - odparła Sonya.
- Też jesteś ranny - powiedział Rayden do Johna - pozwolisz?

- Pozwólcie, że wyjaśnię wam sytuację
- powiedział Rayden po chwili. - Walczycie o Ziemię w turnieju. Jeśli przegracie ten turniej, dziesiąty z rzędu, Shao Khan i jego hordy zaleją nasz świat. To będzie jego koniec. Za chwile zacznie się kolejna runda turnieju. Jedno z was będzie walczyć. Postaram się wam jakoś pomóc, ale nie mogę ingerować osobiście.
- Na niektórych z was walka na śmierć i życie to nie pierwszyzna - mówiąc to spojrzał na komandosów - teraz też tak będzie. Wasi przeciwnicy nie będą okazywać litości. Chodźmy.

Major spojrzał na Johna i Tonga.
- Wpierdoliła mi laska z czterema rękami, a uzdrowił mnie koleś w dziwnym kapeluszu twierdzący, że jest bogiem, a temu wszystkiemu przyglądał się gwiazdor filmów akcji trzeciej kategorii...
- Ej
- obruszył się Cage.
- ... Racjonalne wytłumaczenie - ciągnął nie zrażony Jax - najwyraźniej nie dopłynęło na tą wyspę. Chodźmy komuś wpierdolić, a w między czasie pomyślimy jak dorwać Kano.


Drachia
Dochodziła do areny, gdy zobaczyła grupę ziemskich wojowników zbliżająca się z naprzeciwka. Oprócz lorda Raydena, Johnego, Sonyi, był tam też Jax oraz dwóch nieznanych jej osobników.
Rayden minął ją bez słowa jedynie kiwając na przywitanie prawie niedostrzegalnie głową. Za to Jax mijając ją powiedział:
- Czekam na rewanż laleczko.
 
Mike jest offline