Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2017, 18:35   #277
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Wyprawa kupiecka zamieniła się więc w wyprawę łupieżczą. Nie można nawet było powiedzieć że infiltracyjną, bo nikt nie miał zamiaru się przebierać w pedalski dres i kijki i udawać norweskiego wikinga. Dobrze, że póki co wzrok całego miasta skupiał się na Foltanach, a nie na Foltansteinbergierach. Hitlerowcy z pewnością będą odstraszać wszelkie media i ciekawskich od siebie do czasu, aż coś się nie stanie. Czują się pewnie, te pieprzone Hitlersyny… tak myślał sobie Pan Rysiu prowadząc swoich towarzyszy w kierunku osiedla zajętego przez niemieckojęzycznych, a pewnie i też w połowie niemieckiego pochodzenia, skurwieli.

Marsz zakończył się pod płotem okalającym osiedle. Był to charakterystyczny punkt, którego nie obejmowały kamery, a więc mur był w tym miejscu osprejowany i ostro obszczany. Pewnie gdyby nie okalający osiedle park to ktoś by zwrócił na to uwagę, a tak to bandy gówniarzerii prześcigały się w tym kto komu zamaluje swoje bohomazy. A raczej kto namaluje sprejem kutasa na czyim kutasie. Tak czy tak pedalski malunek wyznaczał miejsce w którym znajdowało się przejście na tereny pełne nieopisywalnego bogactwa. Ajej wysforował się na czoło pochodu i zwinnie przeskoczył ceglany płot.
- Stać! - Ryknął gdy tylko zniknął reszcie z oczu, a w jego głosie było ostrzeżenie. Piździełusz dyskretnie wdrapał się na gzymsik by zobaczyć, że Andrzej zakrada się do szczupłej kobiety ubranej na niebiesko kitrającej się za krzakiem.
- Afro? Psssst. Ej, dziołcha! Co ty tu…
- Cicho bądź, demaskujesz mnie durniu!
- No ale weź…
- Ja pierdolę, co za debil. Chodź.


Mało kto wiedział o Andrzeju Młocie wiele. Zdawało się jakby na dzielnicy był od zawsze, ale nikt nie mógł nigdy skojarzyć jakąż to rolę pełnił on - zanim wstąpił na drogę chlania - w owładniętym matriksem, ślepym społeczeństwie. Afro Dee Zjack, wysoka brunetka była jednym z kluczy do przeszłości celnika i jedną z tajemnic jego aktualnej skuteczności. Krótko mówiąc to tylko dzięki niej Ajej nie oblał ostatniego egzaminu poprawkowego w szkole policyjnej. Później zdarzało im się z rzadka pracować razem, gdyż Afro szybko awansowała do kontrwywiadu. Ich znajomość odżyła gdy Andrzej został dyscyplinarnie zwolniony a agentka potrzebowała silnorękiego.

- To co tu robisz? - Nie dawał za wygraną celnik.
- Obserwuję. Tamten o. Pierdolony, zachciało mu się być jak Kukliński. Jak go posadzę to zostanę kurwa generałem.
- A w czem problem?
- Mogę go dostać teraz, na gorącym uczynku, ale jest obstawiony szwabskimi ochroniarzami jak skrzynia złota. To tamci goście, w niebieskich garniturach. Patrz, szykują się pierdolone pedały. Mają umówioną imprezę, na której będą się totalnie nago pluskać wspólnie w basenie.
- Weź kurwa! Co ty gadasz!
- No tak jest. Nasz agent Tomek będzie się zaraz kąpał w towarzystwie faszystowskich pał. Cze-aj -
kobieta wyciągnęła pistolet i wycelowała w kierunku płotu, przez który właśnie przelazł na stronę foltansteinbergierowskiego skweru Holiłud. Z obnażonym kałachem.
- Spokojnie - spróbował załagodzić sytuację Ajej.
- Bo widzisz, za płotem jest nas z dwudziestu…
- Andrzej, cholera -
zezłościła się nie na żarty agentka chowając broń. - Rozjebiecie mi akcję, tylko nie to!
- A broń Boże, co złego to nie my, no! Może zdołamy ci pomóc? Daj mje chwilę.


Ajej podszedł ostrożnie do ogrodzenia i zawołał Pana Ryszarda na rozmowę, by móc mu przedstawić całą sytuację. Podsadzony przez towarzyszy Pan Rysiu przeszedł na stronę wrogiego terytorium. Przykucnął niczym porządny partyzant (albo przynajmniej urban survivalista) i podsunął się do Ajeja i dzierlatki. Przywołał gestem Holiłuda, a pozostałych zastopował.
- Dzień dobry. - ucałował dłoń kobiety - Jestem Ryszard, dla przyjaciół Pan Rysiu, i jestem dowódcą ten wyprawy. - rzekł wskazując kciukiem w kierunku płotu - W czym problem?
- Problem? Muszę znaleźć sposób na podsłuchanie pewnego gnojka jak sprzedaje swój kraj Niemiaszkom i obecność, uch, pańskiej wyprawy w najbliższej okolicy jest mi nie na rękę.
- A może po prostu zlinczujemy gnojów i potorturujemy tego kutasiarza? Mamy wprawę w likwidowaniu zboczeńców.
- Tam jest sześciu ochroniarzy pod bronią! Jesteś pewny Panie Rysiu, że nie odbijecie się od nich jak piłka od muru? Dodatkowo najpierw należałoby uciszyć ich szefa, tego niemieckiego agenta, żeby nie zdążył dać cynku swojej centrali.
- Czy ja dobrze widzę, że oni właśnie się rozbierają i włażą do basenu? O cholera.. pewnie odpierdolą zaraz jakiś pedalski rytuał. A potem będzie tylko gorzej. Pewnie go zamienią w nieuleczalnego pedogejofila -
Pan Ryszard skrzywił się paskudnie.

Machnął ręką w kierunku ludzi gapiących się przez płot. Przyłożył palec do ust i przywołał ich gestem ręki. Najszybciej zajarzył stary Zadra i zaczął przeprowadzać ludzi cichcem. Pan Rysio sięgnął do kieszeni płaszcza i wydobył flaszkę wina. Z wprawą odbił ją, odkorkował i pociągnął łyka, podał Ajejowi, a potem Holiłudowi. Od razu zrobiło mu się lepiej.
- Andrzej, Holiłud, bierzecie się za tego ich bossa. Złomokleta ukradnie swoim sprzętem ich Internety i telefonię. Reszta zajmie się ochroniarzami. Ja i ta pani zajmiemy się sprzedawczykiem… Jak bardzo może być uszkodzony?
- To my idziemy. Pst -
szepnął Ajej wymachując Pałą Wpierdolu w powietrzu do Holiłuda, gdy odeszli dwa kroki dalej. - Wiesz, który to ten boss?

Tymczasem Afro starała się wyjaśnić najspokojniej jak potrafi, a oznacza to, że mówiła niczym o nowej fryzurze przy kawie z koleżanką.
- To jest szpieg. Muszę go wziąć w szach i przekabacić na naszą stronę. Zrobić z niego podwójnego agenta najprościej mówiąc. Musi być w pełni władz umysłowych po tym… Składaniu zeznań, tak to nazwijmy.
Dla Pana Rysia to brzmiało pedalsko sprawa z podwójnym agentem. Ale podejrzewał że groźba wsadzenia mu bejzbolowej pały nabitej żyletkami w dupę powinna poskutkować.
- Dobra. Moi ludzie zajmą się ochroną, a my obezwładnimy gnoja i zaciągniemy do budynku.
Szybko wydał swoim ludziom polecenia. Mieli po cichu podleźć w krzaczory, a potem napaść na niemieckich homo-ochroniarzy. Pan Ryszard miał natomiast prosty plan, aby użyć starego dobrego chuchnięcia, aby przekazać zdrajcy parę promili, kiedy ten będzie płynął. Po pijaku powinien być potulniejszy, łatwiejszy do wyciągnięcia i do współpracy. Pan Rysiu odwrócił się jeszcze do pozostałych. Złomokleta właśnie rozłożył swojego odpimpowanego laptopa i zaczął kraść sygnał. Nie zagłuszać… po prostu na chama kraść transfer z całą jego przepustowością. Kiedy jego sługi były już gotowe do walki Bimbromanta uniósł rękę i machnął dając znak, że zabawę czas zacząć.
 
Avitto jest offline