Joanna Marszulik #2 Ocknęła się, zdezorientowana, po zamianie świadomości.
Przez chwilę spoglądała na siebie, jakby nie dowierzając, dziwiąc się. Nagle, przeczucie tego, co się stało, poraziło ją. - To ona...
Gwałtownie rzuciła się w stronę drzwi. Wrzeszczała. Uderzyła w nie ramieniem, lecz te pozostały niewzruszone. Natychmiast natarła na nie ponownie. - Zabijcie ją! - wrzeszczała, starając się sforsować drzwi. -Nie pozwólcie jej mnie zabrać! Nie pozwólcie jej znowu wyjść!
Dyszała ciężko. Ciągle łomotała w drzwi, kopiąc lub nawet drapiąc, mimo łamiących się paznokci. Dziki grymas wstąpił na jej twarz, oczy spojrzały dziko na nie dające się wyważyć drzwi. - NIE POZWÓLCIE JEJ MNIE ZABRAĆ!!! - zawyła z całych sił, po czym upadła na kolana przed drzwiami. - Nie pozwólcie... - szeptała rozpaczliwie, kołysząc się w przód i w tył. -Nie pozwólcie... Błagam... BŁAGAM!!!
Wraz z narastającym krzykiem w jej piersiach po raz kolejny zaatakowała drzwi. Wydawało się, że tym razem kompletnie opanował ją szał - zaczęła walić głową w drzwi. Nie tym razem... Nie pozwolę ci...
Wrzaski, szepty i łkania przetaczały się raz po raz w ciasnej klitce. |