Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-03-2017, 21:44   #88
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Mały pokój: Lotte.

Lotte wyszła z salonu i skierowała się zgodnie z zapowiedzią do małego pokoju, po którym rozejrzała się, zamykając za sobą drzwi. Stało tutaj pojedyncze łóżko, a obok niego stolik ze szklanym flakonikiem, w którego zetknięto sztuczny kwiat. Mimo że nie był naturalny, do złudzenia przypominał prawdziwy. W drugim rogu pomieszczenia stała estetyczna lampa. Stykała się z podłogą trzema, drewnianymi nogami, a żarówkę osłaniał okrągły, czarny abażur. Ostatnim meblem w pokoju była duża, drewniana szafa na zawiasach. Visser podeszła do dużego okna. Gdy stanęła na palcach, dostrzegła błękitną toń jeziora. Jasnymi odblaskami przebłyskiwała pomiędzy drzewami… jednak przeszkadzała w spaniu, toteż Lotte zasunęła brązowe zasłony. Podeszła do szafy i otworzyła ją. Mebel przedzielony był na dwie części. Większa u dołu z wieszakami i półka u góry. Postanowiła włożyć na nią swoją torbę, lecz próby spełzły na niczym. Bagaż nie mieścił się. Postawiła go jednak na dole… i zauważyła, że przypadkiem odkryła sekretną skrytkę! Deseczka wcześniej ustawiona prostopadle do półki, a vis a vis Lotte opadła. Stanowiła fałszywą imitację elementu szafy graniczącego powierzchnią ze ścianą. Kryła się za nią szkatułka.



Visser ze zdumienia, albo zmęczenia przetarła oczy. Położyła torbę z boku i przykucnęła przy skrytce. Wzięła ozdobioną kolorowo szkatułeczkę do ręki i przez chwilę wpadła w zastanowienie, nad tym skąd czemu ktoś ją tu zostawił. Porzuciła jednak drążenie tego tematu, ponieważ ciekawość wzięła górę, ale co do zawartości puzderka. Usiadła na skraju łóżka i ostrożnie otworzyła pudełko, które było lżejsze, niż się spodziewała. Ozdobione decoupagem wieczko bez problemu uchyliło się, eksponując zawartość. Znalazła wewnątrz kilka kopert z listami. Jedna na drugiej, ułożone naprzemiennie różowe, wyperfumowane oraz zwykłe, białe. Na samym wierzchu leżał srebrny medalik w kształcie serca. Zdawało się, że jest rozkładany.

Mimo że ciekawość Lotte była silna, to nie mogła wygrać ze zmęczeniem, które ją ogarniało. Wsadziła szkatułkę do swojej torby, jednocześnie wyciągając z niej kosmetyczkę, w której miała zatyczki do uszu. Przebrała się w wygodny t-shirt i krótkie spodenki, które już miała na wierzchu, po czym schowała wszystko do reszty bagażu i odłożyła do szafy. W ręku trzymała Motorolę, którą kupili dla nich wszystkich Sharif i Imogen, co uznała za świetny pomysł. Nastawiła budzik, odliczając na palcach sześć godzin i upewniając się, że dźwięk jest na maksymalnej głośności. Położyła się wygodnie w łóżku i odłożyła telefon na stoliczek znajdujący się obok. Włożyła miękkie zatyczki do uszu. Miała lekki sen, a same zatyczki głównie wyciszały szumy, tłumiły rozmowy, ale nie odcinały jej w pełni od reszty świata. Często ich używała, aby móc szybciej zasnąć, ale nie nigdy nie miała problemu z usłyszeniem budzika. Przykryła się od talii w dół, górę pozostawiwszy odkrytą i ułożyła głowę na poduszkę. Była szczęśliwa, że może wreszcie pójść spać i nie dużo czasu minęło, gdy ten sen otulił ją w pełni. Niestety, a może na szczęście - mary nie nawiedziły ją. Leżała niczym kłoda w objęciach Morfeusza, chłonąc charakterystyczny zapach dużej ilości drewna w otoczeniu. Zatyczki skutecznie chroniły ją od niechcianych odgłosów - zarówno tych wewnątrz, jak i na zewnątrz. Był środek dnia, więc można było spodziewać się hałasu i zgiełku na campingu, jednakże nie obudził on Visser.

Kolejne minuty i godziny mijały. Lotte ocknęła się jedynie na chwilę przed dzwonkiem, toteż w pierwszej kolejności wyłączyła go. Zdjęła zatyczki i przekonała się, że jest niezwykle spokojnie. Podeszła do drzwi i uchyliła je lekko, zaglądając do salonu - wszystko wskazywało na to, że pozostali wciąż spali. Visser mogła skorzystać z okazji i udać się do wolnej łazienki, lub też w pierwszej kolejności zająć się sprawą tajemniczej szkatułki, tyle że wtedy ktoś mógłby w międzyczasie zająć ubikację przed nią, a ostatnim razem zaowocowało to w niefortunnym spięciu. Podjęła decyzję nie tracąc nadto czasu. Szybko wyjęła kosmetyczkę, coś na przebranie i pobiegła na paluszkach do łazienki. Skorzystała z prysznica, przebrała się w krótkie, czarne spodenki i szary bezrękawnik. Zrobiła make-up, poprawiła włosy i była gotowa do działania. Sen bardzo jej pomógł, była wypoczęta i zrelaksowana. Wiedziała, że za jakieś trzydzieści minut dopadnie ją głód, ale mimo że zaszła do kuchni gdzie nalała sobie szklankę wody, którą od razu wypiła, to nie zdecydowała się jeszcze na posiłek.
Wróciła do pokoiku i wyciągnęła szkatułkę, chowając inne, niepotrzebne jej teraz rzeczy. Bez obaw otworzyła pudełko. Listów było kilka, a nawet kilkanaście, przy czym ostatni wciąż był zamknięty co sugerowało, że prędzej czy później odbiorca może się o niego upomnieć. Choć zapewne dopiero wtedy, gdy obecni lokatorzy domku wyprowadzą się, bo przecież tylko tak postąpiłaby zdrowa na umyśle osoba. Czyż nie?
Kobieta zabrała się za listy, gdzie każda wiadomość zawierała miłosne wyznania. Te w różowej kopercie napisała kobieta, a w białej - mężczyzna. Visser czytała akapity rozterek, wahań i niepewności. Zupełnie, jakby miała przed sobą romantyczną historię Romea i Julii - chcą być razem, lecz nie mogą. W listach zawarte były informacje na temat dat kolejnych schadzek. Wszystko wskazywało na to, że para spotykała się w domku, współżyli, po czym rozchodzili się. Obydwoje co jakiś czas podrzucali sobie listy, które następnie kobieta kolekcjonowała i chowała w skrytce w jej mniemaniu idealnej - wewnątrz szafy.
Lecz po co to wszystko w dobie Internetu i komórek, gdzie wiadomość można było wysłać i odebrać w przeciągu sekundy? Kobieta pisała o tym, że ma niezwykle podejrzliwego męża, który wręcz paranoicznie kontroluje jej telefon i komputer. Prawda, czy nie - według kochanków ten system zdawał się najlepszy, skoro go praktykowali.
Oprócz tego znajdowały się bilety po seansach kinowych, operowych, kilka zasuszonych kwiatków. Dowody na wspólną historię i mile spędzone chwile. Ostatnia, najnowsza koperta była zaklejona. Czy Lotte powinna ją otwierać? W ten sposób może wydać się, że ktoś ją przeczytał. Lecz z drugiej strony… co mogło się w niej znajdować? Ciekawość podsycał fakt, że po otwarciu medalika okazało się, że wewnątrz nie ma zdjęć. Zostały usunięte. Jedynie drobny fragment sztywnego, połyskliwego papieru sugerował, że wcześniej znajdowało się tutaj coś więcej prócz pustki.
Visser przyglądała się przez chwilę zamkniętej kopercie. Można by rzec, że we współczesnym, elektronicznym świecie, taka osoba jak ona, w jej wieku była coraz rzadziej spotykana. Lotte kochała zamierzchłe historie, doceniała urok listów, uważała odrzucenie szybkości i wygody, na rzecz narastających emocji za coś wartego poświęcenia. Wyczekiwanie kolejnej wiadomości, oczekiwanie na te kilkanaście zdań jest bardziej podniecające niż otrzymanie całej treści od razu. Przynajmniej jeśli chodzi o flirt czy miłość, ale nie co do innych, codziennych spraw.
Kobieta nie była w stanie oprzeć się ciekawości, otworzyła więc delikatnie kopertę, nie chcą nadto ją uszkodzić i jej zawartości. Zastanawiała się czy znajdzie tam odpowiedź czemu nie było zdjęć w medaliku. Ujęła więc w dłoń perfumowaną kartkę i odłożyła różową kopertę na bok. Zaczęła czytać.

Cytat:
Drogi I. !

Ręce mi się trzęsą, tak bardzo mi przykro. Jednak muszę napisać te słowa i pierwszy raz od naprawdę długiego czasu postąpić właściwie. Serce mi pęka i kolejną noc nie zmrużyłam oczu. Czy właśnie tak smakuje podejmowanie dobrych decyzji? Czy właśnie takie doznania powinny towarzyszyć oczyszczaniu sumienia? Tak bardzo mi przykro...

Lecz musimy się rozstać.

Czuję, że równie dobrze mogłabym umrzeć. Być może serce naprawdę mi stanie. Ale żeby nie przeciągać bólu, przejdę do sedna.
Albert twierdzi, że nie może już znieść tych rozstań podczas delegacji do Sztokholmu i wraca do Oittaa na stałe. Nie będę w stanie kryć przed nim mojej miłości do Ciebie, dlatego musimy przestać się spotykać. Muszę o nas zapomnieć. Znasz swojego kuzyna - jeżeli wpadnie w szał, to pozabija nas wszystkich. Poza tym naprawdę nie chciałabym go ranić, nie zasługuje na to.

Proszę, nie rób nic głupiego.
Zostawiam Ci medalik, który mi dałeś.
Spaliłam nasze wspólne zdjęcia w kominku.
Zagasiłam ogień łzami.

Zawsze będę Cię kochała,
E.

PS. Proszę, nie odpisuj na ten list. Po przeczytaniu go weź pudełko i spal je wraz z zawartością. Tak, aby Albert nigdy nie odnalazł dowodów naszej miłości.
Lotte westchnęła przeczytawszy ostatnie zdanie. Zastanawiała się czy ta kobieta jest niezdecydowaną idiotką, wyrachowaną manipulantką czy po prostu nie umiała sobie poradzić w sferze uczuciowej i gdzieś pogubiła się. Złapała ponownie za medalik, znów nie mogła oprzeć się ciekawości jak wyglądają postacie tej historii. Na szczęście miała możliwość poznania ich twarzy dzięki swoim zdolnościom. Wystarczyły dwie minuty, by Visser ujrzała zapłakaną Enni, właścicielkę campingu. Wyrwała z medalika dwa małe zdjęcia i rzuciła je w ogień palący się w kominku. To ona musiała kryć się za tajemniczą literą E! Oko percepcji Lotte podążyło za zdjęciami. Na pierwszym Enni wpatrywała się w aparat, a stojący obok mężczyzna całował ją w policzek. Na drugim to kochanek spoglądał w obiektyw… to był Into, ich taksówkarz! Tym razem to właścicielka Oittaa muskała wargami twarz mężczyzny. Wyglądali na szczęśliwych i zakochanych. Na tym wizja skończyła się. Lotte znów siedziała na skraju łóżka, wpatrując się w listy i pusty medalik. Co powinna z nimi zrobić? Schować wszystko tak jak zastała? A może wmieszać się i przechować dowody dla męża Enni, który zasługiwał na prawdę? Można było również wyciąć psikusa i schować ostatni list do Into, tak aby mężczyzna nie dowiedział się, że kochanka chce zerwać z nim kontakt. A może wziąć to wszystko i skonfrontować się z kobietą?
Visser zastanawiała się co sama zrobiłaby na miejscu kochanków jakby do nich przyszła wiedząc o ich tajemnicy. Pomijając fakt, że nie zostawiłaby w takim miejscu dowodów zdrady. Szybko uświadomiła sobie, że byłaby zła, że ktoś obcy ingeruje w jej prywatne sprawy. Wiedziała jednak, że ta „obca” osoba, potrafi być lepszym doradcą niż ktoś bliski, bardziej słucha się go. Może oni potrzebowali spojrzenia na to z innej perspektywy, usłyszenia co by ktoś zrobił na ich miejscu? Nawet jeśli Lotte chciałaby im jakoś pomóc, to do kogo powinna iść? Do zdradzanego męża, czy odrzuconego kochanka? A może uciąć pogawędkę z niewierną żoną, aby dowiedzieć się kogo tak naprawdę kocha i dlaczego zdecydowała się na zdradę?
Kobieta schowała wszystko i zamknęła szkatułkę, kładąc ją na łóżko. Podeszła do okna i rozsunęła zasłonki i otworzyła je. Przyjemna świeżość zaczęła napływać do pokoju. Kobieta patrzyła w dal wracając do swoich przemyśleń.
~ A gdyby tak znaleźć coś na męża Enni? Nie ma ludzi krystalicznych, może robi coś o czym nie wie jego żona, ale jakby dowiedziała się, to by odeszła i miałaby do kogo, do swojej miłości ~ rzuciła w myśli Lotte. Szybko jednak nasunęła się kolejna, że nie ma na to czasu. Nie jest tu na wakacjach, ma własną sprawę do rozwiązania i to jeszcze służbową.
Podeszła do pudełka i schowała je w szafie, tam gdzie znalazła. Sama postanowiła przejść się po campingu. Reszta twardo spała, więc chciała wykorzystać ten czas dla siebie. Wzięła telefon i schowała go do kieszeni, a okno zamknęła. Mijając kuchnię wypiła pół szklanki wody i złapała coś do jedzenia. Wyszła z domku zaczynając konsumpcję i idąc przed siebie niespiesznym krokiem w stronę jeziora.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline