| Salon. Imogen, Sharif, Alice. I Fluks Imogen wróciła do domku i zamknęła za sobą drzwi, przekręcając klucz w zamku. Rozejrzała się po pomieszczeniu wspólnym. Ujrzała, że ludzie są w salonie… ale wszyscy spali. Sharif i Alice zasnęli przy stole, natomiast Lotte i Natalie nie było w zasięgu wzroku - co sugerowało, że położyły się spać w sąsiednich pomieszczeniach. Olander postanowiła to na wszelki wypadek sprawdzić, żeby nie okazało się, że ktoś wyszedł na zewnątrz, więc przeszła się po pokojach. Lotte zajęła pojedyncze łóżko, Natalie podwójne w drugim z pokoi. Zostawało więc wolne podwójne i fotel, który przy odrobinie szczęścia możliwe że był rozkładany.
Fluks zerwał się ze smyczy, podbiegł do Sharifa i polizał jego kostkę. Mężczyzna jęknął przez sen, ale nie obudził się. Następnie pies zaczął biegać wokół stolika i wreszcie wskoczył na podwójne łóżko skryte za parawanem i zaczął tarzać się w pościeli.
Olander spojrzała na wściekającego się psa. Wzruszyła ramionami i podeszła do stołu. Delikatnie acz stanowczym ruchem szturchnęła śpiącą królewnę i królewicza.
- Wstawajcie robaczki, tak wam będzie niewygodnie spać - powiedziała do nich.
Alice spała mocno, ale szturchnięcie wybudziło ją, więc uniosła głowę i półprzytomnie rozejrzała się po pomieszczeniu
- Cssoo… O. Imogen… Trochę chyba przysnęłam… - odezwała się sennie i przetarła oczy palcami. Nadal była straszliwie senna, a gdy już nieco tego snu liznęła, teraz dopiero odnotowała jak bardzo potwornie. Westchnęła, co przeszło w solidne ziewnięcie. Wyprostowała się na krześle i jeszcze nie rozważyła podniesienia, zbyt poduszkowo, piórkowo i ślamazarnie się czuła.
- Tak przysnęło wam się - odparła jej z uśmiechem Immy. - Gdzie chcecie spać? Najlepiej jakbyście razem poszli do łóżka, bo nie wiem czy ten fotel jest rozkładany - spojrzała niepewnie na wspomniany mebel. - Bo ze mną to na pewno Fluks wyląduje w łóżku, a to może Sharifowi nie pasować. Nat za to to nie powinno to już przeszkadzać - wyjaśniła jakby to był jedyny powód dla czego sama nie chce spać z mężczyzną. Starała się przy tym mówić powoli, by zaspani mieli szansę zarejestrować co powiedziała.
Sharif wyprostował się gwałtownie i odruchowo sięgnął za plecy po pistolet. Nie widząc jednak żadnych napastników, odetchnął głęboko i pokiwał zaspany głową, próbując sobie przypomnieć słowa blondynki.
- Ja, ten… łóżko należy się tobie, Alice - powiedział, dobudzając się i zerknął na rudowłosą.
- Mogę… mogę spać na fotelu - pokiwał głową.
Jak powiedział, tak zrobił. Przeszedł kilka kroków i zwalił się na wspomniany obiekt. Chwilę potem zasnął. Na pewno było mu wygodniej, niż na krześle.
Alice i Imogen mogły razem położyć się spać w podwójnym łożu obok Fluksa. Alternatywnie połowa łóżka Natalie również była wolna.
Alice popatrzyła zaspanym wzrokiem na Sharifa, który poległ na fotelu. Sama w końcu powoli podniosła się i popatrzyła na Imogen
- To wychodzi na to, że będziemy miały całe łóżko dla siebie i Fluksa... - zauważyła rudowłosa i ziewnęła delikatnie. Przeciągnęła się i ruszyła w stronę oddzielonej za zasłoną części pokoiku, która im pozostała. Przy parawanie zerknęła na Immy przez ramię
- Mam nadzieje, że nie okaże się, że wiercę się przez sen… - mruknęła i zniknęła za zasłoną, czekając, lub nie, na Imogen, bowiem zdołała tylko odwrócić się w stronę łóżka, by zaraz na nie paść jak kłoda i przeturlać się na bok, by zrobić ewentualne miejsce blondynce i psu.
Olander spojrzała w kierunku pokoju zajmowanego przez Natalie. Ją z tej ferajny znała najlepiej, przeszły razem niemałe piekiełko. Ale gdyby tam się teraz wpakowała z Fluksem to z pewnością by obudziła Douglas.
- Chyba tak będzie najlepiej - odpowiedziała w końcu Immy i podeszła do fotela, na którym powalił się Sharif. Po drodze zasłoniła zasłonki na oknie. Zabrała swoje torby i ruszyła do łóżka. Przekraczając parawan spojrzała na Harper i uśmiechnęła się do niej.
- Spokojnie. Ja spać mogę praktycznie w każdych warunkach - odparła jej z rozbawieniem Imogen, która rzuciła swoje torby po lewej stronie łóżka. Wyciągnęła ładowarkę i podłączyła ją do gniazdka. Wstawiła swój telefon do ładowania i położyła go na stoliku. Nie ustawiała budzika, bo nie było powodu ku temu. Następnie zdjęła buty i spodnie. Zostając w samej koszulce i bieliźnie. - Beznadziejny dzień - mruknęła Immy, niby do siebie niby do Alice, i opadła ciężko na łóżko. - Między tobą i Nat jest już w miarę... spoko?
Alice odwróciła głowę i spojrzała na Imogen spomiędzy fali loków
- Mmm, tak… Pogadałyśmy trochę, o rodzinie… To dziwne, ale miłe… - zamruczała półprzytomnie Alice, nie przejmując się niczym i znów przeciągle ziewając. Była zmęczona, więc nie przeszkadzałoby jej nawet, gdyby potem się obudziła z psem na sobie
- A ty, co porabiałaś w tym czasie? - zapytała dalej mamroczącym, sennym głosem.
Immy ułożyła się wygodnie na swojej połowie łóżka i odwróciła na prawy bok by spojrzeć na Alice. Podłożyła sobie poduszkę pod głowę.
- Chciałam po prostu iść na spacer, ale spotkałam rannego dzieciaka, więc poszłam z nim do Enni, żeby go opatrzyć - wzruszyła ramionami. - Okazuje się że dzieciak widzi duchy, aury, manifestacje Fluxu czy cholera wie jak to nazwać... A właśnie, czy nie czujesz się po wjechaniu tu, na teren kempingu, lepiej, lżej... Jakbyś upiła się na wesoło?
Alice otworzyła oczy nieco bardziej rozbudzona po słowach Imogen o chłopcu
- Hmm, to jak ja - odezwała się nieco bez zastanowienia i wzdrygnęła, przypominając sobie, że gadanie samemu do siebie to nie jest coś co normalni ludzie mają w zwyczaju robić. Spojrzała na Immy, jakby mając nadzieję, że tylko wydawało jej się że poruszała ustami i wydała dźwięk. Na szczęście nadszedł drugi temat i Alice mruknęła
- Hmmm… W sumie, w pewnym momencie miałam takie błogie wrażenie… - stwierdziła, ale wtedy jakoś nie przykuło to jej uwagi na tyle, by poświęciła temu zjawisku więcej niż krótkie westchnięcie zadowolenia
- A co? - zaraz zapytała.
- Chłopiec opowiedział mi coś takiego o tym miejscu... Myślę, że to miejsce oddziaływuje na ludzi żeby czuli się dobrze, żeby widzieli coś co chcą widzieć, nastraja optymizmem, nawet jeśli chodzi o tematy stracone... - Immy nagle urwała wypowiedź, a na jej twarzy pojawił się cień smutku. Fluks wskoczył na łóżko i ułożył się w zgięciu nóg Olander. - ... Eh - westchnęła na koniec.
Alice kiwneła głową
- To dobrze, że nie krążą tu jakieś zawistne dusze, które chcą przejąć niewinne dziecięce umysły, by wywołać panikę i śmierć - odezwała się znów sennie śpiewaczka, na powrót przymykając oczy. Gdy pies wskoczył na łóżko, przesunęła nogi tak, by nie kusić losu i przez sen go nie kopnąć. Zwinęła się nieco w kłębek. Nie miała co odpowiedzieć na westchnięcie Imogen, więc milczała. Po jakiejś chwili doszła do wniosku, że w sumie to chyba obie leżą tak po prostu bez okrycia i choć było optymalnie ciepło, to podczas snu zawsze człowiek miał jakoś tak, że robiło mu się chłodniej, więc uchyliła powieki, wymacała kocyk i pociągnęła powoli, nakrywając siebie, a potem podtykając drugą połowę Immy.
- Dzięki - mruknęła Imogen i przyciągnęła do siebie trochę kocyka, przymykając oczy - Dobranoc.
- Mhm… Dobranoc. I tobie też Fluks - powiedziała obojgu Alice, po czym wreszcie spokojnie i głęboko zasnęła. Fluks podążył w jej ślady, zwijając się w kłębek w nogach. Mimo że nie był małym psem, jego obecność nie wydawała się niewygodna.
__________________ If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies... |