~ Co zrobisz nie zawsze się wygrywa ~ pomyślał Maximilian wstając od stołu by ulżyć pęcherzowi i następnie lekko chwiejnym krokiem udał się w stronę drzwi karczmy. Wracając przypatrzył stojącego przy ladzie kompana więc podszedł do niego.
- Nie widzę tu dla nas roboty - powiedział przestępując nad ochlapusem który to właśnie zwalił się na podłogę prosto pod jego nogi.
- A jak tam u ciebie ? -
Po wysłuchaniu odpowiedzi Juana która to zgodnie z przewidywaniami łowcy była negatywna, co było świetnie widać po jego minie. Maximilian rozejrzał się po sali i spostrzegł, że Marius postanowił jednak zostać przy stole od którego wstał szermierz.
- Marius się tam dosiadł... Może jeszcze coś wyciągniemy, idź do niego, no idź czekać będą za tobą -