Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2017, 09:22   #243
Romulus
 
Romulus's Avatar
 
Reputacja: 1 Romulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputacjęRomulus ma wspaniałą reputację
Mimo pochodni w ręku Jorisowi bez przeszkód udało się zsunąć z urwiska i wylądować w przedsionku kopalni. Marudkowi też poszło nieźle, lecz chwilę później okazało się że przezorność Jorisa była uzasadniona. Co prawda Torikha zdjęła zbroję, spuściła rzeczy najpierw i - obwiązana liną - z trudem zeszła na dół, ale krasnoludzicom nie poszło tak dobrze. Pod sam koniec wspinaczki klin którym lina była zabezpieczona obluzował się i Turmalina gruchnęła na cztery litery.
- No, no, no - mruknął Marduk z uśmiechem na widok gramolącej się z ziemi Turmaliny. - To ta sławetna zwinność krasnoludzia? - zapytał niewinnie. On i tropiciel jakoś sobie poradzili z zejściem, niewiasty jednak (konkretnie babochłopy) wylądowały przysłowiową mordą w kałuży. Założył z powrotem tarczę i ujął w dłoń pochodnię, czekając na dalsze poczynania drużyny. Rozsądek podpowiadał by kontuzje wyleczyć, ale z krasnoludzicami różnie to mogło być.

[media]http://i7.photobucket.com/albums/y275/jeffpm/ElvenImitationofaDwarvenGateSilverd.jpg[/media]


Gdy obie krasnoludzice gruchnęły tyłkami o skałę, Joris zakrył tylko oczy ręką.
- Na bogów… czego wy dziewczyny nie rozumiecie w słowie “obwiązać”??
- Klin się obluzował...Auuu!
- jęknęła Turmalina, ale upadek był mniej groźny niż początkowo się wydawało, zaledwie z dwóch kroków - Poza tym któregoś dnia mogę wbić cię w gorset i wtedy porozmawiamy o znaczeniu tego słowa. A teraz nie gap się Pirytku, tylko pomóż damie wstać!
Joris spojrzał na Marduka, którego niecnie podejrzewał o to “przyśpieszone” zejście.
- A ty się nie szczerz. Idziesz pierwszy następnym razem.
- Doprawdy?
- elf rzucił kpiąco i odszedł o parę kroków, oglądać urwisko. Było to doprawdy fascynujące, krasnoludziorzutne urwisko i chociażby z tego względu już mu się podobało.
Półelfka w milczeniu przyodziewała swój rynsztunek, od czasu do czasu rzucając krótkim spojrzeniem w kierunku karsnoludzić i elfa. Choć udało jej się nie spaść podczas zejścia, to dłonie i kolana wyraźnie piekły od otarć i uderzeń o kamienne urwisko, Tori mogła więc sobie wyobrażać jaki dyskomfort czuły kobiety po upadku.
- Co dalej? Idziemy do jeziora? - odezwała się, gdy już była ponownie ubrana w pełną zbroję. - Może was opatrzeć… - zwróciła się ciszej do krasnoludek, uśmiechając łagodnie.
- U mnie tylko siniaki, w dodatku w takim miejscu, że wymagałyby tylko rozmasowania przez przystojnego brodacza - geomantka machnęła rękę, ale i tak się skrzywiła. - Więcej respektu dla kopalni Turmalino, minęło duuużo czasu od kiedy ostatnio widziałaś skalne niebo.
- Bądź ostrożniejsza, a sam Ci takiego brodacza w głuszy gdzieś napewno upoluję i sprezentuję - uśmiechnął się myśliwy - A tymczasem jeśli i Ty Yarla jesteście całe, to ruszajmy. Pójdziemy lewą krawędzią kopalni na razie. Jakoś mi do tych grzybów nie śpieszno. Zakamarki po lewej sprawdzamy dokładnie. Odnogi po prawej tylko na zasięg światła na razie. Yarla? Marduk? Wasze oczy chyba radzą sobie z mrokiem lepiej niż moje. Będziecie zaglądać i nasłuchiwać. Taki nieumarły to chyba jak nikogo nie ma w pobliżu to tylko stoi, ale cholera wie co tam jeszcze jest.
- Nie narzekaj, tylko dawaj coś, co cały czas nosisz. Mam tu zwój wiecznego ognia, powinno udać się go odczytać. Będziesz miał świecący miecz. Zaszpanujesz, jak nic wiejskie siksy na Ciebie polecą.
Joris jednak dał jej do zaczarowania puklerz. Turmalina wysylabizowała zaklęcie ze zwoju (nigdy nie była w tym dobra!) i puklerz rozpalił się chłodnym, niebieskim płomieniem. Półelfka zachichotała pod nosem na słowa Turmaliny, rada, że przynajmniej humor sie jej trzymał przy całej sytuacji. W końcu odezwała się do Jorisa
- Ja idę z tobą… lepiej widzę w półmroku od ciebie, pomogę ci wypatrywać. - Myśliwy był pewny, że nie były to słowa propozycji, a oświadczenie, że od teraz, będzie mieć na tyłach podwójny cień. Joris, który już miał ruszać, odwrócił się do niej jakby zdziwiony tą deklaracją.
- Dzięki Tori - powiedział cicho - Wiesz… wiesz, że bez Ciebie stąd nie wyjdę? - mimo raczej zachowanej w słowach powagi, ponownie się uśmiechnął i skinął głową na ciemny korytarz - Chodźmy.
Selunitka uśmiechnęła się nieśmiało do myśliwego, ruszając za nim. Chyba nie spodziewała się takiego wyznania z ust tropiciela, gdyż rumieniec na jej ciemnej twarzy był widoczny nawet z dużej odległości i przy słabym świetle.
 
Romulus jest offline