Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2017, 10:53   #59
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Zinbi nie wiedziała co począć w tak patowej sytuacji. Jej gnomie nóżki były zbyt krótkie by przegonić trolla. Ba! Nawet zrównanie z nim nie wchodziło w grę.
Szary, z tego co zdążyła zauważyć, był zbyt przerażony by cokolwiek poczynić, prób zwykłego uciekania przed siebie.
Druidka była za daleko by na niego krzyczeć i kazać mu uciekać prostopadle do stada i jego nowego ścigającego. Został więc tylko gwizdek, w którego dmuchnęła kilka razy… bo od gwizdania jeszcze nikt nie umarł… jeszcze.
Po czym zmieniając kierunek starała się biec bardziej z boku, co by móc dostrzec z lepszej perspektywy to co było przed zwalistym bagniarzem.
Gwizdy… nie zwróciły zbytnio uwagi Szarego, na szczęście stado, za którym podążał, starało się jakoś pozbyć owego bladozielonego natręta. Gnomka zorientowała się, że zamiast gonić za łaniami jak troll, może zawczasu przewidzieć, gdzie co chwilę skręcające stado się przemieści i w ten sposób skrócić dystans. Pytanie jednak brzmiało co dalej… troll to jednak dość niebezpieczna gadzina.
Kobieta nakazała niedźwiadkowi pozostać w bezpiecznej odległości, samej ruszając na spotkanie z galopującymi zwierzętami. Jeśli udałoby jej się przekonać Szarego by się oddzielił, istniało wysokie prawdopodobieństwo, że wygłodniały troll, pozostawi go w spokoju skupiwszy się na bezpieczniejszej i kruchszej zdobyczy jaką były sarniowate.
Splatając szybkie zaklęcie, wykrzykiwała do wilczura jedno, proste słowo: - Odłącz się, odłącz się, odłącz się.
Niestety spanikowany zwierzak nie słuchał nikogo, starając się jak najbardziej oddalić od trolla, który próbował dopaść jakąkolwiek z wymykających mu się przekąsek. Tymczasem całą okolicę nagle spowiła nienaturalna mgła, całkowicie mieszając wszystkim szyki.
“No i chuj by to wszystko strzelił…” pomyślała Zinbi odwracając się za siebie, by upewnić się, że miś siedzi na swoim miejscu.
Puchaty wpatrywał się w pole mgły przekrzywiając łebek z ciekawości, powoli kojarząc fakty, które wcześniej zignorował.
Druidka stała jak cielę na środku wrzosowisk, drapiąc się po głowie. Nie pozostało jej nic innego jak czekać, aż Szary padnie ze zmęczenia albo wróci po rozum do tego zawszonego łba. W dodatku ta mgła… oczywistym było, że nie jest naturalna… a zatem ktoś ją przywołał. Troll tak samo jak wilk był na to za tępy, może któraś z saren była druidem? Wątpliwe ale mooożliwe.
Ostatecznie… był tu ktoś jeszcze, o czyjej obecności nie miała pojęcia. Skoro jeszcze nie zaatakował, oznaczało, że na pewno nie jest orkiem, a więc nie musiała go zabijać… a jak nie musiała go zabijać, to nie musiała się nim przejmować.
Wzruszając ramionami, wróciła do swojego podopiecznego, głaszcząc go za uchem w nagrodę za dobre sprawowanie.
Nie traciła jednak czujności, rozglądając się butnie po okolicy i prowadząc misia bokiem, w ślad za zwierzyną.
- Chodź… bo znowu zgubimy tego debila, a wtedy przysięgam, że jak go znajdę to przerobię mu ten wyliniały zad na kamizelkę…
Dość szybko znalazła interesujący ją trop świadczący o tym, że Szary albo odłączył się od saren, albo (co było bardziej prawdopodobne) pierdoła zgubiła stado we mgle i pognała na oślep. Cóż… jego szczęście, bo troll udał się inną trasą.
Zinbi ruszyła więc śladami Szarego z Puchatkiem za często spoglądającym w stronę, z której jeszcze było czuć trolla. Niedźwiadek najwyraźniej chciał się zmierzyć z owym stworem.
Sam wilk znalazł się po kilku minutach marszu… wciśnięty pomiędzy stare głazy, dawno temu zniszczonego, druidzkiego kręgu. Cóż, przynajmniej ukrywać się potrafił.
Gnomka zarechotała niczym tłusta ropucha w bajorku, klepiąc się w uznaniu po brzuchu. Widok wilczura wciśniętego między kamienie, niczym źle dopasowany fragment układanki wyraźnie ją rozbawił, ale i przyniósł ulgę… wszak kobieta mocno martwiła się o stworzenie.
Niedźwiadek zachrumkał wesoło, po czym ruszył obwąchiwać znajomy kształtem krąg, gdy tymczasem druidka wyciągnęła ręce do Szarego w zapraszającym geście.
- No już, już… nie bój się tak… pierdoło świętojańska - przemówiła ciepłym, matczynym głosem, wyciągając kawałek suszonego mięsa z kieszeni i podając go na dłoni.
Tymczasem Puchaty tańcował na dwóch łapach po środku okręgu, ganiając tłustego bąka, który przez przypadek zawitał w te strony.
Porzucony krąg nie dawał spokoju… była to bowiem druidzka świątynia. Miejsce spotkań, miejsce oddawania czci bogom natury. Było to coś ważnego. Coś co nie powinno być zaniedbane. Druidzki krąg, był czymś co musiało zostać naprawione i musiało mieć swego opiekuna. Czuła to podskórnie. Bo bez niego, ta ziemia nie będzie miała gospodarza który się nią zajmie. Stanie się łupem, dla pierwszego chciwego stwora który ją zajmie.
Szary wygramolił się ze swojej kryjówki z podkulonym ogonem, reprezentując swoją postawą największe nieszczęścia tego świata. Złość druidki szybko uleciała, ustępując miejsca dojmującemu współczuciu, wobec pognębionego wilczura.
- Uszy do góry… nie było tak źle… - pocieszała go ciepło, gładząc po wielkim łbie.
Puchaty przegonił swojego skrzydlatego kolegę na najwyższy z kamieni, dokąd jego łapki i pyszczek nie miały dostępu. Nadąsany siedział więc pod głazem burcząc w niezadowoleniu.
Zinbi nakarmiła łakociami wilka, po czym zostawiając go weszła do kręgu, przyglądając się porośniętym drobnymi porostami kamieniom.
Znajdując wyryty w kamieniu znak liścia kobieta dość szybko odkryła, że ten kamienny krąg, stworzyli dawno temu wyznawcy Silvanusa. Co nie było jednak problemem, gdyż druidzi nie byli takimi dogmatykami jak kapłani i potrafili się dogadać ponad wyznaniami. No… może fanatycy Malara odbiegali od tej reguły, ale i wśród nich zdarzali się rozsądni czciciele Władcy Bestii. Rzadko bo rzadko, ale jednak.
Wędrując palcem po żłobieniach w kamieniu, druidka odkrywała ślady dawnych rytuałów płodności, mających przynieść żyzność okolicznym ziemiom i wzmocnić przyrodę w okresach surowych zim. Docierała do znaków mówiących jej, że ten stary krąg menhirów wzmacniał potęgę rzucanych w nim czarów druidzkich i ułatwiał szkolenie. Kiedyś musiała się nim opiekować całkiem liczna gromadka, a i teraz przydałoby się gnomce mieć pod sobą kilku druidów lub akolitów do wyszkolenia. Tak wspaniały dowód potęgi czcicieli naturalnego początku świata nie powinien leżeć odłogiem. Dopiero po chwili zauważyła, że Puchatek tymczasem oddalił się na poszukiwania.
Zielonowłosa Poziomka podrapała się po głowie, nie rozumiejąc, dlaczego tak wspaniałe miejsce zostało opuszczone. Czy druidzi uciekli, czy może wymarli, nie pozostawiając po sobie potomków?
Zinbi miała swoje zobowiązania wobec ziem jej matki, które to teraz przypadły jej w udziale. Gdy tylko wypędzi orczy pomiot chaosu, siejący zniszczenie, będzie musiała wrócić tam skąd przybyła. Tymczasem, zanim wojna dobiegnie końca, postanowiła zaopiekować się kręgiem najlepiej jak potrafi, znajdując dla niego odpowiednich, przyszłych kultywatorów.
Odwracając się za Szarym przy którym spoczywała dzida i sierp, gnomka postanowiła zmówić krótką modlitwę do Baerwana oraz samego Silvanusa, prosząc obu o łaskę i opiekę nad ziemią pod jej stopami.
Dopiero po dłuższym czasie zorientowała się, że przestała słyszeć ciamkanie niedźwiadka.
- O pierunie… gdzie go posiało?! - Kobietka wyskoczyła spomiędzy kamieni, łapiąc za swój oręż. - Szary? Nie pilnowałeś Puchatego?! Puchaty?! Puchaty?! - zawołała w panice, szukając śladów na wilgotnej ziemi.
Szary tylko pisnął, niemniej posłusznie podjął trop i ruszył za niesfornym niedźwiadkiem. Co prawda Zinbi bez problemu mogła sama wytropić swojego podopiecznego, ale… nos Szarego był szybszy w użyciu.
- Dobry wilczur, dobry… - Gnomka pogłaskała wilka po karku, drepcząc koło niego i udając, że całkowicie zdała się na jego pomoc, od czasu do czasu spoglądając na tropy by upewnić się, że idą po śladach.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline