Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2017, 14:43   #119
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
- Znasz mnie. - Megan postąpiła jeszcze krok do przodu. - Me’Ghan ze Wzgórza. Siewczyni. Róża krwawi, więc wróciłam. A ty kim jesteś, ze zakłócasz spokój duchów?
- Jestem Nidia Nir Nidia
- powiedziała kobieta. - Matrona ludu iri. Oblubienica Niedźwiedzia. Zatem nie zakłócasz spokoju umarłych lecz przybyłaś ich uhonorować. Dobrze zamyślam?

Megan pokiwała głową, powoli.
- Zmarli nie odzyskają spokoju, póki Maska nie odejdzie stąd na zawsze, prawda?
- Maska nie ma z tym nic wspólnego, Me’Ghan ze Wzgórza. Owszem. Może narzucać swoją wolę zarówno żywym jak i umarłym. Tutaj chodzi o Symenona Czarne Drzewo.


Znów coś targnęło się w jej duszy. To imię przebudziło obrazy uśmiechniętego mężczyzny, którego szanowała ale który zdradził. Sprzedał ich sprawę Masce. Nie znała szczegółów ale czuła gniew i żal jednocześnie.
Uniosła lekko brwi, w geście zdziwienia.
- Symenon? - zastanowiła się głośno. - Imię nie jest mi obce, choć to raczej odczucie niż realne wspomnienie. Sądzisz, że to z jego powodu tu trafiłam? Nie planowałam tego… to się po prostu zadziało. Myślałam, że Maska jest powodem.
- Może istnieje więcej niż jeden powód. Tak czy owak jesteś tutaj. I co zamierzasz z tę obecnością zrobić?
- Chcę spotkać innych, podobnych sobie i zrozumieć, czemu się tu znalazłam.
Do Ludu Nar przybył kolejny z Dziesiątki. Wystarczy że wrócisz do Var Nar vara.
Nie!
- w głosie Megan pojawiły się ostre tony. - Chcę zrozumieć, po co to jestem. Czemu mnie to spotyka. Chcę odpowiedzi, nie kolejnych pytań! - spojrzała na kobietę o zmitygowała się. - Przepraszam. Nie powinnam na ciebie krzyczeć. Po prostu.. kolejny wędrowiec u Ludu Nar nie da mi odpowiedzi. Może pomoże w walce z Maską, ale czy to jest celem? Jestem już zmęczona. Tak naprawdę, to chcę wrócić do siebie. Znasz sposób?
Odetchnęła głęboko.
- A Var Nar Var jest szalony. To niebezpieczne wracać do niego.
Jesteś u siebie. A Var Nar Var zawsze był szaleńcem. Z tym się zgodzę. Nie po to tutaj jednak przyszłaś, prawda?


Potrząsnęła głową.
- To tutaj… - zatoczyła krąg dłonią. - To nie jest mój świat. U mnie świeci jeden księżyc. Mam okruchy wspomnień o mnie stąd, ale nie widzę całego obrazu. I nie stanę się w pełni Me’Ghan ze Wzgórza póki nie zobaczę. Znasz sposób, Oblubienico Niedźwiedzia ?
- Maska zabrał wam to, co wasze. Musisz stawić mu czoła i wygrać. Wtedy uzyskasz pełnię mocy. To jedyna droga, jaką znam.

- Nic nie muszę - co do tego Megan miała pewność. Tak długom powtarzała to swoim pacjentom, a z sama w to uwierzyła. A może wierzyła do zawsze? Dziś nie potrafiła tego ocenić. - I nie potrzebuje “pełni mocy” cokolwiek to znaczy! Potrzebuję zrozumieć, kim tu byłam i wrócić do siebie.
Odetchnęła.
- Pamiętasz mnie.. z wtedy?
- Pamiętam. Byłaś wredną suką. Ale szanowałam ciebie.


Określenie było tak absurdalne, że Megan aż się żachnęła. Podniosła dłoń, żeby zaprzeczyć, ale po sekundzie ją opuściła. Uśmiechnęła się szeroko. Tak, to pasowało. Pasowało do niej. Nie określało Megan, raczej mówiło o tym, kim chciałaby być. Jak chciałaby siebie widzieć. Jak chciałaby funkcjonować. Oczywiście, ograniczenia, normy, zasady.. cały ten gorset narzucany przez społeczeństwo - który sama sobie narzuciła - nie pozwalały jej na to. Była miła, ciepła, wspierająca. Tutaj mogłaby być kim by chciała. Mogłaby być sobą. To było kuszące. Nęciło ją. Pierwszy raz zaczęła się zastanawiać nad tym, jak by to było tu zostać. Stać się Me’Ghan że Wzgórza.
- Szanowałaś mnie ze strachu? Czy dlatego, że miałam na tyle determinacji, aby poświęcić mój lud? - przyjrzała się uważniej kobiecie i dopytała :
- Czy może dlatego, że byłyśmy do siebie podobne?
- Szanowałam cię, bo zawsze podejmowałaś rozważne decyzje. Nawet jeśli nie były łatwe. I nie byłyśmy podobne. Drugiej takiej jak ty nie ma i nie będzie.
- Dokładnie to samo mówię moim pacjentom
… - uśmiechnęła się a jej rozmówczyni nie była w stanie rozpoznać, czy Megan mówi poważnie, czy z niej kpi. - U mnie też wierzy się w podkreślanie indywidualności każdej osoby. Jest jeszcze coś ważnego? Coś na prawdę istotnego? Co powinnam wiedzieć o Me’Ghan?
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline