Znalezione, nie kradzione. Tak przynajmniej powiadają. Z tego też powodu Randulf nie miał żadnych skrupułów, by zająć się częścią tego dobytku, który leżał w bezładzie u stóp drabiny.
Bardzo pazerny nie był i nie zamierzał zabierać wszystkiego. Zgarnął garść złota i srebra* - jako zapłatę za przeszłe i przyszłe działania na rzecz wioski, dwa noże i komplet sztućców.
'Zaopiekował się' również pergaminem, bo doszedł do wniosku, że może, w wolnych chwilach, nauczy się składać litery w zdania.
Przez moment zastanawiał się, czy zabrać strój szlachecki. Zdecydowanie nie miał zamiaru udawać szlachcica, ale w niektórych sytuacjach porządne ubranie mogłoby mu się przydać. Z tym jednak postanowił poczekać i zobaczyć, jakie działania podejmie Oswald. ____________________
* 21 zk, 17 ss |