Tankred z modlitwą na ustach machał nadziakiem na tyle dobrze, na ile sam umiał. Trzymał się blisko bardziej doświadczonego Wasyla, któremu miał zamiar osłaniać plecy, być niczym trzecie, zbrojne ramię.
- Sigmar jest z nami towarzysze! Niestraszne nam pomioty, żałosne wybryki chaotycznego mroku, bij, zabij! - mimo tego, że daleko było do Imperium, bogobojny Tankred starał się wlać czarę męstwa w walecznego ducha bijących się wojowników. |