Następnego dnia zaniosła stosik wciąż zdatnego mydła na parafię, oddała PRLowskie puszki, tacki oraz butelki ze skażonym spirytusem do utylizacji i przejrzała mapkę Google pod kątem najbliższych ciucholandów – w końcu dla nich również miała darowiznę. Sprzątając, segregując i czyszcząc kurz z mebli, natknęła się też niespodziewanie na notatnik babci, który mógł być pomocny w stworzeniu nieco lepszych relacji z najbliższą rodziną. A przynajmniej użyteczny przy zamknięciu ojcu jadaczki. Dotarcie wieczornej korespondencji powitała parsknięciem śmiechu, po czym machnięciem ręki rzuciła proste zaklęcie lokalizujące cel i, nie do końca materialna, wyruszyła zająć się Witowskim po raz drugi. Kto wie, może stanie się to jej conocnym hobby? Zawsze było to lepsze niż wypady do lokalnej remizy. Marginalnie.
__________________ You don't have to believe in me.
Just believe in the Getter. |