Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-03-2017, 17:09   #61
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Nigdy nie był w świecie duchów, ale kiedyś widział kawałek Avatara i w tej kreskówce jakaś laska w niebieskim, pewnie ta kosmitka biła się z fretkami czy innymi świstakami. Jego zdaniem terminator był znacznie lepszym dziełem Camerona, choć późniejszych części w których pojawiały się decepticony i Jeagery nie rozumiał. Ten świat duchów wyglądał mniej niepokojąco... Nie było morderczych świstaków. Nie chciałby ich spotkać, a w tym miejscu mogło cokolwiek.
Marek westchnął i wstąpił w krąg. Miał złe przeczucia... Bardzo złe.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija

Ostatnio edytowane przez Slan : 09-03-2017 o 17:28.
Slan jest offline  
Stary 09-03-2017, 18:05   #62
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Szaman zakołysał się w miejscu z szerokim uśmiechem na twarzy po czym zachichotał. To miejsce mu się podobało! Jeśli tak kiedyś, w dawnych czasach, wyglądały działki to nie miałby wiele przeciwko żeby przywrócić stan pierwotny... Tylko, że było to awykonalne. Tak czy inaczej podobało mu się tu i z tą myślą uśmiechając się głupkowato usiadł na trawie.

- Podoba mi się tu... - stwierdził zadowolonym pomrukiem po czym zwrócił się - ...ale to miejsce jest zbyt święte by je brukać potyczką młodzików. Cieszę się, że odmówiłem. Przynajmniej nie będę miał wyrzutów sumienia, choć szkoda, że inni nie są tego samego zdania.

Westchnął ciężko i skupił przekrwiony wzrok na arenę. Miał swoje przemyślenia z nią związane, ale nie był do końca wszystkiego pewien. Pół biedy, że zaraz się dowie. Tak czy inaczej jego spalone trybiki w głowie chodziły.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 09-03-2017, 20:03   #63
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Różę ciekawiło, czy Marek był, przysłowiowo mówiąc, siepaczem. Masywne czoło, wielki nos i wydatna szczęka nadawały mu wygląd takowego, a ujawniona przez niego podczas pierwszego spotkania profesja zdawała się dodatkowym potwierdzeniem. No i jeszcze te deklaracje odnośnie licytowania się toporami. Tak, wszystkie ze wspomnianych elementów tworzyły obraz osoby, dla której najlepszy argument podczas sporu stanowiła siła fizyczna. Czasem jednak faktycznie tak bywało, wobec czego czarnowłosa dziewczyna postanowiła zapewnić koledze nieco dodatkowej edukacji, przedkładając mu kilka zaawansowanych terminów z dziedziny forsownej dyplomacji. Dotknęła kręgu, przysiadła na ziemi i spokojnie zaczęła obserwować materializowanie się swojej duchowej kopii. Kiedy ta nabrała już znajomych kształtów, odwróciła się do tyłu i zawadiacko pokazała oryginałowi język.

– Tak, to faktycznie ja. Co do tego nie ma wątpliwości – powiedziała z krzywym uśmiechem fizyczna wersja Róży, krzyżując dłonie na piersiach i szykując się do podziwiania nadchodzącego pojedynku. Gdyby wiedziała wcześniej jak przebiegnie narada na działce Igora, zapewne wzięłaby z domu paczkę popcornu. No trudno.
 
Highlander jest offline  
Stary 11-03-2017, 18:31   #64
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Walka

Jak na tak długo budowane napięcie i kłótnie pojedynek był błyskawiczny. Duchowa kopia Róży wykazała się wybitnym refleksem, zaraz po ogłoszeniu przez Pana Andrzeja początku walki splotła skomplikowane zaklęcie, które sprawiło, że jej przeciwnik został unieruchomiony i oślepiony. Kopia Marka nie miała innego wyboru jak się poddać
- Gratuluje, zwycięstwa mam nadzieje że ten pokaz siły zaspokoił twą potrzebę dominacji młoda ? - Spytał wilkołak z uśmiechem rozwiewając arenę oraz kopie - Czy teraz skoro pokazałaś tym dwóm samcom swoją wyższość jesteś gotowa z nimi współpracować? Sądzę że dobrze byłoby zacząć od zwrócenia Igorowi jego marihuany oraz pomoc w przekonaniu działkowiczów że ekologia jest w ich najlepszym interesie - Najwyraźniej Alfa zamierzał upewnić się że z zwycięstwo nie uderzy jej do głowy i zaczął od razu przypomnieć o obowiązkach.


Incjatywa
rzut Higlandera Dice Roller • Orokos.com
Bazówka 7, dodaję modyfikator z karty postaci wynoszący drugie 7, co daje nam wynik 14.
Rzut Slana Kostnica
Czyli 13

Akcja Refleksyjna: Mage Armor – Fate, wydany 1pt. many. Co powoduje, że wzrasta Defense Różany z wartości 6 na 8 i działa on dodatkowo przeciw broni palnej.

Akcja Refleksyjna: Rzucam zaklęcie Exceptional Luck w formie Roty, co daje mi 4 darmowego Reachu. 2 Reachu zostaje przeznaczone, żeby uczynić zaklęcie refleksyjnym (jak to zostało odnotowane). Jeden Reach zostaje przeznaczony na podbicie efektu do sześciennego Area effectu o obszarze nie większym od Large House, którego krawędzi dotykam, a w którym postać Slana się znajduje. Jeden Reach zostaje przeznaczony na podbicie tabeli trwania do Advanced (1scena/godzina).

Moja bazowa pula kości wynosi 3 (za gnozę), + 2 (za Fate), + 4 za Okultyzm Rotowy, + 1 z racji tego że Mysterium ma Okultyzm jako Umiejętność Rotową, + 3 z racji wydanego punktu siły woli, który właśnie spalam. Innymi słowy, moja bazowa pula obecnie wynosi 13 kości na ten magiczny rzut, gdzie sukces potrzebny jest tylko jeden.

Bazowa Potencja zaklęcia to 2. Podbijam ją o dodatkowe cztery, biorąc ujemny modyfikator – 8 kości na rzucie. Co sprawia, że zostaję z pięcioma kośćmi celem wcielenia tego efektu w życie.

5d10o10h8: 0 [5d10o10h8=1, 2, 5, 5, 2]

Eksperyment nieudany.
Ponawiam próbę, tym razem w akcji instant – mojej normalnej akcji w tej turze, na którą wygrałem inicjatywę. Przekierowuję reflexive reach (koszt +2 ostatnio) na instant casting reach (koszt+1), oraz przeznaczam uwolniony z tego powodu reach na zasięg sensoryczny.

7d10o10h8: 5 [7d10o10h8=8, 5, 6, [10, 9], 3, 9, 8]
Wyjątkowy sukces. Powstały w wyniku pięciu sukcesów. Wybieram opcję Exceptional success:
+ The spell ignores any Withstand levels and takes effect at full Potency.

Co efektywnie oznacza, że nie może odjąć od Potencji zaklęcia swojego Composure w ramach obrony.

Marek dostaje po twarzy następującymi tiltami: Leg Wrack x2 (co efektywnie oznacza, że natychmiast się przewraca i nie może chodzić), Blind x2, co oznacza, że kompletnie traci wzrok, oraz ujemny modyfikator – 5 do wszystkich rzutów.

rzuty
Dice Roller • Orokos.com

Slan poddaje się, Higlander wygrywa



- Odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie Franku, będziemy polować na duchy chemii i technologii. Trucicieli teraz jest ich wyjątkowo dużo i będzie tak dopóty nie przekonacie tutejszych, aby zmienili swoje postępowanie. Polować będziemy ja, Krwawa Wróblica, Igor, moi gwardziści oraz ty. Jeżeli pozostali zmienią zdanie to zaproszenie jest cały czas otwarte, dziwi mnie trochę twoje pytanie o powód polowania… Oczywiście chodzi o obronę terytorium, oczyszczanie i obrona terytorium to podstawa naszej współpracy z tutejszymi duchami, ale zupełnie nie rozumiem, czemu akurat TY pytasz mnie o powód polowania Franku? Czyżbyś mnie testował? Oczywistym jest, że WILK MUSI POLOWAĆ jest to źródło naszej pierwotnej siły, jeżeli nie będziesz polował stracisz duchową koneksje ze swą wilczą naturą. Będziesz skazany na niepełne istnienie na zawsze będziesz jedynie pustą skorupą samego siebie - Przestrzegł. W tym momencie porzucił wszelkie pozory jowialnego swojskiego pijaczyny udowadniając, że tytuł szamana nie został mu dany na wyrost wyglądał, bowiem jak poważny mędrzec ze starych podań.

- Nie popisuj się tak lepiej wracajmy, bo dostałam gastro fazy i mam ochotę zjeść takie pysznie pachnące jabłuszko na ciepło! - Zawołała Pani Maria, po czym, zaczęła śpiewać jabłuszko pełne snów a wszyscy obecni mogli stwierdzić, że muzykalność nie była jednym z jej rozlicznych talentów.

Wrócili, więc z za Zasłony Pan Andrzej wypił kilka win i zjadł kiełbaskę dając szansę na poruszenie jeszcze jakiś kwestii wampirzyca za namową Igora napiła się nieco krwi podchmielonego Tomka, który głośno świętował zwycięstwo Róży, ale stwierdziła, że woli krew zwierząt, do której może dodać alkoholu, jeżeli akurat ma taki kaprys.

Róża

W drodze powrotnej na swoją działkę spotkała chudego nerda w okularach T-shircie z jakimś nadrukiem i dżinsach. Z kieszeni wystawał mu kontroler do konsoli - Pani zamówienie Różo- Powiedział z uśmiechem wyciągając w jej stronę lenonki - Dobrze że podwyższyłaś swoje zabezpieczenia, wcześniej dziecinnie łatwo było cię śledzić. Jak ci się podobał mój Cybermat ?


Marek

- Mareczku to ty?! Ojej, ale fajne spotkanie po latach - Kowal ze zdziwieniem spojrzał w kierunku wołającego okazało się, że to kolejny z jego starych znajomych, Szymon, który poszedł na całość, jeżeli chodzi o lewicowe poglądy. Zawsze miał w tym kierunku ciągoty, ale teraz miał na sobie krótkie spodenki, koszulkę z twarzą, Che Guevary oraz tańczowe szelki - Poznaj mojego kochanego chłopaka! - Zawołał.

To była ta dziwniejsza część sytuacji, bo pod rękę z dawnym znajomym szedł obcięty na łysą pałę gość ubrany w kurtkę wiatrówkę marki Red is Bad z przypinką szczerbca wpiętą w klapę obecnie wbrew własnym poglądom był czerwony jak cegła.
- Czy musisz rozpowiadać o tym tak głośno ? - Syknął.

Dopiero słysząc ten sam głos zorientował się, że kolega prowadzi pod rękę brata bliźniaka, co było niemożliwe, Krzykacz był pewien, że dawny znajomy był jedynakiem. Sytuacja wyjaśniła się częściowo, gdy przyzwał moc wzroku Bestii i zrozumiał, że dusza Szymona została przekształcona, podobnie jak Babcia Kwiatek był Odmieńcem zaś towarzyszący mu "klon" zdawał się być ukształtowany z dziwnej magii i garści pogniecionych ulotek ONRu.

Wszyscy

Następnego wieczoru dotarł do każdego z was ptak z podczepioną do łapki krótką wiadomością:

Cytat:
Witkowski żyje! Zwierzęta pod moją władzą twierdzą że zachowuje się jakoś dziwnie unika światła słonecznego i jest blady.
Czyżby życzenia Marka i Igora zostało spełnione ? Czy los mógł być na tyle łaskawy ?

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 12-03-2017 o 08:30.
Brilchan jest offline  
Stary 12-03-2017, 15:57   #65
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Dziewczyna odebrała swoje zamówienie od chłopaka, sprawdziła je pod kątem potencjalnych przeszkadzajek oraz funkcjonalności i uniosła dłoń na pożegnanie, sygnalizując, że wszelkie wypowiedziane przez młodzika kwestie są dla niej, podobnie jak on sam, prawdziwym powietrzem. Miała istotniejsze i przyjemniejsze sprawy do załatwienia – na przykład rozplanowanie zakresu renowacji planowanych w (do niedawna) babcinym mieszkaniu.
 
__________________
Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master.
- Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri
Highlander jest offline  
Stary 14-03-2017, 17:16   #66
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Dzień poprzedni. Po pojedynku.

Igor co do jednego był pewny i to się sprawdziło w praktyce. Kiedy ktoś wyzywa kogoś na pojedynek z zimną krwią, to znaczy to, że jest niemalże pewny zwycięstwa. Róża wykazała się umiejętnościami które Thearcha szybko sklasyfikował w skali biegłości. Choć nie był specjalistą od dziedziny Śmierci, to pewne części składowe były wspólne dla każdej ze ścieżek. Coś mu jednak nie pasowało. Wątpił by młoda osiągnęła "ten" stopień biegłości. Ot, była za młoda. No, chyba, że wcześnie się przebudziła, lub miała dobrych mentorów i czas. Dużo czasu. Bardziej jednak go interesowało to czego nie było widać... coś się jeszcze działo, ale co?

Na słowa Szamana prychnął cicho. Już widział jak Róża pomaga w nakłanianiu działkowiczów, czy zwraca ziele... Prawdę mówiąc całkowicie w to nie wierzył. Prędzej piekło zamarznie, czy wampir wyjdzie w środek dnia w lato na słońce, niż młódka się ukorzy, a przynajmniej tak obstawiał. Znał ten typ osobowościowy. Mógł się mylić, ale wątpił w to. W jej małym czarnym serduszku... jeśli je w ogóle miała... nie było na to miejsca. Po prostu.

Dzień poprzedni. Wieczór sam na sam z myślami.

Kiedy wszyscy się rozeszli i zostało posprzątane ekolog miał czas dla siebie. Leżał rozleniwiony na wpół śniąc, na wpół unosząc się duchem w powietrzu. Nareszcie miał czas dla siebie i miał zamiar go spędzić na analizie dnia minionego nim całkowicie pochłonie go sen. Coś do czego nawykł robić każdego dnia. Porządkowanie myśli było cenne. Podobnie jak myślenie, a o to było trudno, szczególnie w młodszym pokoleniu.

Śmietankowy Szaman miał do niego pretensje o to, że przejmował pozycję alfy... ale skoro dopuścił on do konfliktu między nowymi i biernie patrzał na eskalację to czemu się dziwić? Może miał doświadczenie, ale zdaje się, że całkowicie zapomniał o swojej roli. On natomiast miał długą historię przywództwa wyniesioną od czasów liceum, poprzez studia i na Przebudzeniu kończąc. Uśmiechnął się leniwie. To były dobre czasy... studia. Starosta roku i członek Samorządu Studenckiego... ale to była przeszłość. Teraz musiał się skupić by wspiąć się po drabinie w Diamencie na szczyt.

Zabawnie ogólnie wyszła cała sprawa z Różą. Taka młoda, a taka pełna jadu. Tylko, że przedstawiła go w mrocznym świetle nie rozumiejąc, i bądźmy szczerzy zapewne nigdy tego nie pojmie, że był kimś więcej niż bezdusznym manipulatorem jak go przedstawiła. W sumie to dużo świadczy o niej. W końcu oceniamy innych podłóg własnej miary, prawda? On z kolei zawsze dbał nawet o najmniejsze ze swoich trybików w swojej machinie życia. Każdy zyskiwał. Jedni dobre słowo, troskę, opiekę, towarzystwo... inni przysługi, ulgowe traktowanie, pomoc, czy na dobrach materialnych kończąc. Róża pewnie nigdy tego nie zrozumie, ale on wiedział, że świat kręcił się wokoło ludzi. Ludzi, najcenniejszy ze wszystkich zasobów.

Smutne jednak było to, że jedyną osobą która najpewniej by stanęła w jego obronie, takiej czy innej, była spalona ponad miarę Babcia Kwiatek. Nikt inny zdaje się nie mrugnął nawet okiem na scenę która się działa przed ich oczami... a pomyśleć, że chciał ich traktować jak sojuszników. Cóż, zrewiduje się plany na czysto biznesowe. No, może za wyjątkiem Marka. Co do niego miał pewne nadzieje. W końcu wyzwał ją na pojedynek. Nie ważne jakie były jego myśli.

Z tymi myślami odpłynął w sen przykryty kocem. W kominku tlił się żar paleniska ogrzewając pomieszczenie komfortowym ciepłem. Noc już swój czas panowała na niebie otulając ziemię zimną poświatą księżyca. Najwyższa była już pora na to, by Thyrsus odpoczął i nabrał sił na dzień jutrzejszy. W końcu tak wiele jeszcze było do zrobienia.

Poranek

Igor wstał wcześnie i pierwsze co zrobił to wyjął laptopa z szuflady. To znaczy drugie, bo pierwszym było śniadanie z resztek z wczorajszego grilla. Tak czy inaczej lwią część czasu spędził na porównywaniu i szukaniu odpowiednich ekologicznych piecy. Kiedy miał już to opanowane to kolejne godziny zeszły mu na objazdówce po urzędach i wypełnianie formularzy i wniosków. Szczęśliwie z tym nie było większego problemu. W sumie wyrobił się wczesnym popołudniem i już zdawał komplety dokumentów razem z notatkami odnośnie piecy i miejsca gdzie je nabyć zainteresowanym trucicielom. Całkiem udany dzień mógłby powiedzieć, ale wszak jeszcze dzień się nie skończył.

Popołudnie

Resztę popołudnia spędził na siłowni "Maximus" i pod okiem "Mistrza Macieja" szkoląc swoje umiejętności z zakresu walki wręcz. Musiał przyznać, że było to zabójcze połączenie... ale czego się nie robi dla zdrowego ciała? W końcu w zdrowym ciele zdrowy duch! Wszak nawet ziemia jeśli skażona rodzi skażone duchy. Coś co wiedział bardzo dobrze ze swojej posługi Szamańskiej. Nim jednak się zorientował już zapadał zmierzch, a Igor już był w drodze powrotnej do swojego nowego domu. Zasługiwał na chwilę odpoczynku po tak zajętym dniu. Odpoczynku na który zarobił, a który się przyda przed polowaniem.

Wieczór

Leżał na wersalce z przymkniętymi oczami relaksując się spokojnie, kiedy przez uchylone okno wleciał drobny ptak z kartką u stopy przywiązaną i wylądował na stołku obok. Najpewniej by go nawet nie zauważył, ale zaćwierkotał i to sprawiło, że przykuł jego uwagę. W pierwszej chwili nie wiedział co się dzieje, ale zaraz potem dostrzegł karteczkę. Najwyraźniej musiał to być ptak od Wróblicy. Odwiązał karteczkę i zapoznał się z zawartością...

I tu miał bardzo złe przeczucie. Ciało Witkowskiego nie miało duszy, więc jak powróciło zza grobu? Co więcej, objawy wskazywały na to, że stał się wampirem, ale czy było to możliwe bez duszy? Pytań było wiele, dużo za wiele. W każdym bądź razie Róża dała ciała. Wstał z swojego posłania i ruszył na zewnątrz zamykając za sobą drzwi na klucz. Musiał się spotkać z Andrzejem i zwołać stado. To co się działo nie wróżyło dobrze...
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 16-03-2017, 11:29   #67
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Następnego dnia zaniosła stosik wciąż zdatnego mydła na parafię, oddała PRLowskie puszki, tacki oraz butelki ze skażonym spirytusem do utylizacji i przejrzała mapkę Google pod kątem najbliższych ciucholandów – w końcu dla nich również miała darowiznę. Sprzątając, segregując i czyszcząc kurz z mebli, natknęła się też niespodziewanie na notatnik babci, który mógł być pomocny w stworzeniu nieco lepszych relacji z najbliższą rodziną. A przynajmniej użyteczny przy zamknięciu ojcu jadaczki. Dotarcie wieczornej korespondencji powitała parsknięciem śmiechu, po czym machnięciem ręki rzuciła proste zaklęcie lokalizujące cel i, nie do końca materialna, wyruszyła zająć się Witowskim po raz drugi. Kto wie, może stanie się to jej conocnym hobby? Zawsze było to lepsze niż wypady do lokalnej remizy. Marginalnie.
 
__________________
Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master.
- Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri
Highlander jest offline  
Stary 16-03-2017, 19:15   #68
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Marek dostał to, czego chciał. Sprawiedliwości stało się za dość… no ale nie stchórzył.

Szybko się uwinął ze zdrowieniem, także psychicznym. Wracając zapytał Franka o numer telefonu, mając nadzieję, że mu poda, a potem wrócił do domu.
Jechał właśnie z zakupów, gdzie nabył suszoną wołowiną, albo raczej usiłował bo cholerstwo było zajebiście drogie, więc jak zwykle będzie salami i udka z kurczaka, gdy zobaczył Szymona…
Coś było nie tak, odgadł to już na pierwszy rzut oka. Gdyby był normalnym człowiekiem, to by pobladł ze zgrozy. Przybrał pozycję bojową i zacisnął pięści, gotów rozerwać tego, kto go zaatakuje na kawałki.
- Si Mon, kto to jest na twojej koszulce? - zapytał ostrożnie.
Szymon popatrzył na koszulkę zaskoczony.
- To jakiś dawny hipster… Śliczny jest, prawda – zapytał.
- To przedwojenny polski powstaniec! – rzekł Szymon 2. Marek odetchnął z ulgą, to jednak był Szymon. Wróć, dwa Szymony. W sumie go to nie dziwiło. W końcu każdy człowiek ma we wszechświecie przynajmniej jednego brata bliźniaka… choć…
Znowu zmroziła go groza. Rozejrzał się szukając schronienia, ale zrezygnował. Taka Ilość Szymona i antyszymona najpewniej doprowadziłaby do zagłady sporej części galaktyki. Ale skoro nie został anihilowany, to znaczy, że niw był to Szymon z innego świata. Mimo to Szymon w takim stężeniu mógł być groźny. Wyjął z kieszeni kupioną na taką okazję kauczukową piłeczkę i zaczął odbijać od chodnika.
- W domu wszyscy zdrowi? – zapytał Szymon przekręcając głowę.
- Powiedzmy – odparł w zamyśleniu. Piłeczka zachowywała się normalnie… Na razie.


Czytając list mruknął pod nosem.
- Pewnie w końcu przyszedł Lenin i go ugryzł. Zawsze wiedziałem, że wampiry wymyśliły komunizm… .
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 18-03-2017, 14:51   #69
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Franka nalał sobie zielonego frugo do kubeczka, przewracając teatralnie oczami na wywód starego wilkołaka, ale tak, by ten tego nie widział. Najwyraźniej alfa sięgnął swojego limitu na dziś i wszystko odbierał jako afront. Zupełnie jak jego pierdolony ojczulek, niech go kurwa otchłań pochłonie.
Choć… może po prostu udzieliła mu się nerwowa atmosfera przez resztę dzieciarni.
- Dobra, wszystko jasne… - odparł, gdy już dopił soczku, zaglądając ciekawsko na dno plastikowego naczynka, jakby było tam coś interesującego.
Po kilku minutach kręcenia się w towarzystwie, w końcu się pożegnał, wymieniając się z Markiem numerami.
- Tylko nie licz złociutki, że cię będę dziś pocieszać po przegranej… - odparł żartobliwie, machając mu na do widzenia ręką.

Powrót na działkę odbył się bez niespodzianek czy problemów. Wilkołak obszedł swoje ogrodzenie, węsząc, by się upewnić, że nikt nieproszony nie zawitał u jego progu, po czym ukontentowany poszedł do domku, zaparzyć sobie rumianku.
Gdy torebka w filiżance w papugi powoli naciągała, mężczyzna wziął prysznic, by oczyścić swe ciało przed rytuałem, który postanowił wykonać pro forma.
Sytuacja w stadzie była napięta, a więc lepiej było się zawczasu zabezpieczyć przed przykrymi niespodziankami. Po dopiciu złocistego naparu, Graba przeszedł w stan medytacji, rozpościerając nad swym domkiem niewidzialną, magiczną kopułę.

Sama noc dla Obserwującego Jaskółki przebiegła bezproblemowo, pomijając jeden mały szkopuł… Duchy przodków nawiedziły, pogrążony w letargu, umysł Franciszka, naznaczając go swą wiedzą na temat przyszłości.
Rankiem, mężczyzna nie pamiętał wiele…
Kojarzył, że stał w alejce, pomiędzy działkami i spoglądał wokół. Machały mu duchy kwiatów róży i aksamitek. Wyglądały jak małe radosne dziewczynki ubrane w letnie sukienki z płatków. Zobaczył też złośliwie uśmiechnięte duchy smogu, goniące się w powietrzu z ptakami. Po chwili blade, maleńkie koboldy chemii, wyskakujące z ziemi, zaczęły boleśnie podszczypywać kwiatkowe dziewczynki.
Czuł się jakby był w przedszkolu Gai.
Wtem, na domach z antenami satelitarnymi dostrzegł szklane pająki, wielkości kotów, machinalnie ruszające łapkami, jakby wyłapywały coś z powietrza lub tkały.
Nagle podleciał mu pod twarz niewielki duch, wyglądał trochę jak te smogowe, ale był słaby i nie mógł utrzymać kształtu, oczy świeciły mu zielonym blaskiem jak dwa neony.
- Czemu nas tak krzywdzisz? Technologia jest postępem! Korzystasz z nas! Nieuczciwie tak nas krzywdzić… brak równowagi! - zaskrzeczał… później była już tylko ciemność.

Rankiem, przy śniadaniu, Franka próbował przypomnieć sobie dalszy ciąg snu, ale z mizernym skutkiem. Ogólnie był w kiepskim nastroju. Zaczynał wątpić w potrzebę dzisiejszego polowania. Jajko na miękko, choć wiejskie, zupełnie mu nie smakowało, a herbatę praktycznie wylał na trawę bo wyszła mu lura. Po wczorajszym napadzie złości u alfy, nie wiedział, czy udać się do Andrzeja, by przedyskutować to, co przekazali mu przodkowie.
Postanowił więc wybiegać problem i zakładając sportowe buty, zamknął za sobą drzwi, następnie furtkę i ruszył w maraton dookoła działek oraz do pobliskiego lasu, w którym zrobił sobie przerwę na małe ćwiczenia i boksowanie z okolicznymi młodniakami.
Nie było go pół dnia, ale dzięki kanapkom oraz dwóm butelkom wody, nie odczuł ni głodu, czy pragnienia, a jedynie przyjemne zmęczenie pożytecznym wysiłkiem, cały wolny czas poświęcając na treningu ciała i ducha, rozmyślając nad swymi obowiązkami względem ludzi i duchów, oraz swojego miejsca we wszechświecie.
Trochę filozoficznie, ale… cóż każdemu się zdarza prawda?
Po powrocie do siebie, zajął się grabieniem trawnika oraz skrzętnym unikaniem sąsiadki podglądaczki, która teraz z różańcem na szyi, niczym obrożą przeciwpedalską, defiladowała pod płotem sprawdzając, co też Franka robi u siebie. I tak zleciała mu reszta dnia.
Młody wilk postanowił w końcu podzielić się wątpliwościami z alfą, przygotowując się na atak agresji i pogardy do swojej osoby. Co ma być to będzie, ale likantrop czuł się winny wobec dymnego duszka.

Na obiadokolację zrobił sobie porządne trzy schaboszczaki z kością, oraz opakowanie warzyw na patelnie, które jadł na schodkach werandy.
Wtedy też przyleciał do niego posłaniec z kolejną niepokojącą wiadomością.
- Kurwa ja pierdole… apokalipsa zombie! - Swoją wybuchową reakcją, spłoszył modraszkowego posłańca, któremu nawet nie zdążył podziękować. Nie zaprzątał sobie tym jednak głowy. Wybiegając boso na drogę w krótkich spodenkach i tank topie w hawajskie kwiatki, pognał w te pędy na działkę Andrzeja i przeskakując przez jego płot, zupełnie jakby go tam nie było, załomotał do drzwi jego góralskiej chatki.
- Panie Andrzeju… Andrzej! - zawołał, po chwili reflektując się, że jego wzburzenie, na pewno będzie tematem do plotek okolicznych sąsiadów. Zagryzł więc zęby i zmusił się do przybrania fasady spokojności.
Śmietnikowy Szaman otworzył mu drzwi jeszcze zanim zapukał, chyba zamierzając gdzieś wyjść. W przejściu za nim stała Krwawa Wróblica i Babcia Kwiatek. - O Franciszek, dobrze że jesteś masz wyczucie czasu, mały szpieg Krwawej właśnie doniósł nam, że podróba Witkowskiego zaczęła gadać do samego siebie. Idziemy to sprawdzić.
- E… - Chłopak zwiesił się na chwilę, by w końcu potrząsnąć energicznie głową. Skoro zombie gadało do samego siebie, to może nie było jeszcze apokalipsy… bo zombie nie było zombie. - Dobra… przejdę się z wami… mam też sprawę do ciebie. Alfo. - zwrócił się do Szamana z należnym mu szacunkiem.
- Oczywiście, na pewno znajdę czas żeby z tobą porozmawiać na spokojnie, ale najpierw musimy ustalić co się dzieje - obiecał.
Franka popatrzył na swoje bose stopy, po czym zrobił przejście w drzwiach.
- Sprawa dotyczy dzisiejszego polowania… zanim jednak wpadniesz w złość i protekcjolany ton, proszę cię byś mnie wysłuchał, nie jako młode wilczę, a jako Cahalitha przynoszącego wieści od przodków.
Alfa pokiwał głową i wyszedł na ganek - Zaczekajcie chwilę dziewczyny to ważne... Może nawet nam coś wytłumaczy - Poprosił towarzyszki, następnie zdjął kapelusz i wyprostował się, jego postawa wyrażała teraz godność oraz siłę - Mów więc Cahalitha a ja wysłucham cię z należytą uwagą - Odpowiedział.
Graba odszedł za mężczyzną, czując niejaką tremę przed tym co go czekało. Niby przygotowywał się do tego cały dzień, ale teraz… teraz jakby zaczynał wątpić w to co widział i pamiętał. Zgrzytnął zębami, przełykając chełpliwie ślinę.
- Widziałem duchy kwiatów w których zapewne chcieliście stanąć w obronie. Nie twierdzę, że nie ma problemu… duchy techniki, powoli napływają na te ziemię. Widziałem smogi i anteny, była też chemia. Jednak to, co rzuciło mi się w oczy to… atmosfera. Była spokojna i sielankowa… w pewien sposób zachowywała niejaką równowagę. Niemniej… to nie natura zwróciła się do mnie o pomoc. To nie ona cierpiała tak jak mogłoby się zdawać. Podleciał do mnie duszek ulepiony z dymu, był słaby i delikatny. Zarzucił mi niesprawiedliwość… Wtedy też się zastanowiłem. - Westchnął przeciągle, nabierając więcej powietrza do płuc. -Wszyscy korzystamy z dobrodziejstw techniki. Telefony, samochody, prąd, kuchenki gazowe… Korzystamy z ułatwień codzienności, a jednak tępimy tych dzięki którym żyje nam się lepiej. Co jeśli… jeśli, jeśli obraliśmy za cel złe ofiary? Co jeśli przyczyną naszych problemów nie są same duchy technologii, a ludzi nierozważnie z nich korzystających? Może zamiast wybijać bezustannie skutki, zajmiemy się przyczyną, to jest nami?
Pan Andrzej milczał dłuższą chwilę, rozważając to co usłyszał - Przodkowie sądzą, że zawiodłem w zachowaniu równowagi? - Spytał.
- Przodkowie zsyłają mi sny z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości - odparł enigmatycznie Franciszek. -Interpretacja ich jest drogą ciężką i żmudną. To co widziałem… to co słyszałem - Pokręcił w zrezygnowaniu głową. -Nie jestem pewny… czy ścieżka walki jaką obraliśmy jest słuszna. Może jest jakiś sposób po środku… Jak na przykład wymiana tych piecy, jak przestrzeganie przed nawozami. Może wystarczy edukacja w odpowiedzialnym i miarowym używaniu technologii by zachować równowagę w świecie duchów. Jesteśmy wilkołakami. Powinniśmy stać w obronie wszystkich stworzeń i niszczyć je tylko wtedy, kiedy wszystkie środki poboczne zawiodą.
- Do tej pory duchy natury były zadowolone, technologicznymi się nie przejmowałem bo wiadomo, że zawsze aby ktoś zyskał musi stracić ktoś inny... Wydawało mi się że Wielki Destylator starczy do zrównoważenia Harmonii po stronie technologii. Przecież tyle jej wokół, sądziłem, że nasze terytorium ma być enklawą! Czyżbym się mylił?! - Szamana ogarnęła złość, uspokoił się jednak po kilku oddechach - Czyli trzeba będzie zacząć negocjować nowe umowy i zacząć znów polować na ludzie ? To sprawi nam dużo kłopotów - Dodał z westchnieniem.
Graba milczał dyplomatycznie, samemu nie znając odpowiedzi na pytania Śmietnikowego Szamana. Z pozoru jasnym było, że technologia i natura nigdy nie szła ze sobą w parze. Jednakże jako ktoś, kto młodość spędził na wsi, a dorosłe życie w wielkim mieście, potrafił dostrzec plusy i minusy obu tych światów. Dodatkowo należał też do młodego pokolenia. Nie znał świata przed… kiedy to telefon posiadał tylko wójt oraz ksiądz, kiedy samochodów w mieście było pięć na krzyż, a telewizor był jeden wspólny na cały blok.
Starszy wilkołak mógł podświadomie dążyć do stanu przed wielkim wybuchem technologicznym, uważając go za lepszy, zdrowszy, doskonalszy i czystszy.
Niemniej… karać istoty za jej istnienie, choć samemu się je stworzyło?
- Może… powinniśmy przedyskutować tę kwestię z innymi członkami watahy? Być może rzucą światło na całą sprawę… w końcu nie wszystko możemy sami dostrzegać.
Słowa Franka wyrwały starszego wilkołaka z zamyślenia - Tak, tak masz racje Matka Luna wiedziała co robi przysłając tu Cahalitha z młodszego pokolenia aby wskazał mi błędy w rozumowaniu. Wygląda na to, że twoją rolą w tym stadzie będzie nadanie mu harmonii, ja najwyraźniej nie nadążam za zmianami tak bardzo jak mi się wydawało - Powiedział nieświadomie potwierdzając przemyślenia Graby - To ważna sprawa, ale zajmiemy się nią później teraz trzeba sprawdzić co się dzieje na działce Witkowskiego - Rzekł odzyskując zdecydowanie i pewność siebie przystające jego pozycji z pewnością był już stary, ale zdecydowanie nie był słaby.
Graba zmieszał się na te słowa, nie wiedząc co go bardziej zaskoczyło, pochlebstwo z ust alfy czy przyznanie się do prawdopodobnego błędu? W swoim stadzie, pod pieczą ojca, zostałby wyśmiany przez braci i siostry… a ojciec… ojciec by po prostu stwierdził, że nie będzie mu szczeniak wytykać błędów na podstawie snu.
Nie byli oni złą watahą… działali zgodnie z Gają… po prostu nie wierzyli w zdolności swego lewego braciszka.
- Pójdę z wami jeśli pozwolisz… - zaproponował cicho Franek.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 18-03-2017 o 14:57.
sunellica jest offline  
Stary 18-03-2017, 17:34   #70
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Spotkanie starszyzny

Rada trojga zebrała się w domku działkowym Andrzeja żeby omówić najnowsze odkrycie małych szpiegów Wróblicy tak naprawdę musieli tylko zaczekać na przybycie Pani Marii, bo wampirzyca spała pod domem swego ukochanego wilkołaka.

-Zaczyna mnie denerwować ta smarkata maguska! Jest potężna przyznam jej to, ale ta krwiożerczość i brak pomyślunku to niebezpieczna kombinacja, ona jest zbyt groźna - Stwierdziła od progu Babcia Kwiatek i usiadła na stołku z ciężkim westchnieniem.
-Cóż, na pewno niepotrzebnie marnotrawi dobre materiały i jest nieco lekkomyślna, ale jak sama wspomniałaś jest groźna, więc lepiej mieć z niej sojusznika niż wroga. Mnie bardziej wnerwia Igor stroi się na takiego dzikiego ekologa, co szuka powrotu do natury a zwykły z niego politykier i intrygant, co jest mocny jedynie w gębie jak każdy inny polityk - Stwierdził Śmietnikowy Szaman.
-Ogólnie ci magowie są jacyś dziwni Stefan, Panie świeć nad jego duszą gdziekolwiek wylądowała nie był taki konfliktowy! Z dwojga złego to wolę Igora z nim przynajmniej można się dogadać - Odpowiedziała staruszka.
-Może, dlatego Stefuś nam gdzieś zaginął i pewnie nie żyje?, Co najzabawniejsze ta dziewucha ma więcej jaj niż nowo faceci razem wzięci podoba mi się. Choć muszę przyznać, że Mareczek przynajmniej nie jest podszyty tchórzem a Franka sprytnie się ustawił żeby nie narazić się żadnej ze stron konfliktu jest też przedsiębiorczy zupełnie jak ty kochanie - Wtrąciła wampirzyca.
-Taa magowie udowodnili, że są pierdolniętymi egocentrykami, ale oni wszyscy tacy są każdy ma jakiegoś własnego pierdolca. Pozostała dwójka na pewno pokazała się z lepszej strony. Ciekawe, co wlazło w zwłoki po Witkowskim? Na pewno nie jego dusza, bo ona bezpiecznie siedzi sobie w puszce po farbkach zamierzałem ją dzisiaj przerobić w Wielkim Destylatorze żeby urządzić dla nich pokaz.

Dyskusje przerwała sikorka, która wydała z siebie głośny trel, choć o tej porze powinna już dawno spać gangrelka wysłuchała się w komunikat
- Mój zwiadowca donosi, że podróbka naszego komucha zaczęła gadać do siebie - Przekazała pozostałym nie musieli omawiać tej kwestii po prostu zerwali się od stołu i ruszyli do drzwi żeby zbadać nowe zagrożenie.


Spotkanie z “Witkowskim”


Na działkę komunisty dotarliście w różnym tempie pierwsza była Róża, która zaraz po otrzymaniu ptasiej poczty wskoczyła w Zmierzch, Franek dotarł tam nieco później wraz ze starszyzną, Igor ich nieco wcześniej, bo spotkał ich w połowie drogi na działkę Alfy a gdy ten wyjaśnił mu, co się dzieje mag od razu wskoczył w Zmierzch ruszając do celu.

Róża
Zobaczyłaś jak komuch, którego z całą pewnością zabiłaś siedzi na schodach swojej obskurnej werandy i przecina sobie skórę na brzuchu za pomocą zardzewiałego narzędzia ogrodniczego, chyba jakieś piły po wyrazie jego twarzy można było poznać, że ból miesza się dla niego z rozkoszą czyżby po doświadczeniach swojej śmierci został masochistą?

Cięcia były płytkę krew z nich nie płynęła jednak tak jak powinna Witkowski obejrzał się w twoim kierunku przekrzywiając głowę z zaciekawieniem, choć nie powinien cię przecież widzieć, bo byłaś ukryta za Zasłoną.

- AHHH to ty! Jesteś cudowną złośliwą istotą, która pławi się w swych mrocznych instynktach! Brawo! Brawo! To cierpienie, które sprawiłaś temu czemuś w innym świecie mnie przywołało! Jesteś prawdziwą artystką! Chcesz znów poszatkować to ciało? Oh, tak proszę zrób to! Potem możesz je znowu odnowić tak dawno nie miałem okazji poczuć bólu! A może potem wejdę w ciebie? Pokaże ci, czym jest ból z drugiej strony? Co ty na to ? - Obca istota zarzucała ją pytaniami a z jej twarzy nie schodził obleśny uśmiech cokolwiek zagnieździło się w zwłokach nie było normalne.

Lenonki pozwoliły ci potwierdzić, że masz do czynienia ze zwłokami ożywianymi przez potężnego ducha o bardzo negatywnej aurze.

Igor

Sądziłeś, że postępujesz sprytnie ukrywając się w Wymiarze Duchowym i używając Wzroku Maga do bezpiecznej inwigilacji z bezpiecznej odległości zobaczyłeś, że Róża wpadła na podobny pomysł i rozmawia ze stworem, który widzi ją, pomimo że sam był w świecie kłamstw. Właśnie stwór, bo nie był to z całą pewnością Witkowski, ale jakiś duch ożywiający jego ciało.

Ożywiony trup najwyraźniej wyczuł twoją magię uśmiech, którym przywitał Róże zniknął z jego twarzy i zamienił się w obrzydzenie - Ah, więc przybył do nas fałszywy dzikus! Jeżeli naprawdę chcesz zerwać swe więzy z cywilizacją i kłamstwem odrzuć siebie samego! Przestań bawić się w politykę i te twoje drobne gierki Michale wgrywają tylko silni, jeżeli coś chcesz po prostu weź to sobie lub zgiń! Kąp się w krwi przeciwników. Widzę twoje serce, znam prawdę o twojej duszy, w tym momencie okłamujesz siebie tak samo jak Śpiący, których rzekomo chcesz przebudzić odrzuć konwenanse!

Graba

Witkowski rzeczywiście gadał sam do siebie
- Jakby ćwiczył monologi może zapisał się do kółka teatralnego ? - Zakpiła wampirzyca.

Jednak Obserwujący Jaskółki widział jak duchy uciekają w przestrachu z okolicy zapytane, czemu odpowiedzą, że boją się tego, co się tam teraz zagnieździło. Po chwili, zobaczyłeś, że pojawił się w okolicy duch przemocy oraz towarzyszący mu duch bólu wyglądało na to, że spodziewają się wielkiej uczty...
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 18-03-2017 o 20:56. Powód: Zmieniłem bo Slan stwierdził że nie chcę uczestniczyć w tej scenie.
Brilchan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172