Marek dostał to, czego chciał. Sprawiedliwości stało się za dość… no ale nie stchórzył.
Szybko się uwinął ze zdrowieniem, także psychicznym. Wracając zapytał Franka o numer telefonu, mając nadzieję, że mu poda, a potem wrócił do domu.
Jechał właśnie z zakupów, gdzie nabył suszoną wołowiną, albo raczej usiłował bo cholerstwo było zajebiście drogie, więc jak zwykle będzie salami i udka z kurczaka, gdy zobaczył Szymona…
Coś było nie tak, odgadł to już na pierwszy rzut oka. Gdyby był normalnym człowiekiem, to by pobladł ze zgrozy. Przybrał pozycję bojową i zacisnął pięści, gotów rozerwać tego, kto go zaatakuje na kawałki.
- Si Mon, kto to jest na twojej koszulce? - zapytał ostrożnie.
Szymon popatrzył na koszulkę zaskoczony.
- To jakiś dawny hipster… Śliczny jest, prawda – zapytał.
- To przedwojenny polski powstaniec! – rzekł Szymon 2. Marek odetchnął z ulgą, to jednak był Szymon. Wróć, dwa Szymony. W sumie go to nie dziwiło. W końcu każdy człowiek ma we wszechświecie przynajmniej jednego brata bliźniaka… choć…
Znowu zmroziła go groza. Rozejrzał się szukając schronienia, ale zrezygnował. Taka Ilość Szymona i antyszymona najpewniej doprowadziłaby do zagłady sporej części galaktyki. Ale skoro nie został anihilowany, to znaczy, że niw był to Szymon z innego świata. Mimo to Szymon w takim stężeniu mógł być groźny. Wyjął z kieszeni kupioną na taką okazję kauczukową piłeczkę i zaczął odbijać od chodnika.
- W domu wszyscy zdrowi? – zapytał Szymon przekręcając głowę.
- Powiedzmy – odparł w zamyśleniu. Piłeczka zachowywała się normalnie… Na razie.
Czytając list mruknął pod nosem.
- Pewnie w końcu przyszedł Lenin i go ugryzł. Zawsze wiedziałem, że wampiry wymyśliły komunizm… .
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |