Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-03-2017, 23:29   #131
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Marktag (Dzień Targowy), 15 Vorgeheim 2522,
Koszary Armii Wissenlandu,
Nuln


Ranek przywitał wszystkich słońcem, a stołówka - śniadaniem, na które było dziś dość czasu by je zjeść i którego było wystarczająco dużo, by się najeść.

Magazynier, przekonany pospołu piersiami Maud, gadką i papierem od Gustawa oraz zawsze ułatwiającą załatwianie spraw wszelakich okowitą od Rolanda nie boczył się, ale wietrząc okazję do łatwego zarobku wydał rekrutom wcześniej zarekwirowaną broń zamiast tej przydziałowej mrugnąwszy wcześniej okiem do Barona: - Specjalne rozkazy, rozumiem.

Same ćwiczenia także szły jakby łatwiej, choć wymagano więcej. Łucznicy strzelali, halabardnicy halabardowali, "kadet" zapewne kadecił gdzieś w kancelarii, a sierżanci, zarówno starzy jak i nowi opierdalali się, zamiast opierdalać rekrutów... z pewnymi wyjątkami, które jednak nikogo nie dziwiły.


@ Komtur

Tytoń został "zorganizowany", karwasz został zakupiony bez problemów (10ss) a Bert dostał ochraniacz na palce i wosk do cięciw gratis, razem z uniesioną ze zdziwienia brwią - magazynier widać nie rozumiał po co kusznikowi karwasz. Ale się nie kłócił. Poprosił później niziołka na bok i coś mu powiedział.


@ Anvan

- Jak jest co pić to i żarcie się zorganizuje i pogadamy, czemu nie - Roland bez problemu wprosił się na imprezę.


@ Gobl1n

- A co Ty mnie wypytujesz khazadzie o korzystanie z narzędzi? Ciebie też pogonił z kuźni? Stary Dum-Gorr ciągle marudził, że zła stal, że zły wungiel, że wszystko złe i za tanie. Uparty był, ale się znał i robić umiał. A temu nowemu nawet miecza do naostrzenia dać nie można bo połamie... sam z nim gadaj


@ halabardnicy

I] - Co Ty odpierdalasz Baron? Atrament robiący z Ciebie sierżanta nawet jeszcze dobrze nie wysechł, a Ty już zmieniasz jebany harmonogram? [/i] - zapytał Gruber gdy Gustaw zaczął uczyć ludzi równo maszerować od samego rana. Później okazało się, że nie był to jednak wcale taki zły pomysł.
Rano jednak na taki nie wyglądał starszemu sierżantowi i wróciliście do fechtowania się halabardami i biegania kolejnych kółek.

@ Hakon

- Kto by pomyślał, żeś Ty taki w gorącej wodzie kąpany - roześmiał się magazynier, ale szybko dodał - sierżancie. Plotki, same plotki, jedni mówią, że to bzdury i zaciąg na pomoc Middenlandowi ma iść, inni, że już Wissenburg zdobyli i tylko ich wyglądać. A prawda pewnie jak zwykle, po środku. Wiem na pewno, że zdobyli Kroppenleben - centrum handlu futrami, bo nie dostaję stamtąd wieści, a później doszły mnie słuchy, że Wusterburg też splądrowali i spalili. Pewnie więc idą przy rzece, żeby im flankę broniła. Tam dróg mniej, to może zwolnią trochę. Ale to Max mówił, a on z kolei chyba gdzieś wyżej usłyszał

Kolejne spotkanie było mniej owocne w szczegóły:
- Pod starszego sierżanta Kutza, panie sierżancie. - młody "Kadet" starał się być tak regulaminowy jak to tylko możliwe - Pracuję w kancelarii. Pan Kopfenblum zachorował i mam go zastąpić. Słyszałem, że Pan Kapitan bardzo się wczoraj zdenerwował - dokończył cicho i odszedł, gdy go zwolniłeś.


@ strzelcy

Sierżant tak jak i wczoraj kazał strzelać jak najwięcej i jak najszybciej.
Ponieważ dziś miał już ponad trzydziestu "uczniów" większość uwagi poświęcił tym nowym, poprawiając ich postawy, powtarzając numer z ochraniaczem na palce i karwaszem, dodając, że rękawy wojskowej kurtki utrudniają ruchy i zwalniają przeładowanie, dlatego większość łuczników używa skórzanych kaftanów bez rękawów. Gdy już wszyscy zaczęli mniej więcej rozumieć jak działa łuk i wysyłać strzały z grubsza w zaplanowanym przez siebie kierunku podszedł do zauważonych kuszników i, na razie nie przerywając ćwiczeń, zaczął mówić:

- Kusza jest znacznie prostsza w użyciu od łuku. Strzelać z kuszy potrafi właściwie każdy chłop czy mieszczuch taki jak wy. Dlatego tak wielki postrach budzi wśród rycerstwa, które mimo pancerza pada pod murami obleganych miast jak muchy. Siła penetracyjna kuszy na małych odległościach jest naprawdę bardzo duża. A mówiąc waszym językiem - rycerz w płytówce a nawet żołnierz w kolczudze nie przestraszy się nikogo z was z łukiem - w oko i tak żaden z was nie trafi, a pancerza nie przebijecie. Za to z kuszą każda dupa wołowa może siać postrach - zamiast w szczeliny pancerza walicie gdziekolwiek w kontur, byle trafić. Z dwudziestu kroków nie ma pancerza, który wytrzyma trafienie.
Z uwagi na płaski tor lotu - łatwiej celować. Kuszę można też trzymać gotową do strzału – w przeciwieństwie do łuku – dowolnie długo. Niestety - kuszę naciąga się bardzo długo. Nawet wprawny strzelec nie uwinie się z tym w mniej niż w pół do całej minuty. Początkujący łucznik wystrzeli w tym czasie z pięć strzał. Mistrz - nawet dziesięć.

Kusza posiada bardzo delikatny mechanizm, który można łatwo uszkodzić. Nie rzucać, nie gryźć i nie traktować jak maczugi. Bo później już tylko jako maczugi jej będziecie mogli użyć.

Powiedziałbym żebyście sami sobie wybrali czy wolicie szybkostrzelność łuku, czy pewność i siłę strzału kuszy, ale w magazynie i tak nie ma kusz. Ponieważ jednak na wojnie czego jak czego, ale broni nie brakuje - nauczycie się chociaż ją przeładowywać, a nuż znajdziecie jakąś kiedyś.

Patrzcie -
przerywa ćwiczenia - tak ładuje się kuszę za pomocą koziej nóżki. A tak - korbą. A tak - stęka z wysiłkiem opierając strzemię kuszy o ziemię i wsadzając w nią stopę a drugą stronę o brzuch i ciągnąć cięciwę rękoma - "brzuchem". Można też "nogami", z kucznej pozycji. Najszybsza jest ta przedostatnia, ale i najbardziej męcząca. Znałem kiedyś żołnierza, który potrafił przeładować tak sześć razy z rzędu, ale regulamin zakazuje więcej niż trzech. - po prezentacji postarał się, by każdy miał możliwość zobaczyć jak działa kusza, strzelić i przeładować kilka razy.

Podręcznik trochę słabo odróżnia jak dla mnie łuk i kuszę. Postanowiłem trochę zmienić.
Mechanicznie - na krótkim dystansie przy rzucie na obrażenia będę ignorował dowolną zbroję jeśli strzelacie z kuszy. Na długim - traktuję ją jakby miała cechę "przebijająca zbroję".
Akcja "wycelowanie" daje dla kuszy +20 zamiast +10.
Umiejętność "szybkie przeładowanie" oznacza dla mnie przeładowanie metodą "ręczno-brzuszną", bez kucania, zakładania koziej nóżki, obracania korby itp. Można jej użyć tyle razy w bitwie ile ma się Siły. Nie da się zredukować czasu przeładowania standardowej kuszy do akcji natychmiastowej.




@ Ismerus

- Jak obiecałem, dla najlepszego będzie nagroda. Przynajmniej ktoś pamiętał, że ma strzelać jak najszybciej, a nie najcelniej - zdjął z ręki swój karwasz i wręczył go cyrkowcowi.
- To na pamiątkę - dodał.


@ Goel

Na zakończenie strzelania sierżant Angelus złapał cyrulika za ramię. Mówił cicho, tak że poza Abelardem zrozumieli to tylko ci obdarzenia naprawdę czułym słuchem lub umiejętnością czytania z warg:
- Medyk drużyny nie ma mniejszych obowiązków z tej racji. Ma ich więcej. Robi to co wszyscy, a później zamiast odpoczywać, robi swoją robotę. Jak już się wymusztrujesz dzisiaj i kiedy ten cholerny, nikomu niepotrzebny apel się skończy, zgłoś się w lazarecie. Sem... dla Ciebie podporucznik Semester Ung to mój... stary znajomy. Myślę, że się dogadacie. I zamknij usta, bo Ci mucha wleci.


@ Baird & Anvan

Zaangażowanie i umiejętności Diuka zwróciły uwagę Grubera. Rozkwaszony nos jednego z rekrutów z wczorajszej grupy, któremu wydawało się, że umie więcej (i miał rację: wydawało mu się) nawet bardziej.
I, jak się okazało, nie tylko Grubera. Także nowo mianowany młodszy kapral Roland postanowił "wyjaśnić" sobie z Karlem/Otwinem pewne rzeczy w stary, dobry sposób...


@ wszyscy

Poobiednia szkoła stania w równych szeregach oraz równego w nich maszerowania szybko zmieniła się w szkołę głupich kroków. Maszerowanie rytmem "lewa, prawa, lewa, prawa", wydawałoby się - nic trudnego, okazało się początkowo ponad siły połowy zgromadzonych. Problemy mieli zwłaszcza najświeżsi rekruci, których ponad setka dołączyła dziś do ćwiczących. Znalezienie swoich pozycji było trudne nawet dla osób z drużyn, które już zostały ustalone, a co dopiero dla tych, których podzielono rano i nie znali nawet swoich kolegów.
Różnice wzrostu, długości nóg, tempa powodowały, że jedni wpadali na drugich, potykali się, gubili rytm, a szukanie winnych szybko przerodziło się w ogólną bójkę.

Sytuację poprawiło dopiero pojawienie się regularnych sił garnizonowych. Ich przybycie i hałas powodowany przez doboszy i bębniarzy skutecznie odciągnęły uwagę od obijania sobie nawzajem pysków.
A widok żołnierzy, którzy potrafią maszerować wzbudził cokolwiek zazdrości i wstydu...
Czerwony na twarzy Gruber zaczął wywrzaskiwać rozkazy korzystając z okazji na przywrócenie porządku. Porucznik Kurt von Schaffer, który przyszedł oglądać szkolenie zbladł tymczasem, gdy dojrzał zbliżającego się Kapitana von Stottena z towarzyszącym mu Maxem Kutzem. Porucznik był dokładnie tak niekompetentny na jakiego wyglądał, a Heinrich "Łucznik" Angelus starał się perswadować mu odwołanie apelu pod byle pretekstem.
Starszy sierżant Gruber jako jedyny zachował zimną krew, był jednak tylko jednym człowiekiem i było jasne, że sam nie da rady - tworzone przez niego wyspy porządku rozpadały się pod naporem "hordy" przepychających się, niekarnych rekrutów. Zanosiło się na poważną katastrofę...

Weźcie poprawkę na czasy, ale wyglądało to niemalże tak właśnie:
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=g1awwAgU_t8[/MEDIA]

 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline