John Whiterook
John ze spokojem patrzył na szamana. Trawił jego słowa. Wałkowały się po jego głowie niczym wataha energicznych szczeniąt. Próbował pogodzić fakt, ze jeszcze parę godzin temu przeżuwał śniadanie w barze w White Rock, zastanawiając się czym się dziś nawalić, a teraz szaman nie z tego świata potrzebował go... żeby... no właśnie... żeby co...? Ocalić świat? Wyszczerzył lekko zęby.
Czuł się dziwnie... Takie rzeczy nie zdarzają się w normalnym świecie. Zimny dreszcz przebieg po jego kręgosłupie... jakby ktoś, tam z góry na niego patrzył. ...
To wszystko jest takie trudne do uwierzenia... jak bajka... Przez chwile poczuł się jak bohater książki, czy jednej z tych „sesji RPG” co dzieciaki czasem grają na cmentarzach albo po sieci.
Uśmiechnął się do siebie. Co za niedorzeczna myśl. W końcu jest tutaj, czuje, myśli. To dzieje się naprawdę! Wbił wzrok w podłogę. Chwilę stał w milczeniu i zbierał myśli, po czym skinął wolno głową
- Czym jest te Wnętrze o którym mówisz, Szamanie? I „zaginione dusze”? I tak, skoro duchy tak postanowiły, zgadzam się. Poddam się ich woli.
Euforia przepełniała jego duszę i skręcała wnętrzności. Nawet jeśli to sen, nawet jeśli zwariował, nie zawróci. Niech teraz to będzie jego życiem.
__________________ "To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS |