Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2017, 15:22   #123
Szkuner
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
- Ty głupia suko! - przywalił jej tak zwyczajnie, po chłopsku, zaciśniętą pięścią w drobne ząbki. Od uderzenie pękła sikając krwią górna warga, dolna zaś nie wytrzymała bolesnego upadku. Matka, kochająca mama jak gdyby nigdy nic - smażyła w kuchni swoje pyszne naleśniki. Nawet nie spojrzała w ich kierunku, bała się Jónsa, wspaniałego, idealnego ojca. - Puściłaś się zdziro, myślisz, że pozwolę ci tak bezczelnie siedzieć pod moim dachem? Oddychać rodzinnym powietrzem? Że będę karmił i niańczył tego szkaradnego bękarta, coo?! - kopał ją niczym piłkę, starała się odsunąć od jego ciosów jak najdalej, lecz on targnął córkę za blond włosy i cisnął o kuchenny stół. Był na tyle solidny, że ledwo drgnął, zaś twarzyczka delikatnej Bjarnlaug ulegała sile potężnego Jónsa.
Jej kształtną buzię, na której niebiańsko błyszczały szerokie, tonące we łzach oczy, ujął w swoje oślizgłe dłonie, ścisnął komicznie, wywołując paskudny ból. Przyzwyczaiła się do srogiej, ojcowskiej ręki. To jednak było czymś nowym, rozpłakała się, szlochała, błagała piskliwie, aby ten już skończył, lecz on tylko śmiał się tak okropnie, obelżywie śliniąc się przy tym jak najprymitywniejsze zwierze. Ojciec, rodziciel potraktował ją jak kupę gówna. Jak zabawkową lalę, treningowy worek. Za dziecko, które chciała pokochać.
*
*
Poprzysięgła, że nie będzie błagać o litość, nigdy Jónsa, nigdy jej ojca. Wspomnienia wróciły z ogromnym impetem, zagryzła obolałe i popękane wargi, wbiła oczy w muskularny kark mężczyzny. Bohater koszmarów, które budziły ją każdej cholernej nocy. Ten psychopata-zwyrodnialec, przez którego stała się tym kim jest. Morderczynią, wyrzutkiem, sierotą okaleczoną przez rodziciela.
Nie było już nic prócz siły, której niewyczerpane źródło tkwiło w czystej nienawiści i żądzy okrutnej, błyskawicznej zemsty. Czym bowiem przy tak silnym pragnieniu jest śmierć? Śmiesznym, żałosnym paprochem, pomiotem, ulotną iskrą.
Myślała, że minęły godziny, lecz po prawdzie czasu nie tknęły ni sekundy. Jeszcze nie skończył zdania, a Bjarnlaug wzbierając w sobie resztki nieludzkiej mocy, zła i gęstego bestialstwa - z kłami i szponami rzuciła się na niego, będąc już tylko i wyłącznie drapieżcą. Ptakiem, którego żądza wyzwolenia jest mocniejsza od śmierci. Zgnieść, połamać kark. Rozerwać krtań i tętnicę, niech leje się krew mówię! Jego krew mam widzieć! Niech latają skrawki skóry, piór, ojcowskich tkanek! Krraa! Do kości! Obgryźć do bielutkich kości!

 

Ostatnio edytowane przez Szkuner : 17-03-2017 o 15:25.
Szkuner jest offline