Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-03-2017, 20:12   #41
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Wampir dzikiego plemienia otrzymał komnatę na parterze, obok innych sług. Majordomus markiza po prostu przydzielił mu ją wczoraj, na prośbę Gilli, która zarządzała wszelkimi sprawami organizacyjnymi. On sam czekał przed drzwiami, grubymi, ciężkimi pałacowymi, które były lekko uchylone. Kiedy dostrzegł idącą parę natychmiast przykląkł na jedno kolano okazując pełen szacunek oraz posłuszeństwo. Agnese mogła dostrzec, że lepiej wygląda. Widocznie spróbował trochę krwi sług markiza, ale jednak przynajmniej robił to dyskretnie oraz nie szkodząc innym. Agnese mogła mu to policzyć na plus, bowiem wielu jego pobratymców nie przejmowało się takimi drobiazgami, traktując posiłek po prostu niczym łowne zwierzę. Patrząc na niego teraz, przypominał młodego Wikinga. Nie miał wprawdzie brody, ale rozwiany włos, dumna mina, taka jakby dzikość malująca się na twarzy, wyniosła sylwetka, twarda, pełna mięśni okazywała to dobitnie. Jeorge Thorgalson musiał być faktycznie dumny ze swojego pochodzenia. Przez uchylone drzwi mogła dostrzec leżącą dziewczynę wewnątrz potężnego, drewnianego łoża. Była okryta po szyję lekką, puchową pierzynką, patrzyła się w górę. Agnese doskonale mogła dostrzec, jak okrycie Lois de Valnor unosi się wedle rytmu unoszenia się klatki piersiowej. Wydawała się zdenerwowana oraz nieco przestraszona, czemu trudno było się ostatecznie dziwić. Nawet jeśli taki był zwyczaj jej kraju, wszak czekał ją pewnie jej pierwszy raz. Usta Lois, dosyć wąskie ale zmysłowe, poruszały się bezgłośnie, jakby coś mówiła do siebie, czego nie dało się jednak zrozumieć. Po chwili, nie wiedząc, że jest obserwowana chyba, zmusiła swoje usta do lekkiego uśmiechu oraz przymknęła oczy zmieniając pozycję na boku. Widać było jej szyję, nagie ramiona … najpewniej nie miała nic na sobie, żadnej sukienki nocnej.


Właściwie wcześniej wampirzyca nie widziała, jak Lois naprawdę wygląda. Miała dziwaczną fryzurę na statku oraz była nieco pomalowana. Teraz umyta, bez dziwnych upiększeń, którymi wcześniej ją ozdobił ów zielonkawy przeciwnik, wydawała się ładną dziewczyną, choć dosyć pospolitą pod względem urody. Jednak gusta stanowią rzecz, która nie podlega dyskusji. Gangrel pokochał właśnie taką ciemnowłosą kobietę.

Tymczasem stanęli na korytarzu Agnese oraz markiz.
- Szlachetna pani - powiedział cicho Joerge zwracając się do swojej suwerenki. - Jestem twym orężem. Skieruj mnie przeciwko swoim wrogom, nie zawiodę cię. A teraz, jak każdy sługa, proszę cię o łaskę pomocy. Udziel nam swego daru szlachetności oraz uczyń Lois de Valnor, moją narzeczoną, kobietą, by mogła stać przy moim boku odtąd zawsze, jako żona. Niechaj ta noc spełni to, co powiadali nasi pradziadowie oraz przyniesie nam prawdziwą moc radości między sobą oraz zaszczytu posługiwania tobie.
- Jak pewnie udało ci się zauważyć Jeorge jestem kobietą i mimo, że cieszy mnie iż obdarzyłeś mnie zaszczytem bycia twą panią lenną nie byłabym w stanie dopełnić twoich tradycji. Mam propozycję, jak moglibyśmy rozwiązać ten problem. Oczywiście jeśli tylko się zgodzisz
. - Wskazała na towarzyszącego jej mężczyznę. - Pozwól, że ci przedstawię. Markiz Rzymu, gospodarz tego domu, Alessandro di Colonna. Mój partner. - Na razie uznała, że woli nie wchodzi na grunt kłamstwa, kto wie, może Jeorge przystanie na taki układ. Proponuję bym mogła za jego pośrednictwem ofiarować wam pierwszą noc.
- Jesteś moją panią - po chwili milczenia rzekł gangrel. Chyba nie wiedział jak się zachować. Targały oczywiście nim wielkie wątpliwości oczywistej natury. Przecież jasnym było, że Agnese jest kobieta, ale jego takie drobiazgi nie zaprzątały. Jednak tutaj zderzył się, walcząc przeciwko rzeczywistości. - Jeśli on jest pani, pani partnerem - rzekł wreszcie kręcąc głową - jeśli jest, jeśli będzie to pod pani opieką, signora - skłonił się głęboko - niechaj tak się stanie. Przodkowie nie dali znaku, co począć w takiej sytuacji, przyjmuję więc, jak dobry wasal twoją decyzję, jako swoją - ponowny skłon, a przecież cały czas klęczał na kolano przed Agnese. - Niechaj tak będzie oraz dziękujemy tobie, signora, oraz panu Alessandro za obdarzenie nas radością oraz otwarcie bramy do spełnienia.
Powstał, otwarł szeroko drzwi oraz odsunął się na bok.

Agnese przepuściła markiza przodem, a sama podeszła do wampira i delikatnie ujęła jego twarz w swoją dłoń. Czuła jak zadrżał. Jak cała jej vitae, którą wypił poprzedniej nocy, teraz przyciągała go do niej.
- Zaopiekuję się nią, tak jak zaopiekowałam się wami wczoraj. Dobrze?
- Dziękuję ci pani
- wyszeptał. - Ona jest dla mnie wszystkim … oczywiście obok ciebie - dodał natychmiast. Potem odsunął się na bok pozostając na korytarzu. Oddawać swoją kobietę pierwszej nocy innemu to jedna sprawa, ale oglądanie tego nie należało do obyczaju ludów północy.
Agnese skinęła na Gillę.
- Podaj Jeorgowi coś dobrego, dobrze?
- Rzekłaś pani, tak zrobię
- odpowiedziała cichutko wojowniczka. Obydwie wiedziały, co signora miała na myśli i obydwie zdawały sobie sprawę, że posiłek Jeorge będzie znakomity. Ghulica skrupulatnie wypełniała polecenia swojej pani. Wzięła gangrela pod ramię i poprowadziła go korytarzem. Przedtem jednak zamknęła drzwi. Agnese zaś została w środku wraz markizem oraz leżącą kobietą. Nikt nie odzywał się, póki co słowem. Lois otwarła oczy, ale nie poruszała się, markiz był zbyt zażenowany, żeby cokolwiek rzec poza bardzo interesującym bongiorno, zaś wampirzyca weszła dopiero co. Chyba wszyscy spodziewali się, że to ona weźmie pałeczkę oraz będzie mistrzynią ceremonii.


Agnese z uśmiechem podeszła do dziewczyny i przysiadła na łóżku. Delikatnie pogładziła jej policzek.
- Jak się czujesz kochanie?
- Czuję się
… - widać było przez chwilę zakłopotanie na miłym obliczu Lois. Czy Agnese chciała ją zapytać o wczorajszy ratunek, czy o to, co miało stać się dzisiaj? - Jaaa dobrze, signora, dobrze - usiadła na łóżku trzymając pierzynkę tak, że zakrywała jej piersi. - Jestem … naprawdę dobrze, signora - powtórzyła. Tymczasem marki stał trochę na boku. Starał się uśmiechać przyjacielsko.
Chwilę później jednak dziewczyna powtórzyła.
- Dobrze signora. Chciałam ci jeszcze raz podziękować za ratunek wczoraj. Oraz za dzisiaj - dodała. - Moja matka, babka i wszystkie krewne uczciwie oddały się pierwszej nocy swojemu panu. Także stanowczo nie splamię się hańbą stając przed nimi oraz postępując inaczej, niźli nakazywały zwyczaje mojego ludu - dodała mocno. starała się jakby spoglądać hardo. Może silną kobietą była, jednak siedząca obok wampirzyca wyczuwała jej prawdziwie wielką obawę.

Agnese wyciągnęła dłoń w stronę markiza, drugą cały czas trzymając na policzku Lois.
- Podejdź kochanie, nie zrobicie tego na odległość.
Och wampirzy słuchu, który nawet odbierasz głośne przełknięcie śliny, jakie właśnie zdarzyło się markizowi. Jednak oczywiście podszedł, wszak obiecał, że dla niej uczyni wszystko. Podszedł blisko, stojąc obok wampirzycy oraz wpatrując się to w Agnese, to w Lois. W Lois próbując udać uśmiech, w Agnese pytająco.
- Rozbierz się skarbie. - Agnese posłała mu ciepły uśmiech i delikatnie pogładziła jego biodro. Na te spokojne, życzliwe słowa Colonna chyba nieco się odprężył, jeśli było to możliwe. Albo przynajmniej nie był tak zestresowany, jak przed chwilą. Powoli zaczął zdejmować ubranie. Począwszy od butów oraz pończoch, potem koszula … Wampirzyca zauważyła, że dokładnie je składał obok na krześle, jakby chciał przedłużyć rozbieranie.
Agnese zabrała rękę i ją także ułożyła na twarzy dziewczyny.
- Obiecałam, że się o ciebie zatroszczę moja droga. - Wyszeptała a jej głos nabrał słodkiego tony jak zawsze gdy używała prezencji.

prezencja 3 poziom - 10,7,4,8,10,2,7,3
Oczekiwany efekt: "niech mnie kocha, niech mnie pragnie, niech nie myśli o głupotach".
Przy takim rzucie oczywiście oczekiwanie pozytywnie potwierdzone



Przyciągnęła kobietę do siebie i pocałowała kobietę. Ostrożnie zsunęła z jej ciała pościel ukazując markizowi jej całkowicie nagie ciało. Powoli przesuwała po jej gładkiej skórze swoje drobne palce, czując na nich wzrok mężczyzny. Czuła jak Lois, która przylgnęła do niej powoli się rozgrzewa, jak jej ciało powoli opanowuje podniecenie. Drobne palce dziewczyny sięgnęły do ubrania wampirzycy i zaczęły je zdejmować. Przerwała pocałunek by uśmiechnąć się do Alessandra, który wyraźnie obserwował poczynania ukochanej, próbując jednocześnie się rozbierać. Tak, nikt poza Agnese nie potrafił stworzyć takiej pełnej erotycznego napięcia atmosfery.
- Dołącz do nas mój drogi. - Słodycz w jej głosie nie znikła, czuła, że jeśli chce by to dla nich obojga było przyjemne będzie musiała lekko pomóc.
 

Ostatnio edytowane przez Kelly : 17-03-2017 o 20:22.
Kelly jest offline