Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2017, 14:43   #133
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Feniks, kajuta Becky Ryder

- To miło że mnie odwiedziłaś, w towarzystwie zawsze lepiej - Becky powitała Isabell, niestety dość przygnębionym głosem. W towarzystwie człowiek skupiał się też na drugiej osobie, nie myśląc już tylko i wyłącznie o przytłaczających go problemach.
- Pić istotnie nie powinnam... ale... - pilotka westchnęła, spoglądając na trzymaną przez Isabell butelkę. Jak w tych okolicznościach miałaby powstrzymać się od najebania się do nieprzytomności?
- ...ale co? - Uśmiechnęła się Isabell, chcąc, żeby Becky najwyraźniej dokończyła, co chciała powiedzieć - Chcesz pić, zalać się na całego, mimo, że dopiero niedawno po operacji i bierzesz jakieś prochy? Oj, to naprawdę nie jest dobry pomysł. Wystarczy, że jedna z nas jest już wstawiona... - Dziewczyna pomachała wesoło nogami, siedząc nadal na biurku, jednocześnie rozglądając się po kajucie pilotki - Robisz porządki?
- Ano chętnie bym się napiła. Trochę by mi to pomogło... Psychicznie, bo fizycznie to tylko zaszkodzi i to bardzo - odpowiedziała Becky. - Wiem, że mi nie wolno. Ale co mi innego pozostało? - dodała od razu, głosem pełnym smutku i żalu. Westchnęła starając się odgonić złe myśli i rozejrzała się po zrobionym przez siebie burdelu.
- Porządki... przydałoby się. Nie miałam na to czasu... - powiedziała pilotka, powstrzymując się przed dodaniem, że teraz ma czas, ale brakuje jej czegoś innego.
- A ty pijesz z jakiegoś konkretnego powodu? - Becky zarzuciła inny temat, bo myśląc tylko o sobie, jeszcze bardziej się tym wszystkim dołowała.
Tym razem Isabell zrobiła posępną minę, po czym pociągnęła szybkiego łyka z flaszki.
- Poprztykaliśmy się trochę... - W końcu odpowiedziała.
- Z Nightem? - rzekła dla pewności Becky, a wyraz twarzy Isabell natychmiast udzielił odpowiedzi. - Nie przejmuj się, często tak bywa w związkach. Jak facet się czasem odezwie, to jakby kroił nam serce na cztery kawałki, a potem sam tego żałuje - zdradziła Becky. Oczywiście było to dość ostro powiedziane, ale jeśli jej rozmówczyni nie miała zbytnio do czynienia z mężczyznami (czy w ogóle z gatunkami dwupłciowymi), to lepiej było nie owijać w bawełnę.
- Night jest typem twardego żołdaka i rozmowa miłosna jest raczej nie w jego stylu - Becky przechodziła powoli z ogółu do konkretów. - A o co wam poszło? - zagadała.
- Ech... - Westchnęła dziewczyna - O przyszłość no, tak ogólnie... - Zeskoczyła w końcu z biurka, po czym zaczęła zbierać ubrania Becky z podłogi. Najwyraźniej nie chciała o tym rozmawiać, a sama pilotka zauważyła, że Isabell od czasu do czasu “zarzuciło”, chyba miała już trochę wypite…
Becky zdawała sobie sprawę, że Isabell uciekła z pełnego wygód domu i porzuciła rodzinną planetę, aby być z Nightem. Niedocenienie tego poświęcenia byłoby typowe dla większości facetów jakich dane jej było poznać. Oczywiście dotarło do niej, że Iss nie chce zbytnio o tym rozmawiać i nie zamierzała ciągnąć jej za język.
- Dzięki - odpowiedziała szczerze pilotka, widząc koleżankę pomagającą jej posprzątać. Pociągnęła nosem i sama też zabrała się za sprzątanie, starając się przypomnieć sobie, gdzie rzuciła te pocięte bluzki.
- Łoł - z zamyślenia wyrwała ją Isabell, która o mało się nie przewróciła kucając po leżącą na podłodze kieckę. - W porządku? Dużo wypiłaś? - zagadała, kładąc dłoń na barku macolitki i przytrzymując ją delikatnie.
- Huh? - Zastanowiła się dziewczyna, spoglądając w stronę flaszki stojącej na biurku, po czym zachichotała - A ile w niej zostało?
Upewniwszy się, że Isabell nie padnie na podłogę jak Becky ją zostawi bez podpórki, czym prędzej ruszyła w stronę biurka.
- Eee - mruknęła z udawanym zawodem pilotka - ledwo łyczek na dnie - powiedziała i obróciła flaszkę aby zobaczyć jej etykietę. “Fast Bull” się to zwało, miało holograficzny obrazek metalowego stwora z rogami, i 20% alkoholu… no cóż, bywały silniejsze trunki, ale zdecydowanie nie piło ich się w aż takich ilościach. Wyglądał na dość hardkorowy, choć pilotka nie znała tego trunku, w końcu były ich tysiące, jak i miliony w całym wszechświecie, a ten chyba nie był zbyt popularny. Skoro jednak Isabell tyle wydoiła, to musiała się nieźle poprztykać z Nightem. Przy jej raczej skromnej masie ciała, musiała być nieźle wstawiona... chyba, że butelka nie była pełna na początku libacji.
- No coooo? - Obruszyła się Isabell, siadając tyłkiem na podłodze, a plecami opierając o łóżko Becky, na które rzuciła niedbale kilka pozbieranych już ciuchów.
Becky pokręciła powoli głową - nie tyle przecząco, co raczej z rezygnacją. Łzy napłynęły do jej oczu, a usta wykrzywił grymas pełen żałości.
- Nic - mruknęła cicho załamującym się lekko głosem - przykro mi, że ty też cierpisz - wydusiła z siebie, gotowa się rozpłakać i usiadła na krześle, na leżących na nich ciuchach.
- Geeez, ale Cię trafiło… to może jednak się napijemy? - Isabell jakoś podczłapała do pilotki, klęcząc teraz przed siedzącą na krześle kobietą. Poklepała ją kilka razy dłonią po kolanie, po czym oparła obie dłonie na tych kolanach, a na nich swoją brodę.
- Przestań się mizgać, bo i ja zacznę - Dodała, spoglądając Becky zaczepnie w oczy.
Kocie oczy Iss i jej mina zdecydowanie pomogły. Młodej i niewinnej macolitce najwyraźniej łatwo było zarażać ludzi radością i optymizmem, łatwiej niż pilotce szerzyć smutki i desperacje - zwłaszcza że Becky wcale nie chciała tego robić.
- Dzięki Iss - odpowiedziała Becky, już bardziej normalnym głosem i pociągnęła nosem. - A może ja wypiję te ostatnie dwa łyki, co? - zaproponowała delikatnie. - Sporo już wypiłaś, a co za dużo to niezdrowo - napomknęła z troską o rozmówczynię.
- A nie znam tego drinka. To z Twojej planety, czy z tej stacji? - zagadała, zastanawiając się jak smakuje ten “Szybki byk”.
- A gdzie tam, od Leeny mam. Ona z Bullitem to mają ilości iście przemysłowe, pobunkrowane to tu, to tam - Dziewczyna zaśmiała się - To pij - Machnęła niedbale dłonią w kierunku pilotki - Na zdrowie!

Wciąż siedząc przed Becky, tuż przy jej nogach, przypatrywała się, czekając czy pilotka się napije czy nie… a głowa Isabell od czasu do czasu kiwnęła się to w jedną, to w drugą, po raz kolejny przypominając o jej stanie.
- No proszę. Nawet nie wiem kiedy oni się tak zaopatrzyli - powiedziała Becky i pociągnęła prosto z butelki. Byk okazał się naprawdę dobry. Dawało się wyczuć smak alkoholu, ale bez przesady, dominował smak owoców, a całość była idealnie zbalansowana. Posmak też był niczego sobie.
- Mm - mruknęła pilotka z lekkim zadowoleniem i pokiwała głową na znak aprobaty. Zaraz potem raz jeszcze pociągnęła z gwinta.
- To co robimy? - Isabell znowu klepnęła Becky po kolanie, uśmiechając się wesoło od ucha do ucha - Napiłyśmy się, praaawie posprzątałam, co dalej?
- Z porządkami jakoś sobie poradzę, najtrudniej mi było zacząć - powiedziała Becky. Zdawała sobie też sprawę, że dobrze jej zrobi jak się czymś zajmie, czymś spokojnym ale i zajmującym umysł. Sprzątanie mogła dokończyć sama, ale było coś innego.
- Wiesz, ciężko mi teraz wykonywać podstawowe czynności... Sama obsługa prostego pulpitu idzie mi jak podczas deszczu meteorytów... iii... ciężko mi się przebrać... i porządnie umyć - zdradziła Becky, choć głośne przyznanie się do słabości nie przyszło jej zbyt łatwo.
- No… teges... - Isabell podrapała się po ramieniu, jakby odrobinkę speszona?
- Z tym przebieraniem czy coś, to mogę pomóc, ale mycie... - Przygryzła usta, spoglądając na pilotkę przymrużonymi oczkami - Pamiętasz, jak to się ostatnio skończyło, prawda? - Dziewczyna uśmiechnęła się wymownie.
Becky oczywiście pamiętała tamten prysznic, jak mogłaby zapomnieć? Teraz jednak odetchnęła z ulgą, gdy dowiedziała się, że Isabell ma przeciwwskazania na “powtórkę z rozrywki”.
- Tak tak, pamiętam. Ale teraz byłoby... bez takich - powiedziała delikatnie Becky, starając się odpowiednio dobrać słowa. - Ostatnio doświadczyłam tych rzeczy w takim nadmiarze, że muszę sobie zrobić przynajmniej kilka miesięcy przerwy - zdradziła z dość niewyraźną miną, a Isabell jedynie zachichotała.
- Mogę założyć kostium kąpielowy - zasugerowała pilotka.
- Brać prysznic w kostiumie kąpielowym? No coś Ty! - Tym razem Macolitka już się głośno zaśmiała - Bez przesady… ale kąpanie, kąpaniem, a ja bym coś przegryzła, nie masz jakiś smakołyków? - Dziewczyna rozejrzała się po kajucie Becky.
Becky co prawda nie przyłączyła się do śmichów-hihów Isabell, ale widać po niej było, że miała optymistyczne podejście do tematu wspólnego prysznica.
- Tak, mam tu ciastka - odpowiedziała i zajrzała do jednej z szafek. Starała się mieć w pokoju pewne zapasy picia i jedzenia, które się nie psuje... Co prawda alkohol jej się skończył po poprzedniej “żałobie”, ale ciastek nie brakowało.
Gdy Becky sięgała po ciastka, Isabell ściągnęła buty, po czym wskoczyła na łóżko pilotki, gramoląc się mocno w trakcie przesuwania ubrań pilotki w stronę poduszek. W końcu usiadła po turecku, czekając na smakołyki z zabawnym gestem - wyciągając obie dłonie do przodu i przebierając palcami. Zdecydowanie była wstawiona i… głodna?
- Mniam, mniam, mniam! - Rozradowana, z pijackimi rumieńcami, czekała na Ryder.

Becky sprawiła się szybko - wiedziała gdzie co ma i nie musiała niczego szukać. Zaraz potem podała macolitce pudełko, a raczej wiaderko, dużych ciastek.


- Smacznego - powiedziała uprzejmie Becky, siadając na drugim końcu łóżka.
Ciastka leżały pośrodku i obie zaczęły je zajadać z apetytem... choć Isabell dopisywał on znacznie bardziej. Miło było tak posiedzieć i pogadać...
Isabell skończyła się zajadać ciastkami, za to rozglądnęła się po kajucie Becky.
- Hej, nie masz jeszcze czegoś do picia? - Mrugnęła wymownie - No tak kilka łyczków... mało mi! - Zaśmiała się dziewczyna - Też mogłabyś te kilka łyczków zrobić, nie powinno Ci zaszkodzić...
- Oj, nie wiem - odpowiedziała Becky i przerzucając nogi na jedną stronę łóżka usiadła na jego brzegu, sięgając do szafki nocnej. Znalazły się tam cztery istotne butelki, niestety wszystkie były puste, po tym jak pilotka leczyła swoją poprzednią depresję.
- Łeee, wszystkie puste - mruknęła niezadowolona, przeglądając zawartość szafki.
Wyprostowała się i zamyśliła przez chwilę. [i] - Obawiam się, że trunki mi wyszły i tu u siebie mam już tylko piwo. Może być? [i/] - zaproponowała. W sumie jej by to nawet odpowiadało, przepłukać tak gardło po słodkich ciastkach. Zawsze mogły skoczyć po coś do kantyny, ale fajnie się siedziało i tak było wygodniej.
- Tak, tak! Piwo jest niezłe! - Isabell aż przyklasnęła w dłonie. Napiły się więc, znów rozmawiając na wiele różnych tematów… aż w końcu Macolitka musiała skorzystać za potrzebą. Wróciła po kilku minutach, zostawiając za sobą otwarte drzwi, i Becky usłyszała w łazience włączony prysznic.
- To co, chcesz się umyć? Już nagrzewam... - Isabell uśmiechnęła się, po czym dopiła resztę swojego piwa. Następnie wyciągnęła w kierunku siedzącej na łóżku pilotki dłoń.
- Tak tak, dzięki - odpowiedziała zadowolona Becky i wstając z łóżka ruszyła w stronę Isabell, podając jej lewą rękę. - Jeszcze tylko usiądę na chwilkę. Na mnie też piwo podziałało - dodała, gdy razem weszły do łazienki.
- A.. no...tak, dobra... - Wymamrotała zaskoczona Isabell, po czym się zaśmiała - Ok, to siadaj, już się odwracam - Wystawiła w stronę Becky język, po czym naprawdę się odwróciła do niej plecami, zaczynając ściągać swoje buty.
Becky odpowiedziała tym samym, ale odwrócona plecami macolitka nie zobaczyła wystawionego języka pilotki. Ale wcale nie o to chodziło, po prostu się droczyły.
Becky rozpięła spodnie i opuściła je wraz z majtkami, a następnie zasiadła na tronie. Nie tracąc czasu zaczęła ściągać buty.
- Dzięki, za pomoc - powiedziała, a gdy już skończyła królować, odgłos spuszczanej wody oznajmił zakończenie jej kadencji. W tym czasie Isabell pozbyła się butów i skarpetek, koszulki (przez chwilę się w niej plącząc, będąc wstawioną), a na końcu i ściągnęła nawet już spodnie. Stała w samych majteczkach, uśmiechając się do półnagiej pilotki, mającej na sobie już tylko przydłuższą koszulkę. Dziewczyna zbliżyła się do Becky, po czym złapała w dwa paluszki rąbek owej koszulki, lekko podciągając go w górę. Droczyła się z nią, spoglądając jej prosto w oczy, ze śmiechem czającym się na ustach.

- Dobra, to trzeba Ci rękę jakoś zabezpieczyć przed wodą… masz jakiś worek, i może gumkę do włosów? No bo przecież chyba jej nie obwiążemy majtkami? - Tym razem Isabell już nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
- Tak jasne - odpowiedziała uradowana Becky, wyobrażając sobie jak taka akcja mogłaby wyglądać. - Gumki mam w toaletce przy lustrze... te do włosów - powiedziała. Z workiem nie było tak łatwo, ale znalazła się wystarczająco duża torebka z zapięciem hermetycznym... po "ziółkach".
Po minucie, gdy były gotowe na kąpiel, Isabell pomogła Becky ściągnąć koszulkę, po czym klepnęła zaczepialsko pilotkę w tyłek, by ta udała się do kabiny… sama po chwili znalazła się tam również za nią, ściągając w odpowiednim momencie, poza spojrzeniem koleżanki, swoje majteczki.
- To co myjemy? Najpierw głowę? - Spytała stojąca za jej plecami Macolitka.
Becky zdążyła już opłukać ciało w ciepłej wodzie, całe oprócz zabandażowanego ramienia.
- Tak, poproszę - odpowiedziała uprzejmie, podając Isabell szampon. Dziewczyna zaczęła więc myć jej włosy, nucąc coś przy tym pod nosem wesoło. I przy okazji, wymyśliła kolejny temat do rozmów:
- A wiesz, pojeździłabym na Twojej maszynie… może razem, jakbyś chciała? Ja z przodu, Ty z tyłu, podpowiesz mi kilka tricków, na hooverbike nie jestem zbyt dobra.
- Oczywiście. Takie śmiganie to świetna sprawa, zobaczysz - odpowiedziała zadowolona Becky, przymykając oczy aby piana się do nich nie dostała. - Możemy nawet już jutro po księżycu, ale osobiście chciałam wypróbować tutejsze maszyny. Wiesz, mój sprzęt nie ucieknie, a tutaj jesteśmy tylko tymczasowo - dodała od razu.
- Niezły pomysł, możemy i tak! -Zgodziła się dziewczyna.
- No to zagadamy i jutro wybierzemy się na jakąś fajną trasę - rzekła zadowolona pilotka.

Po umyciu włosów pilotki, Isabell użyła na nich nawet odżywki, co znowu zajęło chwilkę, gdy zaś była i z tym gotowa, znowu klepnęła Becky w tyłek.
- Ał... ej - wyrwało się pilotce.
- A teraz się przesuń skarbie, ja też chcę pod ciepłą wodę! - Zaśmiała się dziewczyna, zamieniły się więc miejscami, i teraz Macolitka stała pod gorącym strumieniem. Nalała Becky na dłoń żelu do mycia, po czym sama zajęła się własnymi włosami, stały tak więc obie blisko siebie, zwrócone twarzami, mokre i pokryte pianą…
Becky nie miała nic przeciwko dzieleniu się prysznicem - w końcu Isabell jej pomagała. Lepiej jednak było ograniczyć odpowiednie doznania i wrażenia do minimum, oraz aby nie zabrakło piany pokrywającej jej ciało, tak na wszelki wypadek. Wykorzystując otrzymany żel, Becky umyła sobie twarz i szyję, oraz prawe ramie i pachę. Tyle mogła zrobić nie gimnastykując się do krańca możliwości. W międzyczasie przerzuciła też włosy do przodu - wyglądało to tak jakby chciała zebrać z nich pianę, aby umyć sobie nią brzuch i w sumie tak właśnie było. Jednak przy okazji, tymi długimi blond włosami przykryła też swoje piersi, aby nie korciły one za bardzo, zwłaszcza po tym jak zabraknie piany. Umyć je też mogła i zamierzała sama... ale nie chciała tego robić tuż pod nosem Macolitki.
- A chciałabyś się trochę poduczyć pilotarzu Feniksa? - zagadała Becky.
- Już w tym kierunku zaczęłam! - Powiedziała wesoło dziewczyna.
- Wiem. I skoro to cię interesuje... - powiedziała i kiwnęła zachęcająco głową.

Isabell umyła swoje włosy, po czym je spłukała, i spojrzała na wygibasy towarzyszącej jej kobiety odrobinę krytycznym wzrokiem.
- Mam Ci pomóc? - Spytała z uśmiechem, nabierając żelu do mycia na swe dłonie.
- Tak proszę. Szczególnie ten lewy bok, nie mam jak sięgnąć. No i plecy - odpowiedziała Becky, nieco przygnębiona swoją bezradnością w tak codziennej czynności.
Dziewczyna namydliła więc porządnie swe dłonie, po czym zaczęła (wbrew wcześniejszej prośbie Becky) od mycia lewego ramienia pilotki. Następnie wśród ogólnych chichotów umyła nawet jej pachę, po czym dłonie ześliznęły się w dół i Isabell zaczęła myć w końcu owy prawy bok.
- Ty chyba jednak się tu ze mną stresujesz co? - Spytała nagle Macolitka, objęła Becky szybkim ruchem w pasie, po czym przyciągnęła do siebie. Isabell uśmiechnęła się jakby przepraszająco, gdy przylgnęły tym samym do siebie piersiami, brzuszkami, i… pilotka wyczuła coś jeszcze, dotykające jej ciało, coś poniżej brzucha.
W tych okolicznościach, Becky nie miała jak zerknąć co się tam na dole dzieje, ale domysły dawały jej całkiem dobry obraz... i w sumie wolała już tam nie patrzeć.
- No, cóż, yyy głupio mi, że nie mogę się nawet umyć samodzielnie. Jakbym miała dwa lata - odpowiedziała Becky, zgodnie z tym co ją gryzło. Jednocześnie złączyła uda, stawiając nogi bliżej siebie, aby przez niefortunny przypadek nic nie dostało się między nie.
- Ale poza tym nic się nie dzieje i nic nie robimy, więc nie mam się czym stresować - dodała od razu spokojnym głosem, spoglądając przyjaźnie na Isabell.
Owszem wcześniej dała się nabrać pięciu Macolitkom, co źle się dla Becky skończyło. Ale rasa niczego jeszcze nie oznaczała. Teraz Ryder była z przyjaciółką, która jej pomagała się umyć i która nie zrobi jej nic złego... a jeśli jej ciało coś sugeruje, to znaczy że mimo utraconej ręki Becky nadal jest atrakcyjną kobietą, a to oczywiście budujące wieści.

Isabell wciąż przytulała się ciasno do Becky, spoglądając jej prosto w oczy. Dłonie dziewczyny spoczywały na biodrach pilotki, a opuszki palców delikatnie, i jedynie minimalnie, tak ledwie wyczuwalnie, muskały jej skórę.
- Becky... - Szepnęła Isabell, a w jej oczach zamigotały ogniki - ... chciałabym być taka jak Ty. Taka twarda, odważna, cool... - Ich twarze znajdowały się już blisko siebie, a teraz dziewczyna zbliżyła swoją jeszcze o kilka centymetrów. Została ledwie odrobinka miejsca, a później zetknęłyby się już noskami. Stanęła również na palcach stóp, by być na tej samej wysokości.
Becky zdawała sobie sprawę jak to jest w młodości... w tej wczesnej młodości. Człowiek nadal się uczy i szuka wzorców. Kobieta zdawała sobie sprawę, że ma swych wielbicieli, ale nie że będzie czyimś bohaterem i wzorem do naśladowania.
- Dzięki Iss, miło to słyszeć - odpowiedziała delikatnie Becky, odwzajemniając spojrzenie i nie dając się zbić z tropu przez przymiary do pocałunku. - Nie trzeba być silnym fizycznie, aby mieć silny charakter... I zapamiętaj proszę, że to jaka jesteś i będziesz zależy tylko i wyłącznie od jednej osoby - od ciebie! - dodała wyraźnie podkreślając ostatnie dwa słowa i dała Isabell prostego buziaka, jakiego zwykle widuje się przy powitaniach i pożegnaniach.
- Owszem trzeba się dostosowywać do otoczenia i innych, ale to musi działać w obie strony. A z odwagą też trzeba uważać, bo można się przeliczyć, czego najlepszym przykładem jest moje kalectwo - dodała jeszcze i wskazała kiwnięciem głowy na swoją opatrzoną rękę... a raczej właśnie to co z niej zostało.
- Przedrzeźniasz się ze mną - Powiedziała Isabell, a jej dłonie powędrowały po ciele Becky. Z bioder prześliznęły się w górę, po bokach kobiety, po drodze lekko i miło drapiąc po skórze. Znalazły się po chwili na ramionach pilotki, po czym znów ześliznęły w dół, na piersi Becky, której zdecydowanie od tych zabiegów przyspieszyło serduszko. Tam zaś, wśród frywolnego uśmieszku dziewczyny, zostały pochwycone włosy zasłaniające obie półkule, po czym Isabell zagarnęła je koleżance w tył, odsłaniając w pełni piersi.
- Tak lepiej - Mruknęła Macolitka, a jej wzrok na moment podziwiał odsłonięte aspekty. Obie dłonie dziewczyny z kolei znalazły się na szyi pilotki, przez moment przesuwając kciuki wzdłuż szczęki Becky. Isabell oglądała ją sobie i masowała to tu, to tam, wpatrując się ponownie kobiecie głęboko w oczy.
- Nie jesteś kaleką, jesteś piękna - Wśród szeptu, dłonie spoczęły na potylicy Ryder, leciutko przyciągając jej twarz ku sobie, a usta Isabell zdecydowanie ruszyły na spotkanie ust Becky…


Z jednej strony Becky nie chciała ulegać doznaniom fizycznym, z drugiej zaś cieszyła się że nadal jest atrakcyjna, piękna i pożądana. Chciała zarówno zaprotestować jak i podziękować, a sprzeczność ta odebrała jej chwilowo mowę. A chwila była wyjątkowa i pełna namiętności. W dodatku tylko jedna i mimo iż zdawało się że trwała wieki, tak naprawdę minęła błyskawicznie, zanim obie połączyły się w pocałunku. Najpierw delikatnym i niewinnym, zaraz potem już bardziej namiętnym i zmysłowym, a wszystko sowicie zakrapiane ciepłą wodą tryskającą na nie z prysznica. W międzyczasie Becky delikatnie objęła Macolitkę zdrową ręką na wysokości łopatek, ale dbała o to aby trzymać obie nogi razem.

Isabell zatraciła się w pocałunku, spijając słodycz ust Becky, a gdy w końcu obie musiały zaczerpnąć powietrza, spojrzała na pilotkę z wprost czarującym uśmiechem. Oddychając szybszym tempem, wywołanym nie tylko chwilowym brakiem powietrza, co i falą podniecenia, coraz bardziej ogarniającą jej ciało, zsunęła jedną ze swych dłoni obejmujących głowę Becky, poprzez tej szyję, a następnie jeszcze niżej, zatrzymując ją na prawej piersi kobiety. Objęła ją na tyle, na ile pozwalała jej dłoń, delikatnie i czule, rozkoszując się ciepłem jej ciała, dotykiem delikatnej skóry, skrytego w dłoni, twardniejącego suteczka, jak i szalonym biciem serca samej Ryder.
- Be... - Zaczęła Isabell, jednak zaschło jej w gardle, toteż cicho odchrząknęła, po czym ponowiła - Becky… kochanie… chciałabym Cię umyć... calutką, nie tylko plecki. Chciałabym… całować każdy centymetr Twojej skóry, cieszyć się… Tobą całą, kochać się z Tobą namiętnie, tu i teraz...

Na policzkach Isabell pojawiły się wielkie rumieńce, zadrżały jej usta, podobnie jak całe ciało, a w oczach zamigotały gwiazdy.
Dla Becky zaś był to kolejny już tego wieczoru dylemat... a raczej wzmożona kontynuacja tego samego.
Z jednej strony, po nie tak dawnych doświadczeniach, nie chciała mieć już nic wspólnego z doznaniami erotycznymi. Z drugiej strony, warto było naprawić to złe wrażenie biorąc udział w takim jakim powinien być, odpowiednio dobrym akcie miłosnym... Raz już dała się nabrać na kobiecość Macolitek, które oczywiście kobietami nie były i bardzo źle się do dla Becky skończyło. Nie chciała tego powtarzać. Jednak czy warto było odrzucać coś dobrego z przyjazną jej osobą, dlatego że należała do rasy, która w tego typu sposób ją wcześniej skrzywdziła?... Po jednej stronie medalu było złamanie Isabell serca, która zawsze była dla Becky miła i przyjacielska, a może nawet wielbiąca. Po drugiej zaś był wizerunek Nightfalla, gdyż Macolitka w tym momencie przymierzała się do zdradzenia go z nią. Choć Becky zawsze popierała wolność seksualną, czy też “otwarty związek” jak to inni nazywają, to co o tym sądził Night? I jak duże znaczenie w kwestii tej zdrady miał hermafrodytyzm Iss, skoro z racji swojej rasy miała “szersze zapotrzebowania” - czy też jak to dwupłciowce nazywają była biseksualna...
A tak w ogóle to raz się żyje, a ostatnie doświadczenia jasno pokazały, że życie to może skończyć się dosłownie w każdej chwili.
- Och... Isabell... ja... to... - odpowiedziała delikatnie Becky, spoglądając rozmówczyni w oczy i z przyspieszonym zarówno tętnem jak i oddechem, rozważając wszelkie za i przeciw. - To brzmi tak wspaniale - zakończyła pilotka nawet z lekkim uśmiechem, po czym przytulając się do siebie, obie połączyły się w delikatnym ale i namiętnym pocałunku.

Pod prysznicem zaczynało robić się coraz namiętniej. Wśród zaparowanych szyb kabiny, dwie postacie wkrótce splotły się w miłosnym akcie, zapominając o wszystkich i wszystkim, co je otaczało… w tej chwili stroje z odciętymi rękawami, puste butelki, czy i ciastka nie miały już żadnego znaczenia. Teraz liczyły się inne, nowe doznania, nowe drogi życiowe, wywracając świat do góry nogami przynajmniej dla jednej z nich.

Działo się tyle, że po wszystkim organizmy obu blondynek domagały się odpoczynku. Isabell nie chciała wracać do siebie, chciała zostać na noc z Becky. Pilotka nie widziała żadnych przeciwwskazań, wszak pod prysznicem było jej tak... I nawet kwestia strony łóżka była rozwiązana - Becky oczywiście leżała po prawej, aby to co zostało z jej prawej ręki nie ucierpiało przez przypadek.
Osobiście Becky nie znała się za bardzo na biologii Macolitek, ale na wszelki wypadek łyknęła podwójną dawkę środków antykoncepcyjnych. Zdawała sobie sprawę, że to jej nie zaszkodzi... a uratować jak najbardziej może.
Poleżały jeszcze trochę w milczeniu, przytulając się do siebie, było tak cicho, spokojnie, przyjemnie. Nawet nie zauważyły gdy przyszedł sen.
 
Mekow jest offline