6/12
Hugh Jackman: The Biography - Anthony Bunko
**** - czytelniczy fast food
Gatunek: biografia
stron 318
Zacznijmy od tego że nigdy nie czułem potrzeby zgłębiania biografii sławnych ludzi.
Jakieś ogólnodostępne informacje plus to co dana osoba reprezentowała w swoim fachu mi wystarczało. Nie czułem jakiejś potrzeby grzebania w tajnikach prywatnego życia gwiazd ani nie bardzo interesowało mnie z jakich rodzin pochodzili, ile wipili na imprezie u kogoś tam, itd, itp.
Wszelako czytając trochę o Jackmanie w internetach, oglądając filmiki z jego treningów do kolejnych części Wolverina postanowiłem, że może cholercia temu gościowi należy się trochę więcej uwagi?
No bo jednak prócz Logana Hugh, śpiewa, tańczy, stępuje, prowadzi jakieś tam gale i w ogóle dużo go, ale nie na pudelku tylko tam gdzie powinien być - na scenie i ekranie. Przyznam też, że jakoś osobiście nigdy nie zachwycał mnie swoimi rolami tak jak Gary Oldman czy Christian Bale (Bale akurat ma tendencje spadkowe, więc jakoś podupadł mi w moim krótkim personalnym rankingu najlepszych aktorów). Więc pomyślałem że czas się dokształcić i może zmienić zdanie.
Chwyciłem więc jakoś tak przy okazji kindla - chyba akurat nudziło mi się na lunchbreaku (coś ludzie w firmie ostatnio nie chcą ze mną jeść - że niby za dużo gadam i rozśmieszam nie dając się poprawnie posilić) i zyznąłem co tam na Amazonie słychać. I akurat książka Bunko była na promocji więc ją zassałem.
Zacząłem podczytywać. Czasem do poduchy, jak nie miałem głowy do ambitniejszej lektury - ale najczęściej w tramwaju jak akurat był tłok i łatwiej było wygrzebać komórkę niż książkę z plecora.
No i jak to zwykle ze mną bywa - mam mieszane uczucia.
Z jednej strony Jackman w licznych cytowanych wypowiedziach pokazuje się jako “swój gość”, który wyrwał się na świat z Australii, ale wciąż pamięta o swoim kraju, wspiera rodzimy biznes filmowy i wcale nie świruje pawiana jak inne Hollywoodzkie gwiazdy.
Jest przy tym dość wybredny - a raczej wierny swojemu stylowi. Odrzucił rolę Bonda w Casino Royal bo nie dali mu scenariusza tylko kazali brać w ciemno. Nie chciał, bo zależało mu na wglądzie w fabułę i jak tym razem zarysowali postać. Szacun.
Mimo sukcesu w kinie wraca często na Broadway bo kocha śpiewać i tańczyć dla publiczności.
Zagrał w jakiś niskobudżetowych filmikach bo ktoś go miło poprosił. No Swój chłop mówie. I dobry aktor, który przygotowuje się do każdej roli (chociaż do pierwszego X-mena prawie się nie załapał i dlatego tak marnie wyglądał - nie zdążył dopakować przed).
Dba przy tym o rodzinę i w ogóle jest spoko.
Ale to wszystko to można wyczytać w internetach. Prócz paru ciekawostek z życia - pan Bunko odwalił tu rzemieślnictwo stosowane. Wziął spisał podpunkty z życia Jackmana potem napisał o nich coś więcej - prosto, klarownie i jakoś tak sucho.
Nie przekonał mnie więc do swojej książki i też nie sprawił żebym zaczął podziwiać bardziej Hugh.
Owszem szanuje go za to, że rzetelnie przygotowuje się do ról. Że ma wartości rodzinne i jest dobrym aktorem. Ale mimo że uwielbiam jego kreacje Logana (szczególnie aktualnie wyświetlany 3 stand alone - gdzie naprawde pokazał zacną gre - to jednak dla mnie jest aktorskim rzemieślnikiem, który po prostu odwala swoja robote bardzo dobrze), to do Clinta Eastwooda - do którego czasem go porównują - aktorsko mu jakoś tak jeszcze brakuje.
Nie znalazłem też w książce motywacji do treningów (na co trochę liczyłem) - no naprawde o wyczynach Jackmana na siłowni więcej można było przeczytać w Men’s Health.
Na końcu książki mamy też parę fociun i filmografie. O tak na dopchanie.
Książka w stylu must have dla fanów Hugh - chociaż może są albo powstaną bardziej interesująco napisane biografie. Książka Bunko to taki fastfood/zapychacz tramwajowy po ciężkim dniu w korpo.