- Oberwaliśmy w kokpit pilotów oraz w maszynownię – podjął Tom – To był celowy atak, nie ma mowy o polu asteroid czy innym kosmicznym syfie. Byłem drugim pilotem. Mi jakoś udało się przeżyć, ale Jer zginął.... – Tom Mervin mówiąc o swoim bracie, pierwszym pilocie Nadziei Albionu i jego śmierci, zawsze miał kurwiki w oczach, ale tym razem opanował się przed ponownym wybuchem gniewu. – Jeśli w ogóle... – kontynuował – ... jeśli faktycznie to wszystko miało miejsce.
Tom zamyślił się widocznie, po czym wyjaśnił swoje wątpliwości
– Zanim przyszliście, ucięliśmy sobie krótką pogawędkę. W zasadzie nie wiemy czy to co pamiętamy faktycznie się wydarzyło. Mam spora lukę w pamięci, nie wiem jak znaleźliśmy się na ten przykład z powrotem w kriokomorach... Jednak to co mówi doktor Melathios... również to pamiętam. Archibald, bo to o nim mówił doktor Melathios, zgodnie z tym co podsłuchałem u lekarzy, jak sam lizałem rany, niemal na pewno zginął w wyniku użycia mocy psionicznych. Zaraz po awaryjnym lądowaniu większość czasu spędziłem wracając do zdrowia...
Tom Mervin w tym miejscu uciął i zaczął nad czymś gorączkowo myśleć, jakby próbował sobie coś przypomnieć, jednak nie odzywał się na tyle długo by mogła przemówić kolejna osoba.
Ostatnio edytowane przez Rewik : 18-03-2017 o 20:44.
|