Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2017, 16:48   #248
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Turmalina powoli otworzyła oczy, nawet to ją bolało. Nie mówiąc nic o reszcie ciała, która bolała przeraźliwie. Zawyła niemal nieświadomie, a jęk poniósł się po podziemnej lokacji. Jad, który wyżerał siły trawił jej ciało.
- Aaaaaa - jęknęła - co.... żyjemy? Auu, jak boli! Dajcie mi coś ta ten ból bo zwariuję!
Ostatnie zdanie powiedziała głośniej, ale wysiłek tak ją zmęczył że zaczęła ciężko dyszeć.
- Leż spokojnie… - poinstruowała ją kapłanka, kończąc zaleczanie ran u krępej wojowniczki. - Byłaś niemal dwiema nogami po tamtej stronie… - Tori podeszła do piersiastej Turmaliny i pomogła jej ułożyć się wygodniej, przy okazji ocierając pot roszący jej czoło.
Osłabienie czaromiotki po odniesionych ranach było co najmniej niepokojące. - Ugryzł cie? Czy pająk cię ugryzł?
Selunitka przyjrzała się obrażeniom zaklinaczki, zmawiając na ranną kolejne modlitwy do swojej patronki, przynosząc jej chwilową ulgę.
- Taaak, w nogę, cholerny robal. Mam antytoksynę w plecaku, dawaj, bo ta noga pali jakby mi ją żywcem coś zżerało, czuję truciznę we krwi.... ból się rozchodzi. Słabam… - po czym zacisnęła rękę na nadgarstku Tori pokazując że wcale taka słaba nie była.
Pólelfka uśmiechnęła się pokrzepiająco, szukając jedną ręką antidotum w rzeczach krasnoludki.
- Czarny Pająk uciekł… pewnie zaraz zjawi się tu z resztą swojej świty… - podała Turmalinie zawartość małej fioleczki. - Powinniśmy się zaraz zbierać, bo bez czarów nie damy mu długo rady, a niestety i ja i Marduk wykorzystaliśmy większośc swoich łask… - Kapłanka przemilczała fakt, że być może zgubiła gdzieś leczniczą różdżkę i byli w podwójnej… czarnej dupie.
Joris, który właśnie wrócił z krótkiego zwiadu. Niewiele mu on dał. Nie znalazł więcej śladów krwi, a drzwi w sąsiednim korytarzu były zamknięte. Podszedł do obu kobiet spoglądając na ranę jaką pająk zadał krasnoludzicy.
- Wracamy do Gundrena - zakomunikował głosem nie wskazującym jak to zawsze miał w zwyczaju na ochotę do żartów - Tą samą drogą, którą tu przybyliśmy. Jeśli Pająk zechce uciec, a my ich nie ostrzeżemy, to najpewniej obaj z Sildarem zginą. Yarla prowadzi. Za nią Ty Tori. Potem ja z Turmaliną, pomogę jej iść, a na koniec Marduk bacząc co by nas coś od zadu nie dorwało.

W tym czasie elf od pilnowania zadów rozglądał się po komnacie. Rozglądał się skanując wnętrze w poszukiwaniu magicznych aur, choć szło mu to jak po grudzie. Zbyt mocno sapał i drżał, zbyt mocno łomotało mu serce, zbyt wiele obrazów przelatywało przed oczyma.

Sztych roniącego krople gęstej, lepkiej krwi Talona ryjący bruzdę w ciele Czarnego Pająka niemal od biodra do ramienia - płytką, ale nekromantyczne energie wżarły się w Ssri-tel-quessir, na pewno raniąc go potężnie. Strzaskana, postawiona na sztorc chityna na łbie wielkiego pająka o jadowitych żuwaczkach i upiornie połyskujących ślepiach. Nienaturalne ciało zmiennokształtnego stwora, zamykające się niczym żywica na potwornych ranach. Fontanna krwi tryskająca z szyi niedźwieżuka, rozprute udo, twarz rozrąbana niemal na pół… Obracając się wokół siebie Marduk dostrzegał szczegóły boju o jaki próżno byłoby i w ciągu stulecia na Evermeet - tak prymitywnego, pierwotnego i brutalnego jak same niedźwieżuki. Zaczynał nienawidzić tej rasy… ale i skrycie podziwiać. Żaden z nich nie poprosił o litość, żaden się nie cofnął, walczyli do końca a jeśli już trafiali, to… Sam omal dwa razy nie zginął z ich rąk. Zastanawiał się jak wielu z jego pobratymców poradziłoby sobie w tej walce. Potrząsnął głową.

Wszyscy byliby sztywni jak Garaele w łóżku.

Z trudem wracając do rzeczywistości przykucnął przy dwóch niepozornych przedmiotach. Tryskająca krew zachlapała posadzkę niemal w całej komnacie i tym nie należało się sugerować, ale Marduk skupił się na magicznych aurach resztek cieczy w fiolkach, które jakimś cudem ocalały, ominięte przez ciężkie buty i porąbane cielska. Odczytywał je i zgadywał że Czarny Pająk umknął dzięki nim - otulając się zasłoną niewidzialności i lecząc przynajmniej w jakiejś mierze. Tylko dlaczego nie wsparł swych przydupasów?

Kapłan Corellona wyprostował się gwałtownie. Królowa Amlaruil przydupasów miała multum, wręcz nieprzebraną ich liczbę. Czarny Pająk również mógł ich mieć dużo, tylko nieco innego kalibru niż Smutna Królowa - nie dworaków, artystów czy całej tej słabowitej reszty, tylko swych masywnych ochroniarzy pokroju niedźwieżuków czy hobgoblinów. A tym razem rzucałby czary bezpiecznie spoza nich. Nienawidził myśli, że nie zakończył sprawy z mrocznym pobratymcem, to obrażało jego dążenie do perfekcji, właściwe każdemu słonecznemu elfowi.
- Szykujcie się do walki, Pająk może wrócić z posiłkami w każdej chwili! - ostrzegł kompanów, odwracając się ku obu wejściom i sięgając po miecz.

Powrót do Gundrena wydawał się najrozsądniejszy. Po pierwszy jeśli dojdzie do kolejnej walki, byłoby dwóch sojuszników więcej, a po drugie… w zwiększonej drużynie, będzie większa szansa na spokojniejszy odpoczynek i medytację, która pozwoli uzyskać magiczne łaski na dalsze perypetie.
Zbierając swoje i Turmaliny rzeczy, Tori uzbroiła się w sejmitar oraz tarczę, ustawiając się za Yarlą.

Myśliwy krótko rozważał słowa Marduka.
- Turmi, jesteś w stanie rzucić czar? Ten z kamiennym blokiem zaporowym? Jeśli będą nas gonić, odgrodzimy się nim. W drogę!
- Lepiej ich dzielić na mniejsze grupki i wykańczać po kawałku
- Marduk zorientował się że Jorisa zamiary są diametralnie odmienne od jego, ale nie protestował. W sytuacji takiej jak ta lepiej było działać razem, nawet jeśli pomysł mógł być nie do końca przemyślany, niż kłócić się. Zresztą, mógł się mylić.
- Dam radę - potwierdziła krasnoludka - Pamiętajcie jednak że ten blok szybko się rozpada, nie zatrzyma ich na długo. Poza tym potrzebowałabym ze czterech by zablokować te szerokie korytarze. To nie wypali...
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline