Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2017, 20:27   #157
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Pijany marynarz nie był zbyt wdzięcznym rozmówcą, cały czas nagabując Bertholda o coś do picia. Niewiele się też Berthold dowiedział. Okazało się, że mózgiem całe operacji był szyper Hans, który pozostał w karczmie, zalany w sztok. Pijany marynarz nie był w stanie powiedzieć wiele więcej, po prostu zasypiając podczas mówienia kolejnego zdania. Mag zauważył, że jego towarzysze opuścili karczmę i teraz starają się, w większości bezskutecznie usunąć plamy, których nabawili się pomagając nosić usmolone beczki.


Pod wieczór dotarli do znajdującego się nieopodal faktorii brodu, którym przekroczyli rzekę. Woda nie sięgała wyżej niż do połowy uda, a odległość między brzegami wynosiła jakieś dziesięć kroków. Dno było kamieniste, a brzegi strome. Już po drugiej stronie, w lesie, gdy zapadły ciemności rozbili obóz. Noc minęła niemal spokojnie. Jeśli nie liczyć słyszanego przez wartownika około północy odległego bicia bębnów, nic się nie działo.

Rankiem, gdy świat był jeszcze mglisty i mokry po nocy, ruszyli wzdłuż brzegu, kierując się z powrotem w kierunku miasta. Kilka godzin przedzierania się przez krzaki i zarośla doprowadziło łowców do zabagnionego terenu, porosłego kępami trawy wystającymi z błotnistych sadzawek. Musiały to być bagna, które stanowiły ujście potoku Gock do rzeki Delb. Potwierdził to Berthold, który dzień wcześniej przelatywał nad nimi, bezskutecznie poszukując śladów.

Brodząc w bagnie, niemal po pas zanurzeni w wodzie i odganiający się od upierdliwych pijawek i insektów łowcy, wolno przedzierali się w kierunku bardziej suchego miejsca. Nie zauważyli, jak niedaleko od nich, przy jednej z utworzonych z gnijącej trawy i mułu wysepek, łypa na nich bezbarwne oko, a potem woda delikatnie chlupocze. Wokoło wysepki rozeszła się mała falka, znacząc miejsce, gdzie coś poruszyło się pod wodą. Chwilę później, woda poruszyła się całkiem blisko brodzącej grupy, a potem... Bretończyk krzyknął zaskoczony, a jego krzyk przeszedł w bulgot gdy zniknął pod powierzchnią błotnistej wody, kotłującej się wokół niego.
 
xeper jest offline