Sand ześlignął się z hamaka i powiódł wzrokiem po śmierdzącej grogiem sypialni. Nocne hulanki na pokładzie wyżej, połączone z pilną nauką, powinny dawać mu się we znaki zmęczeniem. Jednak w porównaniu ze zmasakrowaną załogą zdecydowanie był wyprasowany i rześki jak skowronek. Zauważył, że nie tylko on stronił zeszłej nocy od hulanek - jego towarzysze niedoli byli niemniej gotowi by przywitać dzień z werwą i zapałem prawdziwych wilków morskich, przynajmniej na tle skacowanej reszty załogi. Mając w pamięci poniesione przez nich zeszłej nocy rany, czarodziej przygotował krwawy rytuał który pamiętali z ostatniego razu. I tym razem, seans pozostawił po sobie gorzki posmak bluźnierczego obrazoburstwa, i choć fizyczne rany czwórki piratów odeszły w zapomnienie, na ich nieśmiertelne dusze padł długi cień. Zwłaszcza hobgoblin wymagał znacznej ilości piekielnej mocy - rany zadane mu przez rahadoumczyków były liczniejsze i poważniejsze niż te reszty kotów.
Sand rzuca Infernal Healing x 5
Ryba, Perła i Sand +10HP
Taloman +20 HP
Przeprowadzenie rytuału kosztowało Sanda znaczną część jego magicznego potencjału. Po raz kolejny będzie musiał w dużej mierze polegać na reszcie, gdyby po raz kolejny miała przydarzyć im się jakaś niespodziewana przygoda. Młodzieniec nie czuł się z tym zbyt komfortowo, ale miał asa w rękawie - magiczne formuły, które zeszłej nocy odnalazł w księdze Zoraxa, wciąż jasno płonęły w jego umyśle, gotowe w każdej chwili wyrwać się na wolność i uczynić wolę czarodzieja rzeczywistością.
Tymczasem jednak czekało go załatwienie kilku przyziemnych spraw. Bogatszy o sowite wynagrodzenie przywoływacz mógł wreszcie odkupić od Grok swoje podróżnicze klamoty, w tym, co najważniejsze, jego przybory do pisania. Na samą myśl o możliwości przelania swoich myśli na papier Sand poczuł przyjemny dreszcz podniecenia.
-Z czego tak się cieszysz, chudy?- Balzacc bezbłędnie wyłapał przepływ emocji swojego mistrza dzięki łączącej ich empatycznej więzi.
-Śniła ci się ta zakonnica? Żałuj że cię wczoraj nie było, co ci marynarze odpierdalają to głowa mała...- Chowaniec pofrunął do Sanda i usiadł mu na ramieniu, strosząc pióra i czyszcząc je starannie dziobem.
Czarodziej starannie zebrał swój dobytek i ruszył w ślad za resztą, której część najwyraźniej również obrała za swój cel magazyn Grok.
-Wiesz co by ci się przydało, Sand? Jakiś kapelusz. Martwię się, jaki wpływ ma słońce na tę twoją łysą pałę.- Balzacc krytycznym wzrokiem omiótł poczerweniałą od słońca skórę na głowie czarodzieja, którą ten starał się systematycznie i starannie golić, dając upust nawykowi który wyniósł z lat spędzonych w niewoli.
-Wiesz co, Balzacc? To nie jest znowuż taki zły pomysł.- Zgoda czarodzieja wprawiła papugę w osłupienie. Sand pozwolił sobie na delikatne uniesienie kącików ust i zaraz zniknął w wyjściu z pokładu sypialnianego.