Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2017, 12:00   #136
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
A jednak dar przekonywania, albo i cycki pani sierżant wsparte flaszką i niewiele znaczącym papierem od drugiego z sierżantów zrobiły wrażenie na trepie z magazynu, bo wydał im klamoty bez stękania.

Już po chwili kieszenie khazada mile obciążyły kastety, za pas powróciły świetnie wyważone toporki o wąskim ostrzu, w cholewie pojawił się nóż, a w garści owinięte rzemieniem stylisko, którego koniec wieńczył stalowy bijak - słowem młot. Cała broń pozbawiona była ozdób i udziwnień - jej właściciel cenił skuteczność i niezawodność, a zdobienia podobały mu się tylko te wyryte w kamieniu.

Poza bronią na lewym przedramieniu brodacza pojawił się nieco sfatygowany, ale wciąż spełniający swą rolę metalowy puklerz - nie przeszkadzał we władaniu przydziałową halabardą, a był przydatny w blokowaniu ciosów tych przeciwników, którzy podeszliby zbyt blisko.

Na sobie miał skórznię, na tejże przydziałową zbroję kolczą, głowę zaś chronioną otrzymanym czepcem. Nie był to może najbardziej regulaminowy strój, ale zapewniał całkiem przyzwoitą ochronę noszącemu. Krasnolud szybko doszedł do wniosku, że próba zerwania się z koszar i związany z tym status dezertera był w obliczu zbliżających się działań wojennych większym problemem, niż rozbijanie głów za imperialny żołd. Przestał więc walczyć z niesprawiedliwością, jaka go spotkała i postanowił skorzystać na obecnej sytuacji jak najbardziej. Wciąż mając przy tym na uwadze, że dowolne korzyści nijak się miały do potrzeby pozostania przy życiu - w końcu służba w imperialnej armii nie była aż tak wielką ujmą na honorze, jak śmierć w imperialnej armii walczącej w imię człowiekowych interesów.

Obiecawszy sobie, że zajrzy do kuźni przy najbliższej wolnej chwili ruszył z innymi na plac ćwiczeń.

* * *

Po obiedzie sytuacja zmieniła się w chaos. Zamiast musztry rozpoczęła się regularna bijatyka. W normalnych warunkach Detlef chętnie przyłączyłby się do zabawy, ale to nie były normalne warunki. Na domiar złego przełożeni jakoś ociągali się z ogarnianiem tego burdelu, więc trzeba było działać tym bardziej, że co poniektórzy zaczęli wykazywać chęci wycofania się na z góry upatrzone pozycje, czyli spierdolić gdzie nie biją, co zapewne skończyłoby się obiciem ryja w ramach oddziałowego współzawodnictwa. W końcu co bardziej poprawi humor, nic spuszczenie łomotu koledze z innego oddziału?

- Stać, kurwa, nie rozłazić się jak murwy narożne za klientami! - Zaczął radośnie. - Oddział stój! Formuj czworobok! Tak, kurwa, taki kwadrat plecami do siebie! - Ryczał dalej. - Robimy miejsce na długość drzewca! Kto podejdzie bliżej, pierdolnąć płazem, albo drzewcem w przyrodzenie! Dalej, ruchy panienki! Pokażmy całej reszcie, że z nami się nie zaczyna! - Detlef wrzeszczał, dając przy tym przykład swoim zachowaniem. Gdy tylko jakiś rekrut podlazł za blisko dostał kijem między nogi, a gdy zgiął się w pół poprawił mu z bani.

- Ha! To mi się podoba! - krzyczał szczęśliwy brodacz. - Trzymać szyk! Stać równo, nie wyłazić przed szereg i nie cofać się! W wojsku jesteśmy, a nie na potańcówce!
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline