Młodszy Sierżant Gustaw w sumie był zadowolony. Jego pomysł z musztrą w końcu się spodobał mimo początkowych uwag Starszego Sierżanta.
Wiadomości, które zdobył wiele nie dały, ale jakoś nakreśliły ogólną sytuację wojska i całego Landu.
Po obiedzie już regularnie wszyscy trenowali musztrę. Baron z zapałem próbował ogarnąć oddział. Maud może i była mentalnym przywódcą, ale co do musztry to on najwięcej mógł przekazać.
- Chcę Waszego jak i mojego dobra. Lepiej by dowództwo nie miało powodów do mszczenia się na nas. Lepiej niech kozłami ofiarnymi będą inni. Z resztą jak się spiszemy to może będzie szansa na jakąś przepustkę lub coś?- Przekazał swoje zdanie drużynie i zabrał się za szkolenie.
Niestety za mało było doświadczonych instruktorów i dowódców by zapanować nad zlepkiem indywidualności na placu apelowym. Wszczęto bójkę o błahostkę, a to mogło przerodzić się w regularna bitwę i idące konsekwencje.
Baron jak tylko zaczęła się rozróba starał się zapanować nad częścią chociaż walczących. Oddzielić spokojnych od zadziornych a następnie wspomóc sierżantów.
Gdy nadszedł żołnierz zawodowy z Kapitanem oraz porucznikiem Gustaw już dostał raz w gębę z łokcia od jednego z walczących. Kość policzkowa raczej cała była ale czół pulsujący ból pod okiem.
Sierżant Gruber jako jedyny starał się zapanować nad "hordą" i Gustaw zwąchał okazję.
- Dobra chłopaki! Łapcie za halabardy i wesprzyjmy Grubera. Może się upiecze jakoś.- Rzucił do otaczających go ochotników i dołączył do Starszego Sierżanta Grubera krzycząc i wydając rozkazy by uspokoić tłuszczę. Tych, którzy byli zbyt narwani by słuchać karcił razami szkoleniowej halabardy bądź piąchą.