Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2017, 17:08   #138
Morel
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Ot taki dzień. Poza możliwością zakumplowania się z cyrulikiem nie działo się nic na czym mógł skupić swoją uwagę.
Chociaż nie przywykł do dłuższych rozmów te kilka zdań wymienionych z Abelardem nie było dla niego udręką. Chociaż nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jego rozmówca nie jest do końca usatysfakcjonowany jego odpowiedziami na zadawane pytania to odpowiadał na nie chętnie i dzielił się swą rozległą acz nieuporządkowaną wiedzą. Opisywał działanie przeróżnych ziół i roślin, jakich próbował, a było ich wiele. Na tyle wiele, że nie do końca potrafił określić, które składniki jaki konkretnie efekt dawały, a nawet jeśli już coś spamiętał to te jego zdaniem najważniejsze czyli po których się wymiotuje, ma sraczkę i boli brzuch, a po których jest fajnie.

Samo śniadanie było punktem zwrotnym dnia. Napar Abelarda był tym, co pozwoliło mu wrócić do siebie i wszystko znów było na swoim miejscu. Nie były to może delicje, ale jadał gorsze rzeczy, a rozluźnienie napiętych mięśni i uspokojenie były tym czego potrzebował. Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech, a w oczach pojawiła się iskra. Nawet koszarowa breja była smaczniejsza, chociaż można było zgonić to na smak naparu kojącego, wszak po wyjściu z zamarzniętej rzeki nawet ledwo tlące się ognisko zdaje się grzać jak stos pod czarownicą.

-----------

Ćwiczenia z halabardą znów sprawiały mu radość, zatem nie oszczędzał ani mięśni ani gardła wykrzykując potwierdzenia i zaznaczając każde okrężne uderzenie okrzykiem bojowym, a każdy szybki sztych syknięciem wypychanego z płuc powietrza. Zdarzało się, że dał się ponieść i jego ruchy nabierały spontanicznej finezji odbiegającej od wojskowych standardów, co szybko skutkowało mięsistą reprymendą i powrotem do prostych, ale zapewne skutecznych manewrów.

----------------

Popołudniowa bójka była nie lada uciechą dla oka. Pokaz wyrafinowanych chwytów, ciosów, rzutów i uników. Przyglądał się przeróżnym technikom prezentowanym przez żołnierzy, od napierdalania na oślep, po spierdalanie na oślep. Zaaferowany tym wspaniałym pokazem nie wiedząc kiedy znalazł się na jego scenie. Chwycony za szmaty przez obcego sobie mężczyznę zasłonił twarz i podkurczył nogi, dzięki czemu zniknął z pola widzenia oponenta, a jego miejsce szybko zajął inny nieświadomy nadchodzącego ciosu obserwator. Korzystając z zamieszania Oleg przemykając pomiędzy kotłującymi się ciałami oddalił się ze sceny w kierunku znajomych twarzy.
Stanął obok Abelarda.
- Jeszcze przed śniadaniem jak furiat naparzałbym się do nieprzytomności - Jak już gadać to gadać. Padło na Abelarda jako jedynego z którym Olegowi przyszło wymienić już więcej niż pojedyncze słowa. Choć to i tak niewiele dla ludzi to dla Olega owszem.
- Dzięki. - dodał z uśmiechem i przykucnął pod murem obserwując dalej, lecz z bezpiecznej odległości.
 
Morel jest offline