Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2017, 20:15   #68
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
29 Eleint 1273 roku, Ranek
Wężowy Las


Nowo poznany druid miał wiele do powiedzenia i sprowokował żywe dyskusje wśród drużyny. Furia ostatecznie zgodziła się wyleczyć wciąż ciężko rannego półorka: wszak na wpół martwy druid na niewiele im się przyda.
- Dziękuję, teraz czuję się znacznie lepiej. - Powiedział, zaś diablica z trudem powstrzymywała kąśliwą uwagę związaną z faktem, że zużyła na niego prawie całą magiczną różdżkę. - Ktoś z was zdaje się mówił, że cierpiał z powodu trucizn?
Kendrick, Kobuz i Bozaf natychmiast się odezwali: każdy z nich chciał skorzystać z dobrodziejstw magii przywracającej, jednak był problem: tylko dwa ładunki zaklęcia na trzy osoby. Po krótkiej, acz burzliwej dyskusji Bozaf zrezygnował z pomocy na rzecz ciężej uzbrojonych kompanów.

- Czy możemy zatem ruszać? - Zapytał druid, kiedy wszystkie niezbędne zaklęcia zostały już rzucone. Nikt nie znalazł żadnych naglących powodów, by opóźniać wyprawę: obóz został więc szybko zwinięty i wszyscy byli gotowi do dalszej wędrówki.

Drużyna ruszyła na południe wgłąb lasu. Droga była przed nimi w zasadzie wyłożona, wszak przebiegły nią niedawno ogromne sowoniedźwiedzie: połamane gałęzie, rozdeptane rośliny, co jakiś czas nawet powalone drzewo. Nikt nie zdołałby się tutaj zgubić, toteż przewodnictwo Abshura było przez długi czas zbędne. Podróżnikom nie umknął fakt, że tego dnia las nie wydawał się już taki mroczny i nieprzystępny. Ptaszki śpiewały, wiatr muskał drzewa wywoływał przyjemny szum liści, zaś słońce przyjemnie oblewało swymi promieniami te miejsca, gdzie wysokie korony drzew ich nie zatrzymywały.

Prawda, mgła już opadła, jednak cała paranoja i niepokój jaki drużyna odczuwała dnia poprzedniego nie mogły być wywołane jedynie takim banalnym zjawiskiem pogodowym. Zapytany o to Abshur skrzywił się.
- Odprawiali wczoraj rytuały w Mchu. - Powiedział. - Na próbę, sprawdzali jak skutecznie uda im się spaczyć las swoją magią wzmocnioną splugawioną świątynią. Mówili coś jeszcze o sprowadzeniu dodatkowych materiałów, żeby dało się utrzymać efekt na dłużej, ale więcej nie pamiętam. Zasnąłem, czy raczej straciłem przytomność, zaś ich plugawa magia zesłała na mnie sen pełen koszmarów. - Dało się słyszeć drżenie głosu półorka i pot perlący się na jego czole. - Obudziłem się dopiero dzisiaj rano i zrozumiałem, że oni naprawdę mogą sprowadzić zagładę na cały las.

29 Eleint 1273 roku, Południe
Wężowy Las


W trakcie wędrówki podróżnicy rozmawiali o różnych sprawach - głównie o nadchodzącym konflikcie w ruinach i czego można się tam spodziewać. Im bliżej zdawali się być celu, tym większy niepokój czuli. Było to uczucie bardzo zbliżone do tego z dnia poprzedniego, jednak nasilające się z każdym napotkanym krokiem. W głębii ducha każdy z nich czuł jakby każdy krok przybliżał ich do najgorszego koszmaru sennego.
- Czujecie to? - Spytał retorycznie Abshur. - Jesteśmy już niedaleko.

Powietrze gęstniało z każdą chwilą i w pewnym momencie Bozaf dokonał obrzydliwego odkrycia, którym natychmiast podzielił się z resztą: cała roślinność dookoła nich zaczynała być pokryta czarną, kleistą i parującą substancją. Na początku były to dość subtelne zmiany w otoczeniu i można było tego nie zauważyć, jednak im dalej szli, tym trudniej było tego niezauważyć. Wszyscy skojarzyli też tę substancję z naroślą, która wyrastała z największego z sowoniedźwiedzi i nie zawachali się o to zapytać Abshura.
- Tak, na miejscu będzie jeszcze gorzej. - Stwierdził ze smutkiem półork. - Nie mam pojęcia co to jest poza faktem, że Cyryci to sprowadzili i zdaje się przyczyniać do plugawienia tego lasu… Ćś, jesteśmy prawie na miejscu.

Drzewa były w tym miejscu rzadsze i można było lepiej się zorientować w okolicy. Bezpośrednio przed sobą mieli szczątki kamiennej ścieżki, która prowadziła kilkanaście metrów do przodu, po czym zakręcała w lewo. Patrząc się w tamtym kierunku zobaczyć można było wybijające się zza pagórków kamienne ruiny.

[media]https://s3.postimg.org/5b6p8b71v/image.png[/media]

Zgodnie z opisem Abshura było przejście pomiędzy pagórkami, a przynajmniej początek takiej wyrwy. Czarna narośl pokrywała już większość roślinności, jednak zdawała się nie pokrywać mchu na kamiennych ruinach widzianych z daleka.
- Jesteśmy. - Powtórzył raz jeszcze druid, przywołując do siebie Erdora by wziąć od niego narysowaną wcześniej mapę ruin i jego notatki. Abshur charknął i splunął na bok, po czym spojrzał po zebranych.
- To jaki macie plan? - Zapytał.
 
Gettor jest offline