Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2017, 04:06   #95
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
W domku: część trzecia

Alice popatrzyła za Imogen, która weszła do pokoiku, po czym zerknęła na Natalie i uśmiechnęłą się
- Idę przekonać do siebie Fluksa - oznajmiła.
Natalie wzruszyła ramionami i spojrzała na Sharifa, który nie angażował się specjalnie w ich dywagacje, po czym usiadła przy stole, po prawej od kolegi, skupiając się na kubku z herbatą i swoim telefonie.
Alice weszła do łazienki, po raz kolejny przetarła i przesuszyła włosy i gdy były już niegroźnie wilgotne, wyszła i udała się do lodówki domkowej. Znalazła w niej jakąś przekąskę typu kawałek wędliny, a potem udała się do pokoiku gdzie siedział Fluks, ostrożnie wsadzając najpierw kolano i piszczel ze stopą pomiędzy drzwi i framugę, a potem zaglądając do środka
- Fluks, co tam łobuziaku? - zagadała optymistycznie do zwierzaka.
Pies zaszczekał dwa razy, widząc, że ktoś wchodzi na jego nowe terytorium. Wpierw wydawał się nieprzekonany, ale gdy ujrzał w dłoni Harper kawałek wędliny, zamachał ogonem i złagodniał. Tymczasem Alice ujrzała wyszarganą pościel Natalie oraz żółte plamy w strategicznych miejscach w pokoju. Wszystko wskazywało na to, że w czasie rozmowy detektywów zdążył już oznaczyć nowe włości.
Alice popatrzyła po pokoiku unosząc wysoko brwi
- Ooo jeejku, jeeejku. Ładnie sobie urządziliśmy chatę, hmm? - odezwała się do zwierzaka i weszła do środka. Zamknęła za sobą drzwi i rozejrzała się, czy Imogen nie zostawiła tu gdzieś jego smyczy. Trzeba go jednak wyprowadzić, nim narąbie na środku tego wszystkiego, co i tak już nabałaganił
- Chcesz kawałek wędlinki, hmm? Tak nałobuzowałeś, ale chociaż nie tak znowu tragicznie jakbyś mógł najbardziej… No no… - Alice mówiła cały czas spokojnym tonem z nutą optymizmu, bo gdzieś kiedyś słyszała, że to pomaga przy oswajaniu zwierząt. Odrywając kawałek mięsa i kładąc sobie na otwartej dłoni z mocno napiętymi palcami, by czasem jej nie dziabnął a by mogła mu spokojnie podać. Opuściła dłoń z kawałkiem dla pieska. Reszta była na za chwilę.
Fluks delikatnie pochwycił zdobycz z ręki Harper, wręcz jak dżentelmen. Następnie delikatnie polizał jej palce, aby podziękować… czy może raczej zlizać posmak.
Alice uśmiechnęła się do niego
- Dobry piesek, dobry - powiedziała do niego i przykucnęła
- Chciałbyś ze mną mieszkać Fluks, hmm? - zapytała retorycznie, choć nie obraziłaby się, gdyby dostojnie odpowiedział jej ‘Niee, ależ skąd Alice, będę uradowany’. Powoli podniosła odrobinę dłoń i zatrzymała ją w bezruchu przy główce Fluksa, tak jakby chciała go pogłaskać, ale czekała czy jej pozwoli. W końcu ona by nie chciała, żeby ktoś ją głaskał bez pozwolenia, to czemu miałaby naruszać jego przestrzeń osobistą? Uśmiechała się do niego i czekała.

Fluks wpierw obwąchał dłoń, a potem skoncentrował wzrok na tej wędlinie, której jeszcze nie dostał. Wszystko wskazywało na to, że powiedzenie “przez żołądek do serca” było w jego przypadku więcej, niż odpowiednie.
Alice popatrzyła na co patrzył piesek
- Dostaniesz zaraz. Ok? Tylko się zaprzyjaźnimy. Na początek, jestem Alice i teraz będę twoją Panią. Zgoda? - odezwała się i delikatnie spróbowała go dotknąć w łepek, by jeśli pozwoli, pogłaskać. Jak będzie grzeczny, dostanie wędlinkę, jak nie będzie, nie będzie wędlinki. Prosta najstarsza zasada funkcjonowania wszechświata. Fluks do końca nie wiedział, czego się od niego oczekuje. Machał ogonem i wysunął jęzor na zewnątrz, dysząc na widok wędliny. Alice pogłaskała go, ale zdawał się tego nawet nie zauważać.
Alice przyglądała mu się, gdy był taki zapatrzony w wędlinę, po czym pokręciła głową lekko rozbawiona tym faktem
- Nooo dobra. Wygląda na to, że będziemy musieli nad tym popracować przyjacielu - powiedziała i dała mu po kawałku resztę wędliny, żeby nie zjadł wszystkiego na raz łapczywie
- Idziemy na spacer, nim zasikasz wszystko permanentnie? - zapytała go ciekawa czy reaguje na słowo ‘spacer’.
Zareagował na słowo. Jednak nie to, o którym Harper myślała. Powoli podniósł prawą nogę, patrząc jej prosto w oczy. Chyba chciał się odwdzięczyć za wędlinę, tylko źle zrozumiał, czego Alice od niego oczekuje.
- Nie stop! Tutaj nie! W domu nie sikamy. Siusiu tylko na trawkę i hydranty! - poinformowała go leciutko podnosząc ton, ale zaraz wzięła wdech i wstała powoli, żeby psa nie spłoszyć
- Idziemy na spacer - oznajmiła mu już teraz super pewna, że Fluks musi iść, po czym wysunęła się z pokoju znaleźć jego smycz. Długo się nie męczyła, by była w widocznym miejscu razem z pieniędzmi. Te zwinęła i wsadziła do wolnej kieszeni, a ze smyczą prędziutko wróciła do pokoju Fluksa. Pokazała mu smycz.
- Spacer. Idziemy na spacer - wyjaśniła mu
- Rozumiesz? - zapytała, jakby licząc na przejaw inteligencji i jednocześnie ostrożnie chciała ubrać go na tę okazję, zapinając, by jej było łatwo mieć go pod kontrolą. Popatrzyła na jego szyję i doszła do wniosku, że chyba lepsze by było na czas leczenia kupić mu może szelki, a nie obrożę. Ale najpierw musi zobaczyć jak w ogóle zachowuje się na smyczy.
Fluks spojrzał na piętrzącą się nad nim osobę, trzymającą w ręku smycz. Skulił się w sobie i przeraźliwie zaskomlał. Było w tym coś znacznie więcej, niż zwykła niechęć do spacerów. Alice zastanowiła, czy poprzedni właściciel nie bił go przypadkiem smyczą. Jeżeli szybko się ją założyło, to nawet jej nie zauważał, ale wyraźnie zdejmował go strach, gdy widział postać stojącą nad nim przez dłuższy czas z tym obiektem w dłoni.
Alice widząc reakcję psiny natychmiast zrobiła smutną minę
- O jeeej… Niee. Spokojnie. Ćśś, misiu… Zobacz. To nic groźnego. Spokojnie… - zaczęła mówić do Fluksa i powoli opuściła się na kolano przy drzwiach, by na otwartych dłoniach pokazać mu smycz do wąchania, by zrozumiał, że nie jest to ta, którą go bito i że Alice nie chce mu zrobić krzywdy.
- Zobacz, ja nie zrobię ci krzywdy… To jest pomocne… Fluks, powąchaj. Pachnie nieładnie? - mówiła do psiaka spokojnie i cierpliwie. Wyraźnie pieskowi potrzeba było dużo miłości, cierpliwości i opieki.
Ruchy Harper były spokojne i powolne, ale Fluks ani myślał ryzykować. Prześlizgnął się obok niej i wypadł do głównego pokoju w ucieczce. A Alice przypomniała sobie, że drzwi na zewnątrz zostały pozostawione lekko uchylone, żeby świeże powietrze mogło wlatywać do środka.


[Ok, rzut TUTAJ, to już poprawnie wykonany rzut na zejście ze skarpy. Przepraszam za zgłupienie! Nie ogarniam X"D]
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...

Ostatnio edytowane przez Vesca : 06-04-2017 o 01:46.
Vesca jest offline