Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2017, 23:17   #141
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Marktag (Dzień Targowy), 15 Vorgeheim 2522, wieczór
Koszary Armii Wissenlandu,
Plac Apelowy
Nuln


@ Hakon, Anvan, Cedryk, Cohen

Słyszeliście o tym człowieku, który okazał się być kapitanem z "regularnych" - jest nim były(?) najemnik Harkin Brock. Znany bardziej ze zdolności negocjacyjnych niż z błyskotliwości taktycznej, zwykle walczył po zwycięskiej stronie. Nie wiedzieliście, że został imperialnym oficerem, co oznacza, że jego stopień jest świeżej daty i całością sił będzie dowodził "Wasz" kapitan.



@ wszyscy (poza Komturem)

Kapitan von Stotten z kwaśną miną zbliżał się do swojego odpowiednika z sił regularnych, podczas kiedy porucznik von Schaffer starał się nie przyciągać jego wzroku i udawać, że go tu w ogóle nie ma. Sierżanci Kutz i Angelus porzuciwszy towarzystwo oficerów dołączyli do Grubera próbującego walczyć z narastającym chaosem.

Gdy niektórzy młodsi stażem podoficerowie włączyli się w sytuacja zaczęła się powoli poprawiać mimo wysiłków kilku innych osób, starających się mniej lub bardziej niejawnie utrudniać im zadanie lub po prostu dobrze się bawić. O dziwo, powoli zaczynało wyglądać na to, że jest szansa na przywrócenie choć pozorów porządku i organizacji - przez chwilę wydawało się nawet, że jest szansa na opanowanie tłuszczy i zmianę jej w jako tako karnych rekrutów stojących mniej więcej w równych rzędach. Niestety właśnie wtedy usłyszeliście krzyk - “PALI SIĘ” - i większość żołnierzy obróciła się w kierunku magazynku, z którego okien strzelały już pierwsze płomienie

Gdy wszyscy na placu byli zajęci gapieniem się na pożar, próbami przywrócenia porządku (czy czymś wręcz przeciwnym), staniem z boku lub po prostu wyrywaniem się z największego ścisku, kolejny krzyk rozdarł powietrze.
To nowo przybyły kapitan krzyczał coś o zamachu pokazując zakrwawioną dłonią na dach magazynu i podtrzymując waszego Kapitana.
Ten zaś miał bełt wbity w szyję i nawet jeśli nie był martwy, to zapewne już nie za długo będzie.

- Medyka! Gdzie jest medyk?! Do lazaretu trzeba…
- zaczął wasz Porucznik. Ten pomysł nawet nie brzmiał głupio, natomiast sam porucznik nie bardzo wiedział, jak przekuć go w czyn.



@ Komtur


Ostrożność w fachu łowcy nagród często popłaca. I tym razem także opłaciła się Bertowi. Nie wpadł do magazynu jak burza, zamiast tego podchodząc powoli dostrzegł coś, co kazało mu się zacząć skradać. Martwe (potężne wgniecenie na czaszce nie dawało miejsca na wątpliwości) ciało magazyniera nie było tym czego się spodziewał.
W magazynie brak było śladów walki. Pozwoliło mu to domyślić się, że ofiara albo znała napastnika albo została przez niego zaskoczona. Liczba napastników pozostawała nieznana przez chwilę, jednak gdy dobiegło go przekleństwo tuż po cichym odgłosie rozbijanego naczynia, oraz uciszające szepty zaraz potem, łatwo wpadł na to, że co najmniej trzech.
I rzeczywiście - po kilku kolejnych cichych dźwiękach rozbijania glinianych naczyń dostrzegł pierwsze błyski płomieni i uciekających w jego kierunku trzy humanoidalne istoty wysokości i budowy człowieka - płaszcze z kapturem nie pozwalały na bliższą identyfikację. Ale i oni nie dostrzegli go jeszcze.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline