Marek upewniwszy się, że w najbliższym czasie nie dojdzie zagłady uniwersum ani nadejścia inwazji Pięknego Ludu. Postanowił był zadzwonić do Igora… Ale w sumie po co dzwonić. Uda się sam do Tracza.
- Szymony, pojedziecie ze mną w pewne miejsce? – zapytał się, choć wszelki rozsądek podpowiadał mu, że to niezbyt dobry pomysł…
- No nie wiem, maaam tyyylee roboty. Muszę coś zjeeś, a w tym miesiącu ja sprzątam, A nie Szymon - rzekł Szymon
- Ja sprzątałem mieszkanie trzydzieści razy w zeszłym tygodniu! – odparł Szymon
- To może dostaniecie chipsy – zapytał. To je zaciekawiło. Nie mogli kupować cipsów. Taki zakaz.
- No wiesz – wyraźnie się zastanawiali.
- To może zaproszę was na herbatę? – zaproponował w końcu. Oczy Szymonów rozbłysły
- Tą dobrą pyszną herbatę dostaniemy? – oczy Szymona zaszkliły się.
- Zaprawdę dobra ta herbata jest. Nie byłem piłem nic tak dobrego. Masz naszą pomoc – Szymon zaczął gadać uroczyście. Fakt faktem, że herbata była zaprawdę pyszna, najpyszniejsza jaką widział i dlatego też od miesiąca pił kupną wodę kranową zwaną źródlaną.
Musi to zbadać. Podjechał samochodem po posesję osobnika zwanego Traczem. Czekał na wyjazd samochodu właś iciela, a potem rozpocząl najostentacyjniejsze śledzenie samochodem z którego wydobywały się ogłosy śpiewania Alechando i Panzer Lied, a Marek zirytowany powarkiwał na kierowców. W końcu „Biznesman” stanął przy parku i wyszedł karmić kaczki. Marek zostawł po drodzw Szymony i stanął prz stawie, gdzie tracz karmił kaczki chlebem, sam zaczął rzucać chrupki ryżowe o smaku styropianu.
- A w sprawie działek… – rzekł Marek.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |