20-03-2017, 14:52 | #71 |
tajniacki blep Reputacja: 1 | Wilkołak obserwował ciało Witkowskiego w zamyśleniu. Jego gładkie dotychczas czoło przeszywały trzy linie, niczym blizny po ostrzu. Jasne spojrzenie orzechowych tęczówek pociemniało momentalnie, gdy duszki roślin i zwierząt, zaczynały pierzchnąć w popłochu, porzucając swoje dotychczasowe „domy” i zajęcia. Strach w ich oczach mroził serce Franciszka, który co raz mocniej zaciskał pięści w niemej frustracji. TO WSZYSTKO BYŁA WINA TYCH, JEBNIĘTYCH KURWA, MAGÓW! Grabie nie mieściło się w głowie jak bardzo krótkowzrocznym i głupim, a jednocześnie tak potężnym w swej niewiedzy, trzeba było być, by tak porządnie zachwiać równowagą w świecie pozacielesnym. Gdy duchy bólu i przemocy materializowały się na działce w postaci dwóch gęstych mgieł, niczym tornad zasysających nie tylko powietrze, ale i światło. Franka odezwał się, chłodnym głosem, do alfy. - Trzeba go zlikwidować… i to jak najszybciej. Zaczynają zbierać się padlinożercy i pijawki emocjonalne… wkrótce zrobi się tu bardzo niebezpiecznie i dla ludzi… i dla nas…
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
20-03-2017, 15:50 | #72 |
Reputacja: 1 | Igor był wielce niezadowolony. Po upewnieniu się, że w świecie materialnym nie ma blisko śpiących wyłonił się ze świata duchowego na drogą między działkami i dobył wahadełka. Nadeszła pora sprawdzić z jakim duchem ma się do czynienia. Wahadełko zaczęło swą pracę zataczając leniwie okrąg, a jego usta opuściły słowa które można nazwać całkowitym bełkotem. - Blumpnum hinnumplc... Wiedział, że konflikt jest nieunikniony, ale nieznajomość przeciwnika mogła go kosztować więcej niż chciał. Każdy duch miał słabość i liczył na to, że ją pozna. Miał wiedzę o duchach, więc nawet samo imię powinno starczyć by odgadnąć co to za byt. Póki co był w defensywie.
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
21-03-2017, 10:41 | #73 |
Reputacja: 1 | Opierająca się o wykręcony pień dziewczyna potrząsnęła głową, kiedy jej nowy emo kolega skończył już szczebiotać. Wyglądała na trochę zaspaną, ale trudno było jej się dziwić po tak pracowitym dniu. Utylizacja była ciężkim kawałkiem chleba. - Hm? Och, przepraszam. Zamyśliłam się, bo ostatnimi czasy spotykam coraz bardziej pokręcone indywidua. Jakby ktoś recytował po kolei z wielkiej księgi osobliwości. W następnym tygodniu spodziewam się natknąć na Latającego Potwora Spaghetti albo na samego Drakulę. Po prawdzie, nawet nie drgnęłaby mi powieka. Ale wróćmy może do ciebie, mój zabawny przyjacielu… Róża odepchnęła się delikatnymi palcami od podpierającego jej sylwetkę konaru i przeciągnęła, tłumiąc kwitnące ziewnięcie. - Zanim zaczniesz mówić o „wchodzeniu” w kogokolwiek, miej chociaż dość taktu, by najpierw zaproponować im kolację – jej usta ścisnęły się w cienką linię, ale oczy i tak się śmiały. - A co do twojego pytania... lub raczej stwierdzenia, to masz rację. Pełnię funkcję okolicznego potwora. Matki straszą mną niegrzeczne dzieci, starzy ludzie żegnają się, gdy przechodzę, a mleko kiśnie, kiedy spojrzę w jego stronę – wyliczyła ostentacyjnie największe przejawy swej wewnętrznej niegodziwości. - Natomiast ciała, które okupujesz nie mogę poszatkować. Nawet jeśli bardzo bym chciała. Bo ono już jest w stanie przypominającym konfetti. Trzymane w jednym kawałku tylko przez moją iluzję i chwilowy kaprys. Mogłabym oczywiście rozproszyć wcześniej rzucone zaklęcie i zafundować ci przyśpieszoną eksmisję, ale… po co mam odbierać sobie frajdę? - rozważając retoryczność wypowiedzianego pytania, spojrzała krytycznie na swoje paznokcie. - Hm. Może powinnam zdradzić ci całą tajemnicę. Widzisz, ja przyszłam tu dzisiaj głównie jako widz. Wiedziałam, że pojawienie się opętańca zaowocuje zwaleniem się na miejsce pomstujących członków mojego wątpliwego „stada”, którzy będą chcieli wkomponować twoją efemeryczną głowę w najbliższy krawężnik. Prowizorycznie wzięłam nawet ze sobą przekąskę – sięgnęła powoli do wnętrza swojej kurtki, wyjmując z niej czerwono-błękitną paczkę prażonej kukurydzy. Odrobinę pogniecioną. - Chętnie bym cię poczęstowała, ale wygląda na to, że chwilę będziesz dławił się czymś zupełnie innym – powiedziała, wskazując kiwnięciem głowy na Igora, który wyskoczył właśnie zza planszy, obchwalając się wszystkim wokół swoim korkiem analnym.
__________________ Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master. - Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri |
21-03-2017, 12:33 | #74 |
Reputacja: 1 | - Ależ wiem kochana! Musiałem włożyć dużo energii żeby poskładać to ciało z kawałków! Skradłem oddech kilku emerytek żeby tego dokonać mogę ci powiedzieć, w których mieszkaniach, jeżeli chcesz sobie urządzić armię babć zombie tak jak to zrobiłaś z własną! Należy ci się jakaś nagroda w końcu jesteś współodpowiedzialna także za ich śmierć! - Demoniczna istota najwyraźniej uwielbiała dźwięk swojego głosu. Gdy "Witkowski" ujrzał Igora w świecie cielesnym chwycił uciętą strzelbę z zamiarem wypalenia w szamana - BLOKUJ SIĘ! - Krzyknął Andrzej wskazując na broń ta wybuchła parząc trupowi twarz i dłoń, w której utkwiło kilka kawałków rozgrzanej stali - Cudowny, rozkoszny ból! Ahhh... Pomyśleć, że tyle czasu spędziłem polując na duchy a wcześniej polując na tych przygłupich krewniaków, kto by pomyślał, że magowie są dużo bardziej zepsuci? - Zapytał wyraźnie zachwycony walką. - Zajmę się tym jego pierdolonym agregatorem od dawna chciałam to zrobić! - Zawołała Babcia Kwiatek ożywiając krzewy na działce i nakazując im, aby się wyostrzyły i przebiły agregat prądotwórczy, który utrzymywał płot pod napięciem. Spowodowało to niewielki pożar widok ognia wyrwał trupo - komunistę z samozadowolenia mocniej schwycił piłę a w jego żółtych ślepiach pojawiła się niepewność. Krwawa Wróblica chwyciła za bramkę działki wyrwała ją z zawiasów i rzuciła nią w przeciwnika - Ha! Więc mamy i nieumarłą! Podobasz mi się! Może będziesz moim kolejnym ciałem ? - Spytał się na jej widok truposz, który nadział się na ostro zakończoną bramę, ale nie wydawało się żeby jakoś szczególnie popsuło mu to humor. - To Strix! To Strix! Groźny demon boją się ognia, słońca i sieją zniszczenie! - Zawołała wyraźnie przerażona Gangrelka. Thyrsus poczuł zawód Zaklęcie nic nie dało. Istota z którą mieli do czynienia nie kojarzyła mu się z żadnym ze znanych bytów. Lecz na zapytanie Igora odpowiedziały Duchy, z którymi teraz był połączony ze sprawą mocy Zielonej Arkadii - Chroń, nas Chroń nas! To Pożeracz! Torturuje i niszczy duchy! Wszyscy boją się potwora, który na nas poluje! Teraz przybył zniszczyć nas tutaj! Boi się soli i dźwięku dzwonów oraz wielu innych rzeczy słyszane to było, że się cieszył, że nie ma ich w świecie Zmierzchu. Uciekliśmy przed nim do Arkadii a teraz przybył tutaj nas zniszczyć! Ratunku! Ratunku! - Wyły spanikowane duchy jeden przez drugiego. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 21-03-2017 o 18:55. Powód: Dodano efekt zaklęcia. :P |
23-03-2017, 18:10 | #75 |
Reputacja: 1 |
__________________ Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem! |
23-03-2017, 20:23 | #76 |
Reputacja: 1 | Marek upewniwszy się, że w najbliższym czasie nie dojdzie zagłady uniwersum ani nadejścia inwazji Pięknego Ludu. Postanowił był zadzwonić do Igora… Ale w sumie po co dzwonić. Uda się sam do Tracza. - Szymony, pojedziecie ze mną w pewne miejsce? – zapytał się, choć wszelki rozsądek podpowiadał mu, że to niezbyt dobry pomysł… - No nie wiem, maaam tyyylee roboty. Muszę coś zjeeś, a w tym miesiącu ja sprzątam, A nie Szymon - rzekł Szymon - Ja sprzątałem mieszkanie trzydzieści razy w zeszłym tygodniu! – odparł Szymon - To może dostaniecie chipsy – zapytał. To je zaciekawiło. Nie mogli kupować cipsów. Taki zakaz. - No wiesz – wyraźnie się zastanawiali. - To może zaproszę was na herbatę? – zaproponował w końcu. Oczy Szymonów rozbłysły - Tą dobrą pyszną herbatę dostaniemy? – oczy Szymona zaszkliły się. - Zaprawdę dobra ta herbata jest. Nie byłem piłem nic tak dobrego. Masz naszą pomoc – Szymon zaczął gadać uroczyście. Fakt faktem, że herbata była zaprawdę pyszna, najpyszniejsza jaką widział i dlatego też od miesiąca pił kupną wodę kranową zwaną źródlaną. Musi to zbadać. Podjechał samochodem po posesję osobnika zwanego Traczem. Czekał na wyjazd samochodu właś iciela, a potem rozpocząl najostentacyjniejsze śledzenie samochodem z którego wydobywały się ogłosy śpiewania Alechando i Panzer Lied, a Marek zirytowany powarkiwał na kierowców. W końcu „Biznesman” stanął przy parku i wyszedł karmić kaczki. Marek zostawł po drodzw Szymony i stanął prz stawie, gdzie tracz karmił kaczki chlebem, sam zaczął rzucać chrupki ryżowe o smaku styropianu. - A w sprawie działek… – rzekł Marek.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
25-03-2017, 13:09 | #77 |
Reputacja: 1 | Obserwowała całą kotłowaninę z namiastką zainteresowania. Agregaty, ogień i cały ten pozostały szajs mało ją nakręcały, a chociaż strugał z początku wielkiego chojraka, byt okupujący ciało nieżyjącego Wicia nie miał wiele do zaoferowania. Wolną ręką Różyczka wykonała szereg mistycznych symboli pozwalających jej na lepszą wizualizację imago sklecanego zaklęcia. Była osobą, która zamiast polegać na przypisanym jej szczęściu wolała tworzyć własne. Co też właśnie zrobiła. Igor zdołał uniknąć podziurawienia śrutem dzięki panu Andrzejowi, a wybuchająca strzelba stanowiła zabawny efekt wizualny – kapkę jak ze starych kreskówek Warner Bros. Tyle tylko, że goniący strusia kojot nie miał skłonności masochistycznych. Latające furtki, o ile zastosowane nader oryginalnie, raczej nie były w stanie wyrządzić opętańcowi większych obrażeń. Pozostawało więc czekać aż wilcze pazury zrobią swoje i oddzielą złośliwy byt od martwej powłoki cielesnej. Tylko co potem? Jak się należycie zabrać do oskubania tego Strixa, czymkolwiek by nie był? Szczęśliwie, przy Igorze pojawiła się cała masa humanoidalnej zieleniny. Jej przedstawiciele byli aż nader uczynni, gdy przychodziło do dostarczania eskpozycji. Podobnie rzecz miała się z Krwawą Wróblicą. Ogień, słońce, sól i dzwony. Sól, tak? W tym miejscu dziewczyna spojrzała na trzymaną paczkę kukurydzianego przysmaku. Szlag jasny! Nie zdążyła się nią nawet nacieszyć! Pogodziwszy się z tym, co miało nastąpić, Róża zrobiła kilka kroków żeby rozprostować nogi i anulowała wcześniejsze, dostrojone do częstotliwości Zmierzchu zaklęcie, pojawiając się nieopodal wsiowej wampirzycy. Czarnowłosa spojrzała następnie dość przychylnym okiem na Śmietnikowego Szamana, dokonując subtelnych modyfikacji jego przeznaczenia. Teraz pozostało tylko jedno. Musiała zadać sobie bardzo ważne pytanie. Co na jej miejscu zrobiłby MacGyver? W odpowiedzi sól oddzieliła się od prażonych ziarenek i wysypała z paczki, ruszając na spotkanie ziemi. W połowie drogi zatrzymały ją wirujące wiązki cienia. Mrok wystrzelił do góry, oplótł kryształki smaku i napłynął Róży posłusznie do ręki. Kształt, który obrał, przypominał sobą broń palną.
__________________ Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master. - Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri |
27-03-2017, 21:11 | #78 |
tajniacki blep Reputacja: 1 | Franciszek chwycił za pasek szortów ściągając je sprawnym ruchem. - Babcia weź mi popilnuj co? - rzucił do starowinki, pozbywając się szybko góry ubioru. Jego nagie, wysportowane ciało, prezentowało się nader apetycznie. Szeroka klatka piersiowa była niczym wykuta z marmuru, a umięśnione nogi i krągłe pośladki kusiły swymi widokami nawet zdziwaczałe osiemdziesięciolatki. Mężczyzna przeskoczył ogrodzenie, skupiając w sobie swoją pierwotna siłę przodków, wymuszając przemianę. Stawy i kości zaczęły rosnąc w zastraszającym tempie, trzeszcząc i jęcząc niczym targane wichurą drzewa. Gładka i lekko opalona skóra pokryła się gęstą szczeciną. Przyjacielski uśmiech ustąpił grymasowi wilczego pyska z których wystawały ostre niczym brzytwa kły. Graba wyprostował się na trawniczku osiągając grubo ponad dwa metry. Z szeroko rozwartej gardzieli wydobywał się charkot. Wilkołak zawył przeciągle, wyginając się lekko do tyłu. W jego skowycie było coś przerażającego… ale i pięknego. Owe piękno wyczuć mógł jednak tylko alfa, za to pożeracz… jedynie strach. Strach ofiary, która jest świadoma, iż jej koniec jest bliski.
__________________ "Sacre bleu, what is this? How on earth, could I miss Such a sweet, little succulent crab" |
28-03-2017, 21:15 | #79 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Brilchan : 01-04-2017 o 13:35. |
05-04-2017, 09:07 | #80 |
Reputacja: 1 | Widząc, że sówce zaczyna być bliżej do płosznego stada mew, Róża odpuściła sobie zabawę w myśliwego. Rozproszyła poprzedni efekt Arkanum Losu i wywołała nowy, który miał wspomóc jej następne zaklęcie. Ptasia maszkara łypnęła na nią spodoba, ale pan Andrzej i jego wierny, dzierżący płonącą deskę giermek skutecznie odwrócili jej uwagę. Działkowe cienie przybrały formę falującej spirali i złączyły w celę dla niedoszłego uciekiniera. Zaraz po dokonaniu materializacji wokół celu, półprzeźroczysta, wielowarstwowa kula opadła na ziemię. Gleba powitała przedmiot z mlaśnięciem, a czarująca dziewczyna otrzepała dłonie. – Ech. Tyle skrzeczenia, pseudo-moralnego bełkotu i zmarnowanego popcornu, a wielki Pożeracz i tak skończył jak pierwszy-lepszy papug z zoologicznego. Chociaż… jeśli o tym pomyśleć, to porównanie do kurczaka z rożna byłoby chyba bardziej na miejscu, prawda? Tak mówiąc, kiwnęła głową w kierunku płomieni wokół agregatu. Języki ognia odbiły się w jej oczach, jasno określając to, co sobie zaplanowała. Wyciągnęła notesik. Wykonała kilka kresek typowych dla wstępnego szkicu architektonicznego. Odrobina entropicznego rozkładu i kształtowania cieni w solidne kształty zaowocowała stworzeniem nowej konstrukcji. Była nią krzyżówka spadzistego, ogrodzonego ścianami mroku leju, po którym powoli stoczyła się więzienna kula, oraz zagrody ograniczającej nadmierne rozprzestrzenianie się ognistych języków. Na uboczu zaś, jakaś Uczynny Dobromir umieścił staromodny dzwon obiadowy. Kiedy sfera znalazła się już wewnątrz gorejącego ogrodzenia, a demon zaczął nabierać rumieńców, Róża zadała Igorowi pytanie. Wycelowała przy tym trzymaną bronią w uchwyt idiofonowej liny. – Mój niesłusznie pokarany przez los Thyrsusie, czy chciałbyś czynić honory i odrobinę pohałasować? Mogę cię zmienić, jeśli się nadwyrężysz – zaoferowała, z charakterystyczną dla siebie zaczepnością. Jako że zrobiło jej się go trochę żal, gdy patrzyła na jego powykręcany przez Pożeracza wzorzec, ukradkiem umieściła na koledze po fachu efekt mający mu pomóc w dojściu do siebie i rozproszeniu pecha, który krążył wokół niego niczym smród wokół chlorów z PKSa. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że umknie to uwadze brodacza, bo był on przecież w stanie sobie uroić mnóstwo niepotrzebnych rzeczy. Jak na przykład poczucie wdzięczności.
__________________ Beware he who would deny you access to information, for in his heart he dreams himself your master. - Commisioner Pravin Lal, Alpha Centauri |