-O których dwóch modułach Pan mówi, Panie... - Dante spauzował na chwilę.- Jak brzmi Pana imię, szanowny człowieku?
Dante spojrzał na Benjamina, nie czekając na odpowiedź tajemniczego nieznajomego, ale mądrze mówiącego kapturka. -Musi Pan, Panie Benjaminie uważać na rzeczonego śmieszka. Może Pana wprowadzić w kłopoty zbyt szybkim skakaniem do konkluzji i narazić nas wszystkich na śmierć. - Wypił łyk ze szklanki. - Po odwiedzinach pana Peyravernay po wybudzeniu, jestem winny wam wszystkim wyjaśnienia, gdyż cały misterny plan poszedł w pizdu, jak to mówił klasyk filmów na mej rodzimej planecie. -Frank Jaeger lub Dante, jak kto woli, do usług.
Planeta rodzinna Helion Tertiadecima, jednostka macierzysta Szare berety, pod dowództwem pułkownika Roche, wspaniałego człowieka, kompania Lis. Specjalizacja zwiad, CQC, blackops. Później w EuropaCorps, pod zwierzchnictwem obecnego tutaj na planecie Thorra Peyravernay, który chciał mnie już kilka razy zabić, a raz mu się prawie udało. Odpowiadając na kłębiące w głowach pytanie, wini mnie za śmierć swojego syna, któremu podczas jednej z akcji w batalionie Europa Corps, rusznica laserowa oderwała nogę od reszty ciała. Sam nas na tą akcję wysłał, odpowiadając na kolejne. - A teraz proszę mi odpowiedzieć na moje - Dante zrobił efektowną pauzę, po czym ryknął - Jakim kurwa cudem on się tutaj znalazł?!
__________________ "Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej." |