Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-03-2017, 20:46   #81
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Benjamin neutralnie spojrzał na oficera Dragan Maeda, kiedy Carl Cabbage mówił o psionikach, po czym, to spoglądając na mówiącego, to coś zapisując wysłuchał jego słów do końca. Gdy emerytowany komandor skończył, odniósł się do obu poruszonych kwestii, bowiem oficer Argos nie raczył odpowiedzieć na wezwanie o protokole 21.3. Oficer milczał niewzruszony siedząc przy stole, z zaplecionymi rękoma spoczywającymi na jego blacie.

- Czyli jest Pan w stanie orzec, że na planecie są psionicy, którzy jak wiadomo, dopuszczali się manipulacji ludźmi? – Benjamin Taro zapytał raczej retorycznie - Pani Maev proszę przyprowadź do nas pana Hermanna Von Bismarck. Jego... wiedza z pewnością może się nam przydać w dalszej rozmowie.

Kiedy dźwięk obcasów uderzających o podłoże habitatu ucichł wysłannik Fundacji zwrócił się do Carla:
- Zapewniam, że nasi ludzie doskonale zadbają o wasze bezpieczeństwo, acz uwzględnimy Pańskie rady. Z całą pewnością przyda się nam lista tychże osób, o których Pan mówi, ale najpierw proszę spójrzcie na to... „V” pokaż listę załogi Nadziei Albionu oraz tę sporządzoną przez panią Maev.

- Brakujące osoby zaznaczono kolorem żółtym. – zakomunikował android po czym natychmiast wyświetlił na przygotowanym wcześniej rzutniku nazwiska oraz zdjęcia znanych im osób.

Sami również byli wśród wyświetlonych nazwisk. Rzeczywiście część z imion została odróżniona od reszty. Alain deVall, Jer Mervin, Johann Gottlieb, Kze'tah, Archibald, Jeremiasz Anders, James Bouleau, Risa Amenabar, Simon Amenabar, Chester.

- Jak usłyszeliście...- Benjamin Taro znów przemówił - ...to są osoby, których nie udało nam się dotąd zlokalizować. Wiadomo wam coś na ich temat? Rozdzielaliście się?
 
Rewik jest offline  
Stary 20-03-2017, 23:16   #82
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Carl uniósł dłoń.
- Może wstrzymajmy się z tym do momentu przybycia Waszego eksperta, nie ma sensu powtarzać mu tego później jeszcze raz, a Pan Panie Benjaminie będzie łaskaw oświecić nas dokładnie kim dokładnie jesteście. Jak na razie zostaliśmy wybudzeni i zasypani lawiną pytań. Chętnie pomożemy, tym bardziej że jesteśmy wdzięczni za wyciągnięcie z zamrażarek, ale charakter waszej wizyty powinien być dla nas jasny. Jesteście misją ratunkową? Kolejną grupą kolonistów? Nie chciałbym zachowywać się jak typowy biurokrata, tym niemniej pod nieobecność Pana DuVall pełnię funkcję gubernatora, co oznacza że jesteście moimi gośćmi, a moi ludzie oczekują ode mnie odpowiedzi i wskazówek. Oczekiwanie na Pana von Bismarck akurat da nam okazję do rozwiania wątpliwości.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 23-03-2017, 16:18   #83
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał






Pierwsza Kolonia Fundacji na Avalonie


Zniecierpliwione parsknięcie Zaharego było pierwszą odpowiedzią jaką otrzymał Carl. Mężczyzna wyraźnie miał coś do powiedzenia, powstrzymał go jednak gest dłoni Benjamina. Zaciśnięte w pięści dłonie doradcy nie świadczyły bynajmniej, że był zadowolony z tego, że został uciszony. Benjamin niezrażony poprawił okulary, po czym zaczął mówić.
- Miałem nadzieję, że ten temat zostanie poruszony na końcu i może w między czasie uda się nam wyjaśnić sytuację na tyle, że będzie to dużo przyjemniejsze dla wszystkich do usłyszenia. Skoro jednak pan Carl nalega a i po twarzach towarzyszy widzę, że oczekują jasnej odpowiedzi, niech będzie. - Benjamin poprawił się na krześle i jego twarz zdawała się przybrała też dużo poważniejszy wygląd.
- Nasza grupa jak wspomniałem wcześniej to grupa specjalistów wysłana tutaj przez Fundację by ocenić i adekwatnie zareagować do sytuacji powstałej po utracie kontaktu z okrętem Excalibur oraz Nadzieja Albionu. Do czasu wyjaśnienia wszystkich okoliczności towarzyszących zaistniałym wydarzeniom oraz zapewnienia najwyższego możliwego bezpieczeństwa całemu projektowi kolonizacyjnemu planety oraz systemu Avalon, najwyższy rangą przedstawiciel Fundacji obejmuje kontrolę nad przedsięwzięciem jak i wszelkimi ostatecznymi decyzjami. W tym wypadku tą osobą jestem ja sam. Jeśli macie wątpliwości, wszystko zostało dokładnie opisane w waszych kontraktach, które podpisaliście zanim nadano wam miano kolonistów. Fakt, że gubernator Alain deVall zniknął, odrobinę komplikuje sprawy. Przykro mi panie Cabbage, wiem, że nie takiej odpowiedzi się pan spodziewał. W normalnej sytuacji zapewne wyglądałoby to nieco inaczej ale odnalezienie całej kolonii na pewno się do takiej nie kwalifikuje. Jestem pewny, że dojdziemy do jakiegoś porozumienia bo przyznajmy ale wszystkiego sam nie będę w stanie zorganizować. Będę potrzebować waszej pomocy panowie, ludzi którzy mieli okazję już poznać te okolice, doświadczyć odrobinę tego co ta planeta ma do zaoferowania, waszej ekspertyzy w tym na co możemy się tu natknąć jak i to czego się wystrzegać czy zwyczajnie unikać. Nie jestem niczyim wrogiem, chcę po prostu jak najlepiej wykonać powierzone mi zadanie. Pan, panie Cabbage z nas wszystkich powinien rozumieć to najlepiej. - Benjamin wyraźnie rozluźniony, z powrotem rozsiadł się na krześle.
- Zanim zagłębimy się w szczegóły przedsięwzięcia, skupmy się jeszcze przez chwilę na tym co tu zastaliśmy i podsumujmy to. Brak kontaktu z załogą Excalibura oraz potwierdzona przez was obecność “kogoś” na planecie sugerowała by, że to właśnie oni z jakiegoś powodu zbuntowali się i próbowali powstrzymać kolonizację planety. Jest to tylko teoria ale wyjaśniałaby wiele rzeczy, oprócz samego powodu tego przedsięwzięcia. Nie wyjaśnia to jednak braku konsekwencji w działaniu, zniknięcia kolonistów oraz pozostawienia sprawnego okrętu kolonizacyjnego na orbicie planety. Dlaczego mieli by was zamykać w komorach też pozostaje zagadką, nie wspominając już o ogromie takiego przedsięwzięcia… -
Głośny śmiech Zaharego, który co prawda trwał tylko przez chwilę ale skutecznie pozwolił przerwać monolog Benjamina. Mężczyzna rozejrzał się po zebranych z odrobiną niedowierzania.
- Czy naprawdę nikt z was nie pomyślał o tym, że zwyczajnie na okręcie kolonizacyjnym był zdrajca? Błagam, powiedzcie, że komuś to chociaż przeszło przez myśl. Nie? Naprawdę, nikt? Ktoś z załogi mógł bez problemu podłożyć ładunki na okręcie, symulując uszkodzenie generatora zmusić do awaryjnego lądowania. W bardzo prosty sposób zatruć źródło wody pitnej dla kolonii. Brakujący koloniści mogli być zwyczajnie, pomocą w całej tej farsie. Zresztą, kto w takim razie zajmował by się konserwacją komór kriogenicznych, po co utrzymywać was wszystkich przy życiu? Benjamin, wiesz jak i ja, że coś tu śmierdzi a cała ta historia nie trzyma się kupy. - Wszystko to zostało powiedziane w miarę spokojnie, zdawało się, że Zahary mimo wszystko doskonale potrafił panować nad swoimi emocjami.
- Nie traćmy czasu i wsadźmy ich z powrotem do komór, nie trzeba będzie wprowadzać żadnych kolorów i protokołów i z nikim nie trzeba się będzie targować. Nie po to tu jesteśmy. -
Doradca Benjamina wstał powoli, jakby w ten sposób podkreślając wolność jaką sam dysponował.
- Idę poszukać Maev, kazałem baronowi pozostać na okręcie, więc dziewczyna tylko traci czas szukając go. Wezmę “Pinezkę” na zwiad po okolicy. Może znajdziemy coś o czym nasi “gospodarze” zapomnieli wspomnieć.
Mężczyzna nie czekał na nikogo tylko wyszedł z pomieszczenia. Cichy szept Dragana Maedy dało się usłyszeć choć mówił on wyraźnie sam do siebie.
- Kapitan by go zastrzelił.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day
Uzuu jest offline  
Stary 23-03-2017, 17:58   #84
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Nae siedział cicho i spokojnie z zamkniętymi oczami i dłońmi złożonymi w piramidkę z lekko pochyloną do przodu posturą. Było to nawet zabawne słuchać co tu się działo. Nie pomijając faktu, że przy okazji dużo dało się dowiedzieć. Nie mniej coś było nie tak...

Na słowa Zaharego parsknął i odprowadził go spojrzeniem. Jego Rodzina taką niesubordynację karała śmiercią... ale z wyobraźnią. Zawsze była ostatnia szansa na rehabilitację. To jest jeśli się przeżyło Próbę, a one do miłych i przyjemnych nie należały. Tak czy inaczej Tek nie widział w nim ważnego gracza na arenie i nawet ucieszył się, że sobie poszedł. Tym bardziej, że zostało jeszcze parę spraw do omówienia.

- Nim przejdziemy do dalszego toku naszych rozmów mam do was pytanie koloniści. Po co zrzucać dwa moduły kilometry stąd? Skoro dało radę z większością, to czemu dwa desantować w oddali?

Zapytał pytanie które kotłowało mu się od samego początku kiedy to jeszcze po powrocie z Nadziei przeglądał dane. Coś było nie tak, ale co nie wiedział i miał zamiar się tego dowiedzieć. To, że niewydarzony Doradca sobie poszedł razem ze swoimi teoriami spiskowymi było na rękę. Tym bardziej, że nie trzymały się one żelaznej logiki którą wyznawał.
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline  
Stary 23-03-2017, 23:17   #85
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość
-O których dwóch modułach Pan mówi, Panie... - Dante spauzował na chwilę.- Jak brzmi Pana imię, szanowny człowieku?
Dante spojrzał na Benjamina, nie czekając na odpowiedź tajemniczego nieznajomego, ale mądrze mówiącego kapturka.
-Musi Pan, Panie Benjaminie uważać na rzeczonego śmieszka. Może Pana wprowadzić w kłopoty zbyt szybkim skakaniem do konkluzji i narazić nas wszystkich na śmierć. - Wypił łyk ze szklanki. - Po odwiedzinach pana Peyravernay po wybudzeniu, jestem winny wam wszystkim wyjaśnienia, gdyż cały misterny plan poszedł w pizdu, jak to mówił klasyk filmów na mej rodzimej planecie.
-Frank Jaeger lub Dante, jak kto woli, do usług.
Planeta rodzinna Helion Tertiadecima, jednostka macierzysta Szare berety, pod dowództwem pułkownika Roche, wspaniałego człowieka, kompania Lis. Specjalizacja zwiad, CQC, blackops. Później w EuropaCorps, pod zwierzchnictwem obecnego tutaj na planecie Thorra Peyravernay, który chciał mnie już kilka razy zabić, a raz mu się prawie udało. Odpowiadając na kłębiące w głowach pytanie, wini mnie za śmierć swojego syna, któremu podczas jednej z akcji w batalionie Europa Corps, rusznica laserowa oderwała nogę od reszty ciała. Sam nas na tą akcję wysłał, odpowiadając na kolejne.

- A teraz proszę mi odpowiedzieć na moje - Dante zrobił efektowną pauzę, po czym ryknął - Jakim kurwa cudem on się tutaj znalazł?!
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."
potacz jest offline  
Stary 24-03-2017, 08:46   #86
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Spokojnie, Panie Jaeger, dojdziemy do tego, Panie Nae, to pytanie może zaczekać. - Karl podniósł dłoń w pojednawczym geście, po czym zwrócił się do Benjamina.
- Pańskie obawy o trudności są bezpodstawne. Planeta jest własnością prywatną fundacji, w związku z tym Alain DuVall zarządzał nią z jej ramienia. Pod jego nieobecność zastępowałem go Ja bądź Nirad Sariff. Zmiana łańcucha dowodzenia to nic nowego, są odpowiednie procedury by wszystko przebiegło płynnie.
Prosił Pan o naszą pomoc, stąd moja pierwsza rada: Obecny stan rzeczy jest taki, że gdyby nie obecność regularnego wojska każdy z nas wziąłby Was za najeźdźców. Aby uniknąć kłopotów na przyszłość, proponuję zrobić wszystko zgodnie z podręcznikiem - przywracamy poprzedni status, gdy wszyscy będą wybudzeni przydzielimy im zadania. Oni znają mnie, więc uspokoją się i będzie mniej pytań, mniej podejrzeń o przewrót. Następnie zorganizujemy formalne przekazanie władzy Panu, jako następcy gubernatora DuValla. Akurat będzie chwila czasu, ja i szefowie sekcji wprowadzimy Pana we wszystkie szczegóły i obejmie Pan stanowisko jako obeznany z miejscową sytuacją.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
Stary 24-03-2017, 11:19   #87
 
potacz's Avatar
 
Reputacja: 1 potacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłośćpotacz ma wspaniałą przyszłość
Dante usiadł, wydając gniewny pomruk próbując zapanować nad nerwami.
Wsłuchiwał się w toczącą wokół niego rozmowę, analizując to co słyszy, by dowiedzieć się jak najwięcej o tym całym zajściu. Obecność najemników nie napawała optymizmem, jednak wydawać by się mogło że Thorr jest tu z własnej inicjatywy, co mogło oznaczać że nie ma przeciw sobie wszystkich wojskowych na tej planecie. A tylko jego, bądź garstkę mu wiernych. A to już jest jakiś pozytyw.
 
__________________
"Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej."
potacz jest offline  
Stary 24-03-2017, 14:45   #88
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Kevin "Cobra 222" Walker - pilot z fantazją


Pilot nie odzywał się jak dotąd zbyt wiele bo właściwie co chciał spytać to większość najistotniejszego zapytał Carl a reszta mogła poczekać póki goście nie odpowiedzieli. Coś się tam wyklarowało z tej rozmowy pilotowi z Perły ale nadal jednak sporo było ciemnych plam w sytuacji i przebiegu dotychczasowych wydarzeń. Zwłaszcza od momentu utraty pamięci do wybudzenia się dopiero co z komorze kriogenicznej.

- Okey no fajnie, że ktoś w centrali zainteresował się zniającymi statkami i milknącymi kolonami. Ale tak fajnie jakby tak jakoś tak podejść no jak do człowieka dobra? - przerwał na chwilę pilot opierając jedną rękę za oparcie krzesła a drugą wymownie trzymając otwartą w stronę Benjamina. Ton i mina była mieszaniną irytacji i próby znalezienia jednak kompromisu.

- Macie jakieś podejrzenia co do naszej grupy za współudział w tych kłopotach. Okey. Musicie się przekonać i nas prześwietlić. Okey. Część jest zaginionych co no mnie też dziwi i niepokoi, że ich brakuje. Okey to też trzeba wyjaśnić. - przyznał by było wiadomo, że nie zgapił obiekcji jakie chyba żywyli nowi, zwłaszcza ten co wyszedł. Teraz jak sobie poukładał wszystko no pewne zachowania, zwłaszcza te zniknięcia faktycznie były trochę niepokojące. Ale też mogli zostać porwani i wzięci na zakładników czy co. Tego przecież nie wiedzieli jeszcze ani oni z Nadziei ani ci nowi.

- Ale wiecie ten kordon marines pod pełną bronią to tak niezbyt zachęca do współpracy z wami. - wystawiona dłonią zakręcił palcem łuk dookoła wskazując mniej więcej na żołnierzy co się kręcili to tu to tam i których nie dało się nie zgapić w komrach wybudzania.

- To my jesteśmy tu ofiarami napaści a traktuje się nas jak współwinnych zbrodni. - Palec Kevina powędrował dobitnie na swoją pierś przerywając na moment słowa by uwypuklić ten chyba nie do końca zauważony należycie przez ich gości detal.

- To nie jest fajne. - dodał poważnym głosem kręcąc palcem zabraniające ruchy na boki by tym prostym zdaniem i gestem podkreślić swoje niezadwolenie z takiego traktowania.

- Może nie wszystko jest jak należy ale odkąd podeszliśmy na orbitę działamy w sytuacji kryzysowej i awaryjnej. Atak na orbicie, awaryjne lądowanie, potem awaryjne zakładanie bazy no działo się tu trochę co miało pewnie mało wspólnego z planami jakie wszyscy mieli do zakładania tej kolonii. Troche wyrozmienia do tej sytuacji i jej uczestników. Znaczy dla nas. - powiedział trochę więcej znów wskazując najpierw palcem wskazującym na siebie a potem kciukiem na chłopaków siedzących obok. Na jego oko poszło im całkiem nieźle. W końcu mieli tu jednak kolonię i ci nowi nie znaleźli tu samych trupów i wraków zwalonych z orbitych czy dryfujących na orbicie. Może to nie było jak zakładał projekt ale jednak wychodzili już z dołka tylu problemów gdy stało się to dziwne coś co ich zamiotło do kriokomór. Jeszcze nie wiedział co. Ale wiedział, że tak czy naczej, prędzej czy później się dowie.

- I te machanie bronią, mundurami i popisówa na pewno nie działa na nas pozytywnie. - prychnął wyraźnie już niezadowolonym głosem znowu gdzieś na drzwi i tam gdzie pewnie byli ci żołnierze. - Co to ma być? Pokaz siły kto tu przejął władzę? Zastraszanie? Jak mamy ze sobą współpracować to ja bardzo chętnie bo też jestem ciekaw co tu jest grane i wkurza mnie to co nas ktoś wtapia co chwilę od czasu orbity. Ale te obnoszenie się z bronią i to jakoś tak, że lufami w nasza stronę a nie do zagrożeń z zewnątrz to jakoś mnie niezbyt nastaja pozytywnie do współpracy. - pokręcił głową z niezadowoleniem i założył ramiona na piersi. Spojrzał gdzies w bok na chwilę milknąć by było jasne, że ci wszyscy mundurowi kręcący się jakoś dziwnie jakby ich pilnowali jak więźniów a nie jak obrońcy przed następnymi atakami dość wyraźnie go drażnią i jątrzą.

- Nie my tu jesteśmy zagrożeniem. Jesteśmy ofiarami. Z załogą Exalibura nie udało nam się nawiązać kontaktu. Mieliśmy bardzo ograniczone możliwości do zrobienia czegokolwiek i skupiliśmy się na przetrwaniu. - nawiązał do jednej z chyba sugestii ich gości. Myslał o tym wcześniej całkiem czesto ale jednak mieli tyle zajęć i tak skromne możliwości, że nie mieli tego jak sprawdzić. Nawet jak znaleźli w końcu podejrzany rejon gdzie mogli lądować to zostawili to "na później" bo mieli pilniejsze sprawy do załatwienia.

- Może to i oni za tym stoją bo przyznam, że też o ty myślałem. A może i nie. Może ktoś jeszcze tu jest. Nie wiem tego. Ale oni to nie my. Ich odnajdźcie i przesłuchajcie. Nam udało się tylko obliczyć przybliżony rejon gdzie mogli lądować ale nie zdążyliśmy tego sprawdzić. No chyba, że coś było w tej urwanej pamięciowej dziurze ale jak tak to nie pamiętam tego. - rozłożył ręce w geście bezradności. Chciał wykazać się dobrą wolą i chęcią współpracy by wykazać bezzasadność podejrzeń pod adresem ludzi wpakowanych do komór kriosnu w jakichś podejrzanych okolicznościach.

- Skoro części z nas nie ma w komorach hibernacyjnych to są zaginieni. Nie wiemy co się z nimi stało. Wy widzę też nie. - podniósł brwi do góry by wykazać, że nie tylko gospodarze nie wiedzą tu wszystkiego. - Nie chce być złośliwy ale nam na przykład mogłoby przyjść do głowy że to wy stoicie za ich zaginięciem. Może zabraliście ich do was na statek i ich tam trzymacie a potem wybudziliście nas i rzucacie teraz takie cwaniackie niedomówienia i oskarżenia? - znów na chwilę przerwał by pokreślić, że oskarżenia to się rzuca w tri miga i nagle człowiek od razu poważniejszy wydaje a drugi musi się tłumaczyć. - No. Widzi pan? Takie sztuczki działają w obie strony. Ja tu nie jestem jednak od rzucania oskarżeń czy co. Skoro są zaginieni to chyba i Federacja i Fundacja powinna dołożyć starań by ich odnaleźć. Mogą być porwani, jeńcami, potrzebować pomocy. Może nawet jak to oni to jakoś zostali zmuszeni i nawet jak doglądali komór to pod przymusem a teraz w ostatniej chwili ich zabrano. Mogą już nie żyć. A nie, że zaraz zorganizowali to wszystko. Póki nie ma dowodów uważam, że powinni być traktowani jak rozbitkowie. Bo poza obozem i waszym statkiem to dzicz. - nie był pewny co się stało z zaginionymi ale jakoś tak przypięcie im smroda dlatego, że ich nie było i nie mogli nic wyjaśnić i się bronic jakoś go mierziło. Może i był naiwniakiem i tamci byli jakimiś dywersantami jak sądził chyba ten co wyszedł. Ale może i nie. Mogli gdzies tam się błąkać w dziczy albi być w niewoli. Podejrzewał, że "oni" ci tajemniczy sąsiedzi co im wpadali wywinąć psikusa tam czy tu, dysponowali pewnie własnym statkiem. Może tym Exaliburem czy innym. Wtedy pewnie wiedzieliby, że zbliża się kolejny statek i mogli w ostatniej chwili zabrać zagiononych gdzieś tam. Czy z komór, czy od pilnowania komór czy jeszcze jakoś inaczej.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
Stary 28-03-2017, 17:10   #89
 
Uzuu's Avatar
 
Reputacja: 1 Uzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skałUzuu jest jak klejnot wśród skał





Pierwsza Kolonia Fundacji na Avalonie


Benjamin Taro przyglądał się po kolei każdemu z rozmówców, od czasu do czasu robiąc jakieś notatki. Zdawało się, że wystąpienie Zaharego pobudziło wszystkich do podzielenia się swoimi poglądami z resztą grupy. Było to i może na rękę reprezentantowi Fundacji gdyby nie fakt, że zdawali się mówić jeden przez drugiego i ciężko było nadążyć za tokiem rozumowania niektórych z nich. Więc gdy w końcu nastała cisza, poczekał jeszcze chwilę by dać czas tym, którzy może mieli jeszcze coś do powiedzenia zanim ponownie zabrał głos.
- Więc po kolei panowie. Carl, tobie odpowiem na końcu jeśli ci to nie przeszkadza. Ale na początek pozwólcie mi przeprosić za wystąpienie Zaharego. Kłamstwem byłoby by jednak stwierdzić, że ja sam nie rozpatrywałem takiej możliwości. Jednak z braku jakichkolwiek danych, jest to zwyczajnie jedna z wielu opcji, którą należy rozpatrzyć, szczególnie, że sami potwierdziliście działanie osób lub osoby trzeciej na terenie obozu. Więc Kevin, nie dziw się za metody jakich używamy nie wiedząc czego możemy tutaj oczekiwać, myślę, że obecni tutaj Dante czy Carl postąpili zupełnie tak samo, może nawet ich wojskowe wyszkolenie kazało by podejść do problemu nieco bardziej - Benjamin zastanowił się chwilę jak by szukając odpowiedniego słowa - metodycznie, odbiegamy jednak od tematu.
Kierując się bezpośrednio do Kevina, Taro kontynuował.
- Poza okrętem marynarki wiszącym na orbicie, obecnością żołnierzy jak i ich przełożonego, wybudzaniem was wszystkich z komór krio i chęcią udzielenia pomocy oraz współpracy, oraz kompletnym brakiem jakiegokolwiek powodu by zrobić to o co nas oskarżasz i teraz tracić czas na tą rozmowę, nie wiem jak jeszcze mogę cię przekonać. Co do reszty, to jestem tu właśnie po to by wyjaśnić co tu się stało.
Benjamin przerwał na chwilę by przetrzeć swoje okulary po czym kontynuował.
- Nae zadał ciekawe pytanie, które przyznam nurtuje i mnie. To, jak i awaryjne opuszczenie może i uszkodzonego, ale nadal będącego w stanie zapewnić przetrwanie okrętu kolonizacyjnego, z wszystkimi jego zapasami? Frank, powiedz mi szczerze. Czy dobrze wyszkolony, poinformowany i wyekwipowany szpieg, sabotażysta czy też były członek zespołu black ops mógł coś takiego wykonać?
- I Dante, Thorr Peyravernay został zrekrutowany jak i każdy inny do tej misji. Wysokie kwalifikacje oraz rekomendacje zapewniły mu miejsce na pokładzie okrętu, którym tu przybyliśmy a jego doświadczenie jako sierżant oraz ekspertyza mogą okazać się bardzo pomocne. Więc jeśli jest coś między wami co może sprawić problemy, to może zwyczajnie porozmawiajcie? A jeśli mimo wszystko to nie zadziała, to prosze zachowajcie to dla siebie. Inaczej… Carl jak ukarał byś dwóch żołnierzy pod swoją komendą którzy okazali wysoce idącą niesubordynację lub podjęli działania mające na celu pozbawienia życia swojego kolegi?
Benjamin spojrzał ponownie w notatki, by po chwili podnieść wzrok na Melathiosa, trwało to zaledwie kilka sekund, w trakcie których musiał zmienić zdanie bo słowa skierował do tymczasowego zastępcy gubernatora.
- Więc Carl bardzo się cieszę, że wyciągasz do mnie dłoń. Schlebia mi również fakt, że oferujesz mi mimo wszystko tak pokojowe rozwiązanie i możliwość przejęcia stuprocentowej kontroli nad obozem. Muszę jednak odmówić. Nie ma po prostu takiej potrzeby. - Benjamin uśmiechnął się ciepło jak by faktycznie sama propozycja sprawiła mu przyjemność. - Dziękuję jeszcze raz mimo wszystko. Tak jak wspomniałeś wcześniej, nadal tymczasowo będziesz dowodził obozem i o ile do tej pory, chodziło tylko o przetrwanie to teraz dla odmiany, zajmiemy się w końcu tym dlaczego wszyscy się tu znaleźliście. Ja natomiast zajmę się nadzorowaniem czy wszystko idzie w odpowiednim kierunku i nie napotkamy więcej żadnych problemów, na które nie będziemy gotowi czy też nie będziemy w stanie sobie z nimi poradzić.
Rozmowę na chwilę przerwało wejście Maev Kobayashi, która też nie zmieszana od razu zabrała głos.
- Jak już panowie skończyli podawać sobie rączki na zgodę oraz oklaskiwać swoje sukcesy - Tutaj twardo spojrzała na swojego przełożonego jak by uważana podobne zachowania za kompletną stratę czasu.
- Mamy kilka spraw do omówienia, na które przypuszczam nie znacie odpowiedzi. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wasze magazyny są wyjątkowo puste i nie chcę tutaj dorzucać oliwy do ognia ale wydaje się, że całkiem celowo. Bardzo ułatwiłoby, jeśli mieliście jakikolwiek spis inwentaryzacyjny by sprawdzić co zostało a czego brakuje. Potrzebowałabym również ludzi od was, którzy tego pilnowali, inaczej zajmie mi to wieki a i wydaje się, że każdy robi już pracę pięciu osób.
Benjamin wszedł jej w słowo.
- Jak widzicie Maev jest doskonale przygotowana ale zajmiemy się tym jak tylko skończymy z poklepywaniem się po ramionach, dobrze?
- Wybacz Ben, myślałem, że już po wszystkim. Przepraszam, kontynuujcie. - kobieta nie wydawała się zbita z tropu, po prostu usiadła i spokojnie zaczęła przeglądać jakieś dane cierpliwie czekając kiedy w końcu będzie mogła zabrać głos.
- Maev wraz z baronem von Bismarc, który został na okręcie, przygotowali kilka wariantów operacyjnych dla naszej kolonii. Tearaz chyba będziemy mogli zastosować ich njalepszy i najkorzystniejszy wariant. Jednak zanim do tego przejdziemy, czy jest coś jeszcze o co chcielibyście zapytać lub poruszyć? Bo jeśli tak to kontynuujmy a jeśli nie, myślę, że dobrze będzie jeśli wrócicie teraz do swoich ludzi i ich uspokoicie. Spotkamy się ponownie za godzinę czy dwie. Nikt nie jest tu więźniem ale łatwiej będzie upilnować wszystkich w jednym miejscu, więc póki co proszę się nigdzie nie rozchodzić. Jeśli koniecznie chcecie coś sprawdzić w obozie, poproście Aurelię by kogoś wam przydzieliła.
 
__________________
He who runs away
lives to fight another day
Uzuu jest offline  
Stary 28-03-2017, 20:09   #90
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
- Za niesubordynację na polu walki wszystkie kodeksy wojskowe przewidują tylko jedną karę. Podobnie za działanie na szkodę towarzyszy broni, Panie Benjaminie - odpowiedział poważnie Carl Cabbage, który swego czasu znajdował się po obu stronach stołu sędziowskiego, w tym raz cudem uniknął niesłusznego rozstrzelania.
- Dziękuję za zaufanie, nie zawiodę. Skoro mamy już jasność, nie ma co tracić czasu.
Ex-oficer odwrócił się do pozostałych.
- Pomarudziliśmy, pochorowaliśmy. Koniec z tym Panie i Panowie, nasi goście nas uratowali, pora pokazać że nie jesteśmy księżniczkami. Przydziały.
- Wielebna Ala, inwentaryzacja żywności i organizacja uzupełnień, to drugie zapewne pilnie.
- Panie Kropetzky, maszyny, narzędzia i materiały, do wieczora chcę mieć też raport o stanie kolonii. Jeżeli gdzieś odpada tynk, mam o tym przeczytać. Jeżeli nie działa spłuczka, nie chcę o tym wiedzieć, bo ma zaraz działać.
- Profesorze Kruger, pan i pański zespół sprawdzi co zginęło, proszę zbędne osoby przydzielić do asysty przy potrzebujących.
- Panna Kalis, zaczyna Pani dochodzenie od zaraz. Jeżeli potrzebuje Pani specjalistów, proszę śmiało dysponować odpowiednimi ludźmi.
- Panna Locke, Panie Sofitres, garnizon i zwiadowców chcę widzieć gotowych i uzbrojonych, sprawdźcie zbrojownię, w razie potrzeby dozbrojcie się w cywilnej. Pani Locke, Pani ludzie wzmacniają i uzupełniają marines, podlega Pani ich oficerowi dowodzącemu do odwołania, Panie Sofitres, wierzę w pański instynkt, proszę dysponować swoimi ludźmi według uznania, wspierając pozostałe działy.
Nie stójcie jak kołki, do roboty! Przekazać zespołom informacje i zaprząc je do pracy, praca jest najlepszym lekarstwem na wątpliwości, a z tego co widziałem pracy nam nie zabraknie. Spodziewajcie się wzmocnień, ludzi z orbitalnego rozdysponuję tam gdzie będą potrzebni. Ja znajdę Nirada i Panią Meere i zagonię ich do sprawdzania dokumentów. Wszyscy mają godzinę na ubranie się, ogarnięcie swoich habitatów, a potem do roboty! Pora doprowadzić nasz nowy dom do ładu.

Karl podszedł do kobiety, która miała zapewnić im ochronę i spokojnie powiedział.
- Przepraszam Pani Aurelio, ale będzie się musiała Pani ze stróżowaniem nagimnastykować, moi ludzie mają co robić, nie będą siedzieć jak kołki. Mogę zasugerować jednego anioła stróża dla każdego z moich zespołów? To nie uszczupli Pani sił, i wszyscy będziemy czuć się bezpieczni.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172